Zmycie tynku wodą przy użyciu myjki ciśnieniowej to zdecydowanie najskuteczniejszy i jednocześnie najbezpieczniejszy sposób na usunięcie zielonego nalotu z dużej powierzchni. W branży budowlanej to już taki standard, szczególnie gdy mowa o glonach, mchach czy innych organicznych zanieczyszczeniach na elewacjach. Myjka pozwala na dokładne wyczyszczenie nawet porowatych powierzchni, a przy tym nie uszkadza struktury tynku — o ile ustawimy odpowiednie ciśnienie, bo zbyt duże mogłoby naruszyć powłokę. Z mojego doświadczenia wynika, że taka metoda nie tylko przyspiesza pracę, ale też ogranicza pylenie i rozmazywanie brudu, co jest typowe np. przy czyszczeniu ręcznym. Zresztą, większość producentów tynków i farb elewacyjnych zaleca właśnie taką procedurę jako etap wstępny przed ewentualnym nałożeniem środków biobójczych lub malowaniem. Warto pamiętać, że regularne mycie elewacji to nie tylko estetyka, ale i ochrona przed głębszym rozwojem mikroorganizmów. Na szkoleniach BHP zwykle podkreśla się też bezpieczeństwo tej metody — brak kontaktu z chemią czy ostrymi narzędziami. Oczywiście, czasami przy silnych nalotach może być potrzebna dodatkowa chemia, ale zawsze zaczynamy od wody pod ciśnieniem. To ekonomiczne i ekologiczne rozwiązanie.
Wiele osób myśli, że do usuwania zielonego nalotu z tynku wystarczy zwykły pędzel ławkowiec albo wręcz zeskrobywanie czy nawet piaskowanie, ale w rzeczywistości są to metody, które mogą wyrządzić sporo szkód albo okazać się kompletnie nieefektywne na dużych powierzchniach. Używanie pędzla ławkowca jest czasochłonne i zwyczajnie mało skuteczne przy większych elewacjach. Taki pędzel nie dociera do porów tynku i często tylko rozmazuje glony albo pozostawia je w strukturze, więc efekt jest raczej połowiczny — trochę lepiej wygląda, ale nalot wraca szybciej. Zeskrobywanie natomiast to rozwiązanie, które może spowodować uszkodzenie samego tynku, zwłaszcza jeśli wykonuje się je narzędziami o ostrych krawędziach — powstają rysy, pod którymi wilgoć i glony mogą wnikać jeszcze głębiej. No a piaskowanie to już w ogóle zbyt inwazyjna metoda do czyszczenia zwykłych tynków — powoduje silne ścieranie powierzchni i nie jest zalecane przez producentów materiałów elewacyjnych. W praktyce piaskowanie stosuje się raczej do renowacji bardzo starych, twardych struktur, np. kamiennych detali, a nie świeżego tynku. Typowym błędem jest też zakładanie, że siła mechaniczna wystarczy do pozbycia się nalotu — a tymczasem problem często tkwi głębiej w strukturze materiału. Profesjonalne podejście zakłada rozpoczęcie od łagodnych, bezpiecznych i efektywnych metod, czyli właśnie myjki ciśnieniowej z wodą, bo nie niszczy tynku, dociera do szczelin i eliminuje przyczyny, a nie tylko objawy. Takie podejście opiera się na zdrowym rozsądku i doświadczeniach wielu ekip remontowych — naprawdę warto się tego trzymać.