Usuwanie starej powłoki alkidowej przez zeskrobanie i zagruntowanie podłoża to zdecydowanie najskuteczniejsza i najbezpieczniejsza metoda, jeśli pojawiły się pęcherze. Te pęcherze najczęściej są wynikiem złego przylegania farby do podłoża, wilgoci albo działania promieniowania UV. Zeskrobanie pozwala pozbyć się wszystkich luźnych, odspojonych fragmentów lakieru, które i tak nie nadają się już do dalszej eksploatacji. Potem zagruntowanie – i to jest mega ważne – bo grunt stabilizuje podłoże, poprawia przyczepność nowej warstwy i ogranicza chłonność, więc nowa farba lepiej się trzyma i dłużej wygląda jak należy. W praktyce, np. na stolarce okiennej czy drzwiach, najpierw się wszystko dokładnie zeskrobuje, potem szlifuje, potem grunt. W branżowych normach, np. wytycznych ITB czy instrukcjach producentów, właśnie taką kolejność się zaleca. Samo zeskrobanie bez gruntu to za mało – powierzchnia jest wtedy za bardzo porowata i narażona na kolejne uszkodzenia. A jak się pomaluje bez usunięcia starej, pęcherzującej farby, to po roku-dwóch całość znowu zacznie puchnąć i odchodzić. Moim zdaniem lepiej zrobić raz a dobrze – trochę więcej pracy, ale efekt znacznie bardziej trwały i estetyczny.
W praktyce konserwacji i odnawiania powłok malarskich spotyka się sporo mitów dotyczących usuwania starych farb, a niestety niektóre odpowiedzi krążą wokół właśnie takich błędnych przekonań. Ługowanie i neutralizacja ługów to zabieg zupełnie nieadekwatny do farb alkidowych – alkidy nie rozpuszczają się w ługach, więc to typowe dla starych powłok olejnych albo kredowych, a nie dla wyrobów alkidowych. Stosowanie ługów na alkidy jest nie tylko nieskuteczne, ale i może prowadzić do uszkodzenia samego podłoża, szczególnie jeśli to drewno czy tynk. Piaskowanie na sucho natomiast jest bardzo agresywną techniką i raczej nie stosuje się jej w przypadku delikatnych podłoży czy renowacji powłok wewnętrznych – może łatwo zniszczyć strukturę materiału, a poza tym hydofobizacja po piaskowaniu jest zupełnie zbędna w przypadku renowacji typowej powłoki alkidowej. Opalanie i szlifowanie to kolejna metoda, która z pozoru wydaje się skuteczna, jednak opalanie niesie ze sobą duże ryzyko przypalenia drewna, wydzielania szkodliwych oparów i niekontrolowanego usuwania materiału – przez co podłoże bywa potem nierówne i osłabione. Wciąż wiele osób sądzi, że „im mocniej, tym lepiej”, ale najważniejsze jest właściwe podejście do konkretnego rodzaju powłoki i podłoża. Dobre praktyki wskazują jasno – najlepiej usuwać uszkodzoną alkidową warstwę mechanicznie, czyli zeskrobać, potem dokładnie oczyścić i dopiero gruntować. Dzięki temu mamy pewność, że nowa warstwa będzie dobrze trzymać i nie powtórzą się szybko stare problemy z pęcherzami czy łuszczeniem. W branży panuje przekonanie, że szybkie i „domowe” metody nie są tutaj rozwiązaniem – i niestety to się potwierdza w praktyce.