Gruntowanie podłoża gipsowego przed malowaniem farbą emulsyjną to w zasadzie obowiązkowy etap, jeśli komuś zależy na dobrym efekcie i trwałości powłoki. Gruntownik dyspersyjny, czyli taki na bazie wody z dodatkiem polimerów, świetnie wnika w pory gipsu i skutecznie je zamyka, przez co ogranicza chłonność podłoża. Dzięki temu podczas malowania farba nie będzie "uciekała" w głąb ściany, tylko równomiernie rozprowadzi się po powierzchni. Malowidło wychodzi wtedy bez plam, smug i nie trzeba kłaść nie wiadomo ilu warstw. Z mojego doświadczenia wynika, że zastosowanie gruntownika dyspersyjnego daje nie tylko lepszy efekt wizualny, ale i zabezpiecza farbę przed łuszczeniem czy łuszczeniem się w przyszłości. Branżowe normy, jak chociażby wytyczne ITB czy rekomendacje producentów farb, wręcz zalecają takie właśnie rozwiązanie na podłoża gipsowe. Warto pamiętać, że gruntowniki dyspersyjne są kompatybilne z większością nowoczesnych farb wodorozcieńczalnych, więc nie ma ryzyka żadnych nieprzewidzianych reakcji. Takie podejście oszczędza czas i pieniądze, a przede wszystkim nerwy – bo nie trzeba potem poprawiać roboty. Moim zdaniem gruntowanie tym typem preparatu to absolutna podstawa w dzisiejszym malowaniu ścian.
W przypadku podłoży gipsowych przed malowaniem farbami emulsyjnymi bardzo łatwo popełnić błąd, stosując nieodpowiedni gruntownik. Często ktoś sięga po grunt pokostowy, kierując się przyzwyczajeniami z pracy z podłożami mineralnymi typu cement czy wapno, ale pokost lniany to środek przeznaczony raczej do powierzchni drewnianych lub chłonnych, które będą wykańczane farbami olejnymi. Pokost na gipsie może wręcz zaszkodzić – nie dość, że nie ograniczy skutecznie nasiąkliwości, to jeszcze zablokuje dyfuzję pary wodnej i farba emulsyjna może się źle związać. Podobnie gruntowanie roztworem szarego mydła to już dość przestarzała metoda, bardziej spotykana w starym budownictwie lub przy podłożach tynkowych wapiennych – na gipsie taki grunt nie daje trwałego efektu, bywa nietrwały i może powodować powstawanie plam. Klej kostny z kolei to stary sposób stosowany przy klejeniu tapet lub czasem do gruntowania przed malowaniem farbami klejowymi, ale zupełnie nie sprawdza się przy nowoczesnych farbach emulsyjnych – jego powłoka jest wrażliwa na wodę i po prostu się rozpuści, kiedy położymy farbę na bazie wody. Typowym błędem jest też myślenie, że każdy grunt "coś tam da", podczas gdy gruntownik musi być dobrany do rodzaju podłoża i późniejszych warstw malarskich. Grunt dyspersyjny jest tu wyborem zgodnym z aktualnymi standardami i po prostu daje najlepszy efekt – reszta to już raczej historia, nie technologia na dziś. Jeśli zależy komuś na trwałości i estetyce malowania, nie warto wybierać półśrodków ani metod, które dobrze działały kilkadziesiąt lat temu, ale dziś mogą narobić więcej kłopotów niż pożytku.