Bardzo dobrze, że zwróciłeś uwagę na stężenie roztworu kwasu solnego. 5% roztwór to taka branżowa klasyka, jeśli chodzi o przemywanie tynków cyklinowanych po kilku dniach od cyklinowania. Chodzi o to, żeby skutecznie usunąć osady wapienne, pyły i ewentualne chropowatości, ale jednocześnie nie uszkodzić powierzchni świeżego tynku. Moim zdaniem, stosowanie roztworu o takim stężeniu to kompromis – jest wystarczająco silny, żeby poradzić sobie z pozostałościami po obróbce, a równocześnie nie jest zbyt żrący dla struktury tynku, co często widać, jak ktoś przesadzi z kwasem. To rozwiązanie jest zgodne z zaleceniami norm budowlanych i praktyką zawodową, na przykład według instrukcji ITB czy wytycznych szkoleniowych dla murarzy i tynkarzy. Dodatkowo, po przemyciu zawsze trzeba pamiętać o bardzo dokładnym spłukaniu powierzchni czystą wodą, żeby nie zostawić żadnych resztek kwasu, bo jak się tego nie zrobi, to potem mogą wychodzić plamy, przebarwienia albo nawet drobne uszkodzenia. Z mojego doświadczenia wynika, że 5% roztwór to też optymalne stężenie pod względem bezpieczeństwa dla pracownika, o ile pracuje się w rękawicach i przy dobrej wentylacji. Dla dociekliwych dodam, że tynk po takim zabiegu ma dużo lepszą przyczepność pod kolejne warstwy, np. malarskie. Praktyka potwierdza, że ten etap przygotowania elewacji czy ścian wewnętrznych znacznie wpływa na końcowy efekt wykończeniowy.
W budownictwie często zdarza się, że wybierając stężenie roztworu kwasu solnego do przemywania tynków, ktoś sugeruje się zasadą „im mniej, tym bezpieczniej” albo „im więcej, tym szybciej”. Niestety, oba te podejścia mogą prowadzić do problemów. Na przykład wybór roztworu o stężeniu 2% lub 4% jest za słaby do skutecznego rozpuszczenia osadów wapiennych czy resztek po cyklinowaniu. Efekt? Po przemyciu tynk dalej może mieć wykwity lub pozostałości, które potem utrudnią np. malowanie lub mogą być przyczyną odspajania powłok. Z drugiej strony, użycie zbyt silnego roztworu, np. 7%, choć wydaje się bardziej „skuteczne”, to już poważnie zagraża integralności tynku. Taki zabieg może doprowadzić do uszkodzenia powierzchni, powstania przebarwień, a nawet mikropęknięć strukturalnych, które potem są bardzo trudne do naprawienia, nie mówiąc już o szkodliwym działaniu kwasu na zdrowie pracownika i środowisko. W praktyce spotkałem się z sytuacjami, gdzie ktoś chciał „zaoszczędzić czas” i użył mocniejszego stężenia – kończyło się to potem skuwaniem częściowo zniszczonego tynku. Według instrukcji ITB oraz innych sprawdzonych źródeł branżowych, optymalnym rozwiązaniem jest właśnie 5% roztwór, bo daje najlepsze efekty czyszczenia, nie narażając jednocześnie tynku na niepotrzebne ryzyko uszkodzenia. Typowym błędem jest też nieprzemywanie powierzchni wodą po zabiegu lub zbyt szybkie przystępowanie do kolejnych robót, ale to już inny temat. Najważniejsze jest dobranie stężenia zgodnego z normami i doświadczeniem praktyków, a nie kierowanie się intuicją lub chęcią przyspieszenia pracy.