Właśnie tak, pigmenty czarne pochodzenia organicznego podczas przygotowania do renowacji stiuków gipsowych faktycznie najlepiej jest namaczać w spirytusie. Chodzi o to, że wiele czarnych pigmentów organicznych (np. sadza, lampblack, czasem pigmenty z naturalnych barwników roślinnych) słabo rozpuszcza się w wodzie, a spirytus (czyli etanol o wysokim stężeniu) umożliwia im pełniejsze rozproszenie i uniknięcie grudkowatości. Z mojego doświadczenia wynika, że gdyby namoczyć taki pigment tylko w wodzie, łatwo o niejednolitą konsystencję masy, przez co uzyskana warstwa stiuku może wyglądać mało estetycznie, a nawet się łuszczyć. Dobrą praktyką branżową jest właśnie stosowanie spirytusu, bo nie tylko lepiej rozpuszcza składniki organiczne, ale też szybko odparowuje, nie zaburzając wiązania gipsu i nie wprowadzając do zaprawy nadmiaru wilgoci. W pracowniach konserwatorskich to standard – i szczerze mówiąc, jeśli ktoś chce osiągnąć efekt zgodny z oryginałem, lepiej nie kombinować z innymi rozpuszczalnikami. Warto pamiętać, że spirytus nie wpływa negatywnie na trwałość ani na kolorystyke pigmentu, co z punktu widzenia renowacji ma ogromne znaczenie.
Zagadnienie namaczania czarnych pigmentów organicznych przy renowacji stiuków gipsowych bywa mylące i niejedna osoba wpada w pułapkę myślenia, że skoro pigment to „farba”, to woda załatwi sprawę. Jednak większość czarnych pigmentów organicznych, takich jak sadza czy lampblack, jest hydrofobowa – to znaczy, że nie rozpraszają się dobrze w wodzie i mają tendencję do tworzenia grudek. Woda jako rozpuszczalnik zupełnie się tu nie sprawdzi, bo nie umożliwi równomiernego wymieszania pigmentu z masą gipsową. Z kolei etanol, mimo że też jest alkoholem, zwykle dostępny jest w niższym stężeniu niż spirytus i ma domieszki, które mogą negatywnie wpływać na strukturę zaprawy. Użycie etanolu nie daje tak dobrego efektu rozprowadzania pigmentu – to jedna z pułapek, na które często trafiają osoby mniej doświadczone w konserwacji. Amoniak natomiast, choć jest stosowany w niektórych procesach czyszczenia, ma silnie zasadowy odczyn i mógłby nieodwracalnie uszkodzić strukturę gipsu, a przy tym zareagować z niektórymi składnikami organicznymi pigmentów. To mogłoby prowadzić do zmiany barwy lub nawet osłabienia wiązania warstwy stiuku. Moim zdaniem najczęstszy błąd polega tu na zbyt dosłownym przenoszeniu zasad z innych technik malarskich (gdzie np. woda wystarcza), bez uwzględnienia specyfiki pigmentów organicznych oraz samego procesu renowacji stiuków. Najlepsi konserwatorzy korzystają ze spirytusu właśnie dlatego, że pozwala na szybkie i skuteczne przygotowanie pigmentu, nie wprowadza zanieczyszczeń i sprzyja zachowaniu oryginalnej struktury oraz koloru stiuku. Ostatecznie, błędny wybór rozpuszczalnika może skutkować problemami z estetyką, trwałością, a nawet uszkodzeniem zabytkowej powierzchni, dlatego warto kierować się sprawdzonymi praktykami konserwatorskimi.