Powierzchnia ubytku w okładzinie z kamieni nieporowatych, taka jak granit, marmur czy bazalt, naprawdę musi być przygotowana bardzo dokładnie przed kitowaniem. Odtłuszczenie i osuszenie to podstawa – usuwasz wtedy wszelkie zabrudzenia, tłuszcze, pyły i resztki innych substancji, które mogą osłabić przyczepność kitu. Praktyka pokazuje, że nawet mikroskopijne ślady tłuszczu czy wilgoci potrafią sprawić, że masa szpachlowa nie będzie się dobrze wiązać, a po czasie zacznie się wykruszać lub odspajać. Tak robią fachowcy od renowacji kamienia – zawsze przed kitowaniem przecierają powierzchnię alkoholem technicznym albo acetonem, po czym dokładnie suszą i dopiero wtedy przystępują do dalszych prac. W instrukcjach producentów profesjonalnych kitów kamieniarskich też wyraźnie jest napisane: powierzchnia ma być czysta, odtłuszczona i sucha. Wiem z własnego doświadczenia, że czasem kusi, żeby przyspieszyć i nie czekać aż kamień wyschnie, ale to zawsze odbija się na jakości wykończenia. Sucha powierzchnia pozwala też na lepszą penetrację i wiązanie spoiwa z podłożem. No i jeszcze – wilgoć pod kitem może prowadzić do powstawania przebarwień albo nawet do rozwoju mikroorganizmów, co po latach naprawdę źle wygląda. Słowem: nie ma co kombinować, odtłuszczona i sucha powierzchnia to absolutna podstawa przy naprawach okładzin z kamieni nieporowatych.
Przygotowanie powierzchni przed kitowaniem w przypadku okładzin z kamieni nieporowatych bywa często źle rozumiane, zwłaszcza przez osoby przyzwyczajone do pracy z innymi materiałami, jak choćby ceramika czy beton. Zwilżanie wodą destylowaną często stosuje się przy porowatych materiałach, żeby ograniczyć zbyt szybkie wchłanianie wilgoci z kitu i poprawić przyczepność. Jednak w przypadku kamienia nieporowatego, taka praktyka wręcz szkodzi – woda nie wnika w strukturę, pozostaje na powierzchni i utrudnia wiązanie masy szpachlowej. Efektem są słabe spoiny, które z czasem mogą odpaść. Z kolei stosowanie benzyny lakowej lub ekstrakcyjnej jako środka do nasączania powierzchni przed kitowaniem to już raczej pokłosie starych, nie do końca trafionych metod. Benzyna może zostawiać tłustą warstwę, która zmniejsza adhezję spoiwa. Poza tym, po wyschnięciu na kamieniu mogą pozostać niewidoczne zanieczyszczenia czy nawet rozpuszczalnik, który źle reaguje z niektórymi rodzajami kitu. Wygładzanie czy zmatowianie powierzchni czasem ma sens przy bardzo nierównych lub zniszczonych kamieniach, ale ważniejsze jest usunięcie pyłu i właśnie zapewnienie suchości. Praktyka pokazuje, że kit najlepiej wiąże i pracuje na powierzchniach czystych, odtłuszczonych i absolutnie suchych. Wszelkie inne zabiegi mogą być usprawiedliwione tylko dla specyficznych systemów naprawczych, ale to już wyjątki potwierdzające regułę. Zbyt duża pewność siebie w stosowaniu "trików" prowadzi do błędów – najważniejsze są tu podstawowe zasady chemii materiałowej i dobre praktyki potwierdzone przez producentów chemii budowlanej. Warto o tym pamiętać, bo naprawy wykonywane niezgodnie ze standardem są nietrwałe i nieestetyczne.