Prawidłowa kolejność czynności przy przygotowaniu drewnianego podłoża pod malowanie to: oczyszczenie powierzchni, usunięcie wad, zmniejszenie nasiąkliwości i na końcu wygładzenie powierzchni. To naprawdę standard w branży wykończeniowej i stolarskiej – wielu fachowców właśnie na tę kolejność zwraca uwagę, bo wyraźnie wpływa ona na trwałość i estetykę powłoki malarskiej. Najpierw usuwa się brud, kurz, tłuszcze czy stare powłoki, żeby nie przeszkadzały w późniejszych etapach. Następnie naprawia się wszelkie uszkodzenia: pęknięcia, sęki, ubytki w strukturze drewna. Bez tego powłoka nie będzie równa, mogą powstać zacieki, a farba nie przyjmie się tak dobrze. Potem stosuje się preparaty gruntujące lub impregnujące, żeby zmniejszyć chłonność drewna – inaczej drewno "pije" farbę i są duże straty materiału, do tego pogarsza się przyczepność. Na końcu wygładza się całość – szlifowanie pozwala uzyskać gładką powierzchnię, co wpływa na lepszy efekt końcowy i jednolite krycie. W praktyce, jeśli pominiemy którykolwiek z tych kroków albo zrobimy je w innej kolejności, bardzo łatwo o wady powłoki, typu łuszczenie, pęcherze czy nierówności. Zwróć uwagę, że w wielu instrukcjach technicznych producentów farb czy lakierów ta kolejność jest podkreślana, bo pozwala uzyskać najlepszą trwałość i wygląd powierzchni. Moim zdaniem ludzie często lekceważą etap naprawy wad i gruntowania, a to potem mści się na efekcie końcowym. Dobrze zapamiętać tę kolejność i stosować ją zawsze przy pracy z drewnem, czy to przy renowacji okien, mebli, czy w budownictwie.
Wielu uczniów i początkujących w branży wykończeniowej myli się, odwracając kolejność poszczególnych czynności podczas przygotowania drewna do malowania. Przede wszystkim bardzo ważne jest, by najpierw dokładnie oczyścić powierzchnię. Jeśli ktoś zaczyna od zmniejszania nasiąkliwości (np. gruntowania) bez wcześniejszego usunięcia kurzu, brudu czy tłuszczów, to preparaty gruntujące nie będą się dobrze wiązać z materiałem. Takie podejście prowadzi do słabej przyczepności powłok i późniejszych defektów. Kolejnym częstym błędem jest pomijanie naprawy wad przed gruntowaniem lub wygładzaniem. Jeśli nie usuniemy ubytków, sęków czy pęknięć, to grunt czy farba nie zamaskują tych problemów, a wręcz mogą je jeszcze podkreślić. Z mojego doświadczenia wynika, że nieraz widuje się próby wygładzania drewna jeszcze przed gruntowaniem lub usunięciem wad – szlifując wady, tylko je rozciągamy po powierzchni lub pogłębiamy. Bardzo ważne jest też to, by zmniejszenie nasiąkliwości nie było pierwszym etapem – w przeciwnym razie cały brud zostanie „zamknięty” pod powłoką, co znacznie skraca jej trwałość. Często spotykam się z przekonaniem, że gruntowanie to kluczowy etap i należy zacząć od niego, ale to mit – grunt musi mieć kontakt z czystym, naprawionym drewnem, by spełnić swoją rolę. Kolejność technologiczna, jaką wypracowano w praktyce i opisana w instrukcjach producentów, wynika z właściwości fizycznych drewna oraz samych materiałów malarskich. Pomijając logiczną sekwencję, narażamy się na nierównomierne krycie, łuszczenie się powłok czy większe zużycie farb. Typowy błąd myślowy, to traktowanie tych etapów jako wymiennych lub nieistotnych – a w praktyce każda faza ma konkretne zadanie i powinna być wykonana w odpowiednim momencie. Zachowanie właściwej kolejności to nie tylko teoria, ale realna gwarancja uzyskania trwałej i estetycznej powłoki malarskiej na drewnie.