Kwaśny węglan amonu, znany też jako sól/sól amonowa, to środek szeroko stosowany w konserwacji zabytków kamiennych, szczególnie wapieni i dolomitów. Jego przewaga polega na tym, że działa skutecznie na organiczne zabrudzenia, takie jak smolista patyna czy osady dymne, a jednocześnie jest stosunkowo łagodny dla samego kamienia. Roztwór ten pozwala rozpuścić zabrudzenia bez ryzyka uszkodzenia struktury materiału, co jest zgodne z zaleceniami publikowanymi przez polskich i międzynarodowych konserwatorów – choćby w wytycznych ICOMOS. Stosowanie mocniejszych kwasów, np. solnego czy azotowego, mogłoby prowadzić do nieodwracalnych uszkodzeń powierzchni, a nawet pogorszenia kondycji zabytku. Z własnego doświadczenia wiem, że kwaśny węglan amonu najlepiej sprawdza się w formie pasty lub żelu nakładanego miejscowo, co zwiększa kontrolę procesu czyszczenia i pozwala ograniczyć migrację wilgoci w głąb kamienia. W praktyce ważne jest, żeby po zastosowaniu dokładnie spłukać powierzchnię wodą demineralizowaną, żeby nie zostawić resztek związku, które mogłyby z czasem prowadzić do wykwitów lub miejscowych przebarwień. Moim zdaniem, jeśli ktoś chce pracować przy renowacji kamieni naturalnych, po prostu musi znać takie bezpieczne metody i wiedzieć, że nie każdy środek, który czyści, jest dobry dla każdego rodzaju skały.
Często spotykam się z mylnym przekonaniem, że silne środki chemiczne, takie jak kwasy mineralne czy zasady, poradzą sobie z każdym rodzajem zabrudzenia na kamieniu. W rzeczywistości jednak stosowanie kwasu solnego lub azotowego na wapieniach i dolomitach jest mocno ryzykowne, ponieważ te skały reagują z kwasami – kwas solny wręcz rozpuszcza węglan wapnia, powodując szorstkość, matowienie, a nawet powstawanie ubytków. Kwas azotowy jest również agresywny, może żółkwić powierzchnię oraz prowadzić do powstawania trudnych do usunięcia plam. To częsty błąd – wydaje się, że skoro coś mocne, to lepsze – ale w konserwacji jest odwrotnie: mniej inwazyjne środki, jak kwaśny węglan amonu, są preferowane. Z kolei wodorotlenek sodu, choć silnie zasadowy, jest wręcz niebezpieczny dla wapieni i dolomitów, bo rozpuszcza spoiwo węglanowe i może trwale zniszczyć strukturę skały. Typowym błędem myślowym jest traktowanie kamieni naturalnych jak betonu czy ceramiki – a jednak ich budowa i reakcje chemiczne są inne, wymagają specjalnej troski. Profesjonalne podejście to stosowanie łagodnych środków, które usuwają zabrudzenia organiczne bez ingerencji w materiał. Takie standardy uznawane są przez polskie normy branżowe i międzynarodowe zalecenia konserwatorskie. Podejście z użyciem mocnych kwasów lub zasad sprawdziłoby się może przy czyszczeniu odpornych na chemikalia materiałów, ale nie w przypadku delikatnych kamieni węglanowych. Moim zdaniem, zanim cokolwiek położy się na kamień, warto znać nie tylko chemię środka, ale i właściwości skały – no i pamiętać, że łatwo zniszczyć coś, co miało przetrwać setki lat.