Uzupełnianie ubytków w murach z bloczków z betonu komórkowego kawałkami tego samego materiału, czyli bloczkami betonu komórkowego na odpowiedniej zaprawie, to zdecydowanie najlepsza i najczęściej stosowana metoda w branży. Przede wszystkim zachowujemy w ten sposób jednorodność strukturalną i właściwości cieplne ściany. Gdybyśmy zastosowali inny materiał, pojawiłoby się ryzyko powstania mostków termicznych albo osłabienia konstrukcji. Beton komórkowy ma specyficzną porowatą strukturę i inne właściwości niż np. zwykły beton czy styropian, więc tylko uzupełnienie go tym samym materiałem daje gwarancję, że połączenie będzie trwałe i nie będzie miejsc, gdzie może pojawić się wilgoć czy pleśń. Z moich obserwacji wynika, że właśnie takie podejście chwalą sobie doświadczeni murarze i jest ono zgodne z instrukcjami producentów. Warto pamiętać, żeby dokładnie dopasować kształt kawałka betonu komórkowego do ubytku i użyć odpowiedniej cienkowarstwowej zaprawy, najlepiej dedykowanej do tego typu bloczków, co zapewni trwałość i szczelność wypełnienia. Tylko tak uzupełniony mur zachowa swoje właściwości wytrzymałościowe i izolacyjne. Moim zdaniem to najbardziej logiczne rozwiązanie – nawet jeśli wymaga nieco więcej pracy przy docinaniu elementów, to efekt końcowy jest znacznie lepszy i zgodny z zasadami sztuki budowlanej.
Wśród odpowiedzi pojawiły się różne, często spotykane w praktyce budowlanej pomysły na uzupełnianie ubytków, jednak większość z nich nie zapewnia odpowiednich parametrów technicznych. Użycie kawałków styropianu na zaprawie wydaje się na pierwszy rzut oka wygodne, bo styropian jest lekki i łatwy do dopasowania, ale niestety zupełnie nie nadaje się do tego celu. Styropian nie ma wytrzymałości na ściskanie, nie wiąże się z zaprawą ani z betonem komórkowym, przez co takie wypełnienie może po czasie wypaść, a przede wszystkim tworzy bardzo duży mostek cieplny i akustyczny oraz łatwo przepuszcza wilgoć. To poważny błąd, który widziałem już na wielu budowach – niestety skutkuje to potem pęknięciami czy nawet pojawieniem się pleśni. Druga błędna opcja to zaprawa cementowa na siatce Rabitza. Taki sposób sprawdza się przy naprawach tynków czy renowacjach, gdzie nie chodzi o przywrócenie wytrzymałości muru, ale tylko o łatę powierzchni. W przypadku betonu komórkowego taki zabieg może prowadzić do powstania naprężeń na styku różnych materiałów, a sam mur w tym miejscu straci swoje właściwości cieplne i mechaniczne. Zaprawa cementowa ma zupełnie inne parametry niż beton komórkowy, a siatka Rabitza nie rozwiązuje problemu różnicy sztywności. Sama zaprawa odpowiednio uformowana również nie rozwiązuje problemu – zaprawa nie zastępuje bloczka, bo nie ma ani izolacyjności cieplnej, ani odpowiedniej wytrzymałości, a przy większych ubytkach najczęściej po prostu wypada. Wynika to czasem z chęci szybkiego naprawienia muru lub przeświadczenia, że każda dziura wystarczy „załatać”. Niestety takie podejścia po prostu nie zdają egzaminu i są niezgodne ze sztuką budowlaną oraz zaleceniami technicznymi – szczególnie jeśli chodzi o budynki energooszczędne czy pasywne. Najlepszą praktyką jest zawsze przywrócenie pełnej funkcjonalności przegrody poprzez zastosowanie materiału identycznego jak oryginalny, czyli bloczków betonu komórkowego.