Tynki zmywane to taka technika, gdzie po nałożeniu warstwy tynku szlachetnego powierzchnia jest zmywana wodą, zanim zaprawa zdąży całkowicie związać. Dzięki temu odsłania się naturalne ziarna kruszywa, które były wcześniej zatopione w masie. To właśnie ta metoda nadaje tynkowi charakterystyczny wygląd, bardzo ceniony zwłaszcza na elewacjach reprezentacyjnych budynków, jak banki czy urzędy. W praktyce, efekty wizualne można modelować doborem odpowiedniego kruszywa – im bardziej różnorodne i kolorowe ziarna, tym ciekawszy efekt uzyskamy. W Polsce często używa się kolorowych grysów marmurowych lub granitowych. Tynk zmywany jest też dość trwały, odporny na warunki atmosferyczne, bo mniej się brudzi i łatwiej się go czyści. Moim zdaniem to świetna opcja, jeśli komuś zależy na połączeniu estetyki z praktycznością. Warto wiedzieć, że taka technika pojawia się w katalogach systemów tynkarskich renomowanych producentów, co tylko potwierdza jej jakość. Osobiście widziałem kilka nowoczesnych kamienic wykonanych w tej technologii i naprawdę robią wrażenie. Warto też pamiętać, że prawidłowe wykonanie tynku zmywanego wymaga pewnej wprawy i odpowiednich narzędzi – nie jest to najprostsza metoda, ale efekt końcowy zdecydowanie to rekompensuje.
Często myli się różne techniki wykańczania tynków szlachetnych, bo w praktyce każda zostawia inny ślad na powierzchni. Tynki gładzonych nie mają odsłoniętych kruszyw, bo cała ich filozofia polega na uzyskaniu zupełnie gładkiej, jednolitej powierzchni – tutaj nie chodzi o eksponowanie ziaren, tylko o efekt niemal lustra, przy czym nawet niewielkie niedoskonałości są od razu widoczne. Używa się ich głównie wewnątrz pomieszczeń, np. przed malowaniem albo tapetowaniem, gdzie liczy się subtelność i brak struktury. Jeśli chodzi o tynki nakrapiane, to te co prawda mają ciekawą fakturę, ale powstaje ona przez nakrapianie zaprawy z dużą ilością wody techniką rzutu – nie odsłania się tutaj ziaren kruszywa, a efekt jest bardziej chaotyczny i dekoracyjny, z wyczuwalnymi grudkami. Cyklinowanie natomiast polega na mechanicznym ścieraniu cienkiej warstwy tynku po częściowym stwardnieniu. Cyklinowane powierzchnie są lekko chropowate, czasem z widocznymi smugami po narzędziu, ale ziarna kruszywa pozostają wciąż zatopione w masie i nie są odsłonięte tak jak w tynku zmywanym. Łatwo wpaść w pułapkę myślenia, że każda technika mechanicznej obróbki albo dekoracyjnego nanoszenia zaprawy ujawnia strukturę kruszywa – to nieprawda, bo właśnie tylko zmywanie pozwala na selektywne wypłukanie drobniejszej frakcji i uwidocznienie ziaren. W praktyce, tylko tynki zmywane spełniają taki wymóg zgodnie z opisami technologicznymi i wytycznymi producentów systemów tynkarskich. Zawsze warto doczytać instrukcje wykonania danej techniki, żeby nie powielać popularnych mitów i nie zrobić błędu na budowie czy egzaminie.