Najlepszym i najbezpieczniejszym sposobem usuwania przemalowań z farb wapiennych, zwłaszcza gdy pod nimi kryje się cenna polichromia, jest zdrapywanie ich na krzyż po suchej powierzchni. To działanie wynika z kilku kluczowych powodów. Po pierwsze, ruchy „na krzyż” pozwalają zachować lepszą kontrolę nad siłą nacisku i kierunkiem pracy, co minimalizuje ryzyko uszkodzenia delikatnej warstwy oryginalnej, która znajduje się pod przemalowaniem. Z mojego doświadczenia wynika, że jeśli pracuje się na powierzchni suchej, można dużo lepiej poczuć narzędzie i strukturę podłoża, a to naprawdę robi różnicę przy zabytkowych ścianach. Dodatkowo, działanie na sucho ogranicza przypadkowe rozmiękczenie lub rozmazanie warstw, które mogą się wydarzyć na wilgotnym podłożu – to szczególnie istotne przy zabytkach, gdzie każda strata pigmentu to często nieodwracalne uszkodzenie historycznej wartości. Technika na krzyż, czyli naprzemienne ruchy w poziomie i pionie, pomaga stopniowo i równomiernie odsłaniać oryginalną polichromię, nie powodując nagłych ubytków czy zarysowań. Jest to zgodne z zaleceniami konserwatorskimi i praktyką stosowaną w renowacji zabytków – np. według instrukcji NID i wielu konserwatorów praktykujących w Polsce. Często przydaje się również praca pod lupą lub z odpowiednim oświetleniem, bo wtedy jeszcze łatwiej kontrolować postęp i reagować na pierwsze oznaki oryginalnej warstwy. W praktyce, im więcej cierpliwości i precyzji, tym lepszy efekt końcowy i większa satysfakcja z dobrze wykonanej roboty.
Usuwanie przemalowań z farb wapiennych nad cenną polichromią wymaga naprawdę dużej ostrożności i precyzji – tutaj niestety łatwo popełnić błąd, jeśli nie zna się technik branżowych. Praca po wilgotnej powierzchni wydaje się czasem łatwiejsza, bo farba szybciej odchodzi, ale to tylko pozorne ułatwienie. Wilgotność sprawia, że podłoże staje się bardziej miękkie i łatwiej o przypadkowe usunięcie oryginalnej polichromii albo jej rozmazanie, co w przypadku zabytków może być nieodwracalne. Poza tym, nadmiar wody może przenikać w głąb tynków, prowadząc do niekontrolowanych reakcji chemicznych i uszkodzeń – w branży konserwatorskiej istnieje nawet zasada: im mniej wilgoci, tym bezpieczniej dla autentyku. Stosowanie ruchów „na krzyż” po wilgotnej powierzchni tylko zwiększa ryzyko takich strat, bo narzędzie może się ześlizgiwać lub zbyt głęboko wnikać w strukturę. Z kolei praca w jednym kierunku – czy to po suchej, czy po wilgotnej powierzchni – daje za małą kontrolę nad równomiernym usuwaniem kolejnych warstw. Można wtedy łatwo przeoczyć fragmenty przemalowań, albo – co gorsza – miejscowo przebić się przez oryginalną warstwę. Częstym błędem jest też przekonanie, że wilgoć zawsze pomaga przy usuwaniu starych farb; w przypadku zabytków jest wręcz przeciwnie – większość profesjonalnych konserwatorów, zgodnie z wytycznymi NID czy zaleceniami branżowymi, rekomenduje pracę na sucho i z maksymalną delikatnością, żeby zachować jak największą ilość oryginalnej substancji. Warto zwracać uwagę właśnie na technikę i narzędzie: szpachelka powinna być ostra, ale nie zbyt agresywna, a ruchy kontrolowane i naprzemienne. W praktyce najwięcej problemów pojawia się, gdy ktoś działa zbyt szybko lub zbyt pewnie, nie respektując tych podstawowych zasad konserwatorskich.