Nawarstwienia to rzeczywiście najczęściej spotykany rodzaj zanieczyszczeń na zabytkowych powłokach malarskich, zarówno wewnętrznych, jak i zewnętrznych. Chodzi o różnego rodzaju osady, kurz, sadzę, pył czy nawet substancje organiczne, które latami gromadzą się na powierzchni obrazu czy polichromii. Z mojego doświadczenia wynika, że te warstwy potrafią być bardzo zróżnicowane – czasem są to tylko delikatne, ledwo widoczne filmy brudu, innym razem potrafią być to grube, nawet milimetrowe warstwy złożone z różnych frakcji pyłu czy sadzy, a nawet śladów po dymie lub tłustych oparach z kuchni. Najważniejsze jest to, że nawarstwienia powstają powoli, przez lata, w wyniku zwykłego użytkowania i kontaktu powłok malarskich z otoczeniem. Ich usuwanie jest podstawową czynnością konserwatorską i wymaga naprawdę dużej precyzji oraz znajomości materiałów – często stosuje się do tego specjalistyczne środki czyszczące albo delikatne metody mechaniczne, na przykład pędzelkowanie lub użycie gumy konserwatorskiej. W standardach branżowych (np. zaleceniach ICOM-CC czy polskich wytycznych konserwatorskich) bardzo mocno podkreśla się konieczność diagnostyki i indywidualnego doboru metody usuwania nawarstwień, bo każde dzieło jest inne i reaguje inaczej. Moim zdaniem świadomość tego problemu jest kluczowa dla każdego, kto chce pracować z zabytkami – to podstawa, bez której trudno mówić o skutecznej i bezpiecznej konserwacji.
Wykwity solne, rdzawe plamy i zacieki oraz naloty grzyba domowego to zjawiska, które mogą pojawić się na zabytkowych powłokach malarskich, ale ich występowanie jest zdecydowanie mniej powszechne niż nawarstwień. Często myli się podstawowe, powszednie zabrudzenia, które są skutkiem długotrwałego oddziaływania kurzu, sadzy, pyłu czy nawet cząstek tłuszczu, z bardziej specjalistycznymi zanieczyszczeniami takimi jak sole czy produkty korozji. Wykwity solne powstają głównie tam, gdzie jest wilgoć i przepływ soli przez strukturę ściany – to typowe bardziej dla murów czy tynków niż dla samych powłok malarskich; na obrazach pojawiają się raczej w wyniku poważnych problemów z wilgotnością i są raczej sygnałem alarmowym niż codziennym problemem konserwatorskim. Rdzawe plamy i zacieki pojawiają się w sytuacji kontaktu z elementami metalowymi lub przy nieszczelnościach, czyli są objawem degradacji, a nie typowym, nagminnym zanieczyszczeniem, które konserwator napotyka w praktyce. Naloty grzyba domowego, choć bardzo groźne dla dzieła i wymagające szybkiej interwencji, pojawiają się przede wszystkim tam, gdzie występuje długotrwała wilgoć i brak wentylacji – nie są jednak typowe dla standardowych zabrudzeń eksploatacyjnych. Moim zdaniem, łatwo dać się zwieść rozpoznawalnym i spektakularnym zjawiskom, a zapomnieć o najczęstszych, powolnych procesach starzenia się warstw malarskich, gdzie codzienny kurz i brud są głównym przeciwnikiem. Praktyka konserwatorska jasno pokazuje, że nawarstwienia są czymś, z czym spotyka się niemal każdy obiekt, a ich usuwanie to rutynowa, ale wymagająca znajomości technologii czynność. Warto zawsze zwracać uwagę na źródło i charakter zanieczyszczenia, bo od tego zależy wybór metody konserwacji i bezpieczeństwo dzieła.