Żeby obliczyć wskaźnik kosztochłonności floty, trzeba zwrócić uwagę na całkowity koszt eksploatacji pojazdów w stosunku do liczby aut w flocie. W naszym przypadku, mamy 3 samochody, które przejechały razem 5 000 km, a średni koszt za kilometr wynosi 12 zł. Więc całkiem prosto można wyliczyć, że całkowity koszt eksploatacji floty to 5 000 km razy 12 zł za km, co daje nam 60 000 zł. Jak chcemy uzyskać wskaźnik kosztochłonności na jeden samochód, wystarczy podzielić te 60 000 zł przez 3 auta, co wychodzi nam 20 000 zł na auto. Taki wskaźnik jest ważny dla firm transportowych, bo pozwala im na lepsze monitorowanie kosztów floty. Dzięki temu można lepiej planować budżet i zastanowić się, czy warto inwestować w nowe pojazdy albo modernizować te, które już mają. To pomaga też w poprawie rentowności, co w dłuższej perspektywie jest naprawdę kluczowe.
W analizie wskaźnika kosztochłonności floty ważne jest, żeby zrozumieć, jak obliczenia wpływają na dane. Jak źle coś wyliczymy, to możemy mieć różne błędy, na przykład w kosztach eksploatacji albo przy dzieleniu kosztów przez liczbę samochodów. Odpowiedź 1 666 zł na auto to pewnie wynik złego podziału, który nie bierze pod uwagę całkowitego kosztu, czyli co innego, niż powinno być. Z kolei 15 000 zł na auto może wynikać z niepoprawnego przypisania kosztów kilometrów czy błędnego obliczenia całkowitych kilometrów. A 60 000 zł za auto zupełnie myli pojęcia, bo traktuje całkowity koszt jako koszt przypadający na jeden samochód, nie dzieląc go przez liczbę aut. Takie błędy mogą prowadzić do złych decyzji związanych z zarządzaniem flotą, co na dłuższą metę może oznaczać spore straty. Dobrze jest pilnować tych norm branżowych, regularnie analizować koszty i planować finanse, żeby nie wpaść w kłopoty. Na przykład, zrozumienie, które pojazdy generują wyższe koszty w porównaniu do ich wydajności, jest istotne dla długoterminowego sukcesu operacyjnego.