Wybór połączenia kabla koncentrycznego za pomocą tzw. „beczki” (złącza F–F lub innego złącza łączącego dwa odcinki koncentryka) jest dokładnie tym, co zalecają praktyka serwisowa i dobre normy instalacyjne. Kabel koncentryczny to linia transmisyjna o określonej impedancji falowej (najczęściej 75 Ω w instalacjach RTV/SAT). Żeby sygnał przechodził bez odbić, tłumienia i zakłóceń, musi być zachowana ciągłość ekranu, żyły oraz geometrii kabla. „Beczka” jest właśnie specjalnym złączem przelotowym, które zapewnia dopasowanie impedancyjne i poprawne ekranowanie połączenia. W praktyce wygląda to tak: na oba końce uszkodzonego kabla zakładasz złącza F (prawidłowo zarobione, z dbałością o nieprzecięcie ekranu, brak zwarcia żyły z oplotem itp.), a następnie skręcasz je w „beczce”. Takie połączenie jest mechanicznie stabilne, ekranowane dookoła i ma znormalizowane parametry. W instalacjach telewizji naziemnej, kablowej czy satelitarnej, a także w systemach CCTV analogowych, użycie dedykowanych złącz i łączówek jest standardem branżowym – inaczej po prostu robią się problemy: spadek poziomu sygnału, śnieżenie, pikselizacja obrazu, zakłócenia od LTE, itp. Moim zdaniem to jest właśnie różnica między „majsterkowaniem” a robotą po fachowemu: nie kombinujemy z lutowaniem czy kostkami, tylko sięgamy po element, który został zaprojektowany dokładnie do tego celu i ma powtarzalne parametry elektryczne. W profesjonalnych instalacjach dodatkowo zwraca się uwagę na jakość „beczek” – lepiej stosować złącza kompresyjne, dobrej klasy łączniki z pełnym ekranowaniem, a na zewnątrz dodatkowo zabezpieczyć połączenie przed wilgocią (np. taśmą samowulkanizującą). Dzięki temu po naprawie kabel zachowuje się praktycznie jak jeden, nieprzerwany odcinek linii transmisyjnej.
Przy naprawianiu kabla koncentrycznego bardzo łatwo wpaść w pułapkę myślenia: „byle przewodziło, to będzie działać”. To jest typowy błąd, bo kabel koncentryczny nie jest zwykłym przewodem dwoma drutami, tylko precyzyjną linią transmisyjną o określonej impedancji, ekranowaniu i geometrii. Dlatego takie pomysły jak lutowanie żyły i oplotu, używanie kostki zaciskowej czy samo skręcenie przewodów z taśmą izolacyjną może na pierwszy rzut oka wydają się logiczne i „domowe”, ale technicznie są po prostu złe. Lutowanie końcówek kabla koncentrycznego psuje przede wszystkim geometrię przewodu. W miejscu lutu powstaje zgrubienie, topi się dielektryk, zmienia się odległość między żyłą a ekranem, a to od razu oznacza zmianę impedancji falowej. Taki punkt staje się miejscem odbić sygnału, zwiększonego tłumienia i wprowadzania zakłóceń. Dochodzi do tego ryzyko przegrzania oplotu i folii ekranującej, a także trudność w zachowaniu pełnego, 360‑stopniowego ekranowania. W sygnałach wysokiej częstotliwości, typowych dla RTV/SAT, takie „drobne” nieregularności potrafią bardzo mocno popsuć jakość odbioru. Kostka zaciskowa to z kolei rozwiązanie dobre dla przewodów instalacji 230 V czy prostych obwodów niskonapięciowych, ale kompletnie nieprzystosowane do kabla koncentrycznego. W kostce przewodzi tylko fragment żyły, ekran zwykle jest podpięty byle jak albo wcale, brak jest ciągłego ekranu dookoła połączenia, a całość zachowuje się jak przypadkowa antenka i źródło zakłóceń. Impedancja takiego połączenia nie ma nic wspólnego ze standardowymi 75 Ω, więc trudno tu mówić o jakimkolwiek dopasowaniu. Jeszcze gorszym pomysłem jest samo skręcenie końcówek kabla i owinięcie ich taśmą izolacyjną. To już jest typowy „garażowy” patent, który może na krótkim odcinku i przy bardzo silnym sygnale czasem coś pokaże na ekranie, ale z punktu widzenia techniki radiowej to katastrofa: brak stabilnego styku, brak ekranowania, zmienna rezystancja połączenia, podatność na utlenianie i wilgoć. Taśma izolacyjna nie zapewnia ani ekranowania elektromagnetycznego, ani sensownej ochrony przed wpływem środowiska na dłuższą metę. Podstawowy błąd myślowy przy tych wszystkich metodach polega na traktowaniu kabla koncentrycznego jak „dwa druty, które trzeba jakoś połączyć”. W praktyce zgodnie z dobrą praktyką instalatorską, zaleceniami producentów sprzętu RTV/SAT i systemów CCTV oraz ogólnymi zasadami dotyczących linii transmisyjnych, połączenia i naprawy wykonuje się wyłącznie dedykowanymi złączami i łączówkami, które zachowują impedancję, ekranowanie i parametry elektryczne przewodu. Jak się raz zobaczy różnicę w jakości sygnału przed i po „domowej” naprawie, to od razu widać, czemu branża tak mocno podkreśla używanie właściwych złącz zamiast prowizorek.