Prawidłowo – przy zbyt słabym sygnale z anteny telewizji naziemnej pierwszą i podstawową czynnością jest zmiana ustawień anteny zewnętrznej, czyli jej dokładne ustawienie kierunkowe oraz ewentualna korekta wysokości i miejsca montażu. Antena naziemna, szczególnie kierunkowa typu Yagi czy logarytmiczno-periodyczna, ma wyraźnie zdefiniowany główny kierunek promieniowania i zysku energetycznego. Jeśli nie jest skierowana dokładnie na nadajnik DVB-T/DVB-T2, to nawet najlepszy kabel i najnowocześniejszy telewizor nie „wyczarują” dobrego sygnału. W praktyce robi się to tak, że obraca się antenę bardzo powoli w poziomie (azymut), czasem lekko zmienia pochylenie w pionie (elewacja), i obserwuje wskaźnik poziomu oraz jakości sygnału w menu serwisowym telewizora lub dekodera. Moim zdaniem bez takiego strojenia kierunkowego instalacja antenowa jest po prostu nie dokończona. W branżowych zaleceniach i normach (choćby zalecenia instalatorskie do DVB-T2, wytyczne UKE czy ogólne zasady projektowania instalacji RTV/SAT) zawsze podkreśla się, że kluczowe jest zapewnienie odpowiedniego stosunku sygnał/szum już na wejściu anteny. Czyli najpierw poprawiamy to, co „łapie” fale radiowe: dobór typu anteny, jej miejsce na dachu, odsunięcie od przeszkód (kominy, drzewa, ściany) oraz właśnie precyzyjne ustawienie na nadajnik. Dopiero potem myśli się o ewentualnym wzmacniaczu masztowym, tłumikach czy wymianie przewodów. W praktyce bardzo często wystarczy dokręcić mocowanie, skorygować antenę o kilka–kilkanaście stopni i nagle z „pikselozy” robi się stabilny obraz w HD bez przycinek. To jest właśnie esencja dobrej praktyki instalatorskiej – zaczynamy od anteny, nie od elektroniki po drodze.
Problemy ze zbyt słabym sygnałem z anteny telewizji naziemnej często próbuje się rozwiązywać od niewłaściwej strony, skupiając się na odbiorniku, kablu czy ustawieniu samego telewizora w pokoju. To dość naturalny odruch: użytkownik widzi problem przy telewizorze, więc tam szuka przyczyny. Z technicznego punktu widzenia o jakości odbioru decyduje jednak przede wszystkim to, co dzieje się na samym początku toru antenowego, czyli na antenie i w jej bezpośrednim otoczeniu. Przeprogramowanie odbiornika telewizyjnego może być konieczne, gdy zmienią się częstotliwości multipleksów, standard nadawania (np. przejście na DVB-T2/HEVC) albo gdy telewizor w ogóle nie znajduje kanałów. Nie ma to jednak realnego wpływu na poziom sygnału radiowego docierającego z anteny. Telewizor może co najwyżej inaczej zinterpretować to, co już do niego dochodzi. Jeśli sygnał na wejściu jest fizycznie zbyt słaby lub zniekształcony, żadne „przeprogramowanie” nie zwiększy mocy fali elektromagnetycznej odbieranej przez antenę. To jest typowy błąd myślowy: mylenie warstwy programowo‑konfiguracyjnej z warstwą fizyczną transmisji. Zmiana lokalizacji odbiornika telewizyjnego wewnątrz mieszkania również nie poprawia poziomu sygnału z anteny zewnętrznej, o ile mówimy o klasycznej instalacji z kablem koncentrycznym. Telewizor dostaje sygnał przewodowo, więc to, czy stoi przy oknie, czy przy ścianie, ma znaczenie głównie ergonomiczne, a nie radiowe. Czasem ktoś kojarzy to z małymi antenami pokojowymi, gdzie faktycznie przesunięcie odbiornika z antenką może coś dać, ale przy instalacji z anteną dachową to już nie działa. Wymiana kabla koncentrycznego na model o innej impedancji falowej jest wręcz sprzeczna z dobrą praktyką. Standardowa instalacja RTV w paśmie UHF/VHF pracuje na impedancji 75 Ω (antena, kabel, gniazdo, wejście telewizora). Zastosowanie kabla o innej impedancji, np. 50 Ω, powoduje niedopasowanie, odbicia sygnału, powstanie fali stojącej i w efekcie dodatkowe straty, czyli jeszcze gorszy poziom i jakość sygnału. Normy i zalecenia instalatorskie mówią wprost o konieczności zachowania stałej impedancji w całym torze. Typowy błąd polega tu na myleniu „innej impedancji” z „lepszą jakością kabla”. Owszem, czasem warto wymienić przewód na lepszy: o mniejszych tłumieniach, lepszym ekranowaniu, zgodny z klasą A lub A+. Ale wciąż musi to być kabel 75‑omowy. Podsumowując, wszystkie te pomysły omijają główny problem: to antena musi poprawnie i efektywnie odebrać sygnał z nadajnika. Dopiero gdy mamy pewność, że jest prawidłowo ustawiona i dopasowana, można analizować dalsze elementy instalacji. Odwrócenie tej kolejności zwykle prowadzi do frustracji i niepotrzebnych kosztów.