Prawidłową odpowiedzią jest symetryzator, bo w tym układzie trzeba jednocześnie rozwiązać dwa problemy: dopasować impedancję 300 Ω anteny dipolowej do 75 Ω kabla koncentrycznego oraz przejść z linii symetrycznej (dipol) na linię niesymetryczną (kabel koncentryczny). Typowy dipol półfalowy ma impedancję w okolicach 300 Ω i jest źródłem symetrycznym, natomiast kabel koncentryczny 75 Ω jest to linia niesymetryczna, gdzie oplot jest najczęściej połączony z masą odbiornika. Symetryzator (często nazywany balunem, od „balanced–unbalanced”) realizuje właśnie te dwie funkcje naraz: transformację impedancji oraz konwersję z układu symetrycznego na niesymetryczny. W praktyce, w instalacjach RTV/SAT zgodnych z wytycznymi branżowymi (np. zalecenia producentów sprzętu, normy typu PN-EN dotyczące instalacji antenowych) stosuje się gotowe symetryzatory 300/75 Ω montowane bezpośrednio w puszce antenowej albo w postaci krótkiego adaptera F/300 Ω. Takie rozwiązanie minimalizuje niedopasowanie, odbicia sygnału (tzw. fale stojące) i straty mocy, a także ogranicza zakłócenia i „ściąganie” śmieci z otoczenia przez ekran kabla. Moim zdaniem to jest jedno z takich podstawowych pojęć, które w technice antenowej wraca ciągle: jak tylko łączysz dipol z kablem koncentrycznym, automatycznie powinna zaświecić się lampka „balun / symetryzator”. W dobrze zrobionej instalacji TV naziemnej: antena kierunkowa z dipolem 300 Ω, w puszce symetryzator 300/75 Ω, dalej dobrej jakości kabel koncentryczny 75 Ω do gniazda abonenckiego i dopiero potem ewentualne wzmacniacze, rozgałęźniki czy filtry. To jest po prostu standardowa i zalecana przez fachowców praktyka.
W tym zadaniu łatwo pomylić różne elementy toru antenowego, bo w praktycznych instalacjach RTV występują i filtry, i wzmacniacze, i sumatory, ale każdy z nich pełni zupełnie inną funkcję niż rozwiązanie problemu dopasowania 300 Ω anteny do 75 Ω kabla koncentrycznego. Kluczowy błąd myślowy polega na tym, że użytkownik próbuje „naprawić” niedopasowanie impedancji elementem, który w ogóle nie służy do transformacji impedancji ani do przejścia z układu symetrycznego na niesymetryczny. Filtr w instalacjach antenowych używa się głównie do kształtowania pasma: wycinania niechcianych częstotliwości (np. LTE, 5G, sygnały poza pasmem TV) albo przepuszczania tylko określonych kanałów. Filtr nie zamienia jednak 300 Ω na 75 Ω i nie rozwiązuje problemu, że dipol jest elementem symetrycznym, a kabel koncentryczny niesymetrycznym. Można oczywiście spotkać specjalizowane układy filtrujące z jakimś dopasowaniem, ale w typowych antenach TV naziemnej to nie jest właściwe narzędzie. Sumator (czasem nazywany zwrotnicą albo combinerem, zależnie od konstrukcji) służy do łączenia sygnałów z kilku anten albo z kilku pasm do jednego kabla. Na przykład łączy się antenę UHF i antenę VHF, albo sygnał z anteny naziemnej z sygnałem z instalacji satelitarnej. Taki element musi mieć odpowiednią izolację między wejściami i dopasowanie do 75 Ω, ale on nie robi z dipola 300 Ω dobrze dopasowanego źródła do kabla koncentrycznego. To trochę tak, jakby chcieć śrubokrętem wbijać gwoździe – niby coś się da zrobić, ale nie o to chodzi. Wzmacniacz z kolei często kusi jako „rozwiązanie na wszystko”: słaby sygnał? to dajemy wzmacniacz. Jednak wzmacniacz nie koryguje błędów dopasowania impedancji między anteną a kablem. Jeżeli na wejściu wzmacniacza jest niedopasowanie, pojawiają się odbicia, fale stojące i dodatkowe straty. W efekcie można nawet pogorszyć jakość odbioru, szczególnie przy wyższych częstotliwościach. Dobre praktyki branżowe mówią wyraźnie: najpierw poprawne dopasowanie i przejście symetryczne–niesymetryczne (czyli symetryzator/balun), dopiero potem ewentualny wzmacniacz o dopasowanej impedancji 75 Ω. Dlatego w typowych schematach instalacji antenowej w technikum, jak i w katalogach producentów, między dipolem a kablem koncentrycznym zawsze pojawia się symetryzator 300/75 Ω, a dopiero dalej można myśleć o filtrach, sumatorach i wzmacniaczach. Ignorowanie tego prowadzi właśnie do takich błędnych wyborów odpowiedzi.