Poprawna jest odpowiedź „Dwa kable”, bo to gniazdo jest typowym gniazdem końcowym do instalacji multiswitchowej z dwoma niezależnymi torami SAT. Widać to od razu po dwóch złączach typu F opisanych jako SAT oraz osobnych wyjściach TV i R (radio). W poprawnie zaprojektowanej instalacji multiswitchowej każde gniazdo typu 2×SAT/TV/R powinno być zasilane dwoma oddzielnymi kablami koncentrycznymi z multiswitcha – jednym dla pierwszego tunera satelitarnego, drugim dla drugiego tunera. To jest standardowe rozwiązanie dla dekoderów PVR (nagrywarki) albo dla sytuacji, gdy w jednym pokoju chcemy mieć dwa niezależne tunery SAT. Dzięki dwóm kablom możemy mieć jednoczesne oglądanie jednego kanału i nagrywanie drugiego, z pełną niezależnością polaryzacji i pasma (VL, VH, HL, HH), co jest wymagane przez technologię klasycznego multiswitcha. Z mojego doświadczenia, jak ktoś doprowadza tylko jeden kabel „bo na razie wystarczy”, to za rok, dwa klient wraca z pretensją, że dekoder z nagrywaniem nie działa jak trzeba. Dlatego dobrą praktyką, zgodnie z zaleceniami producentów multiswitchy i wytycznymi instalatorskimi (np. normy serii PN-EN 50083 / EN 60728 jako ogólne odniesienie do sieci zbiorczych), jest od razu prowadzenie dwóch przewodów koncentrycznych do takiego gniazda. Jeden kabel obsługuje pierwszy port SAT, drugi – drugi port SAT, natomiast sygnały TV i R są sumowane w torze multiswitcha i rozdzielane w samym gnieździe końcowym. W praktyce, przy okablowaniu mieszkania w systemie gwiazdy, kładzie się dwie równoległe linie koncentryczne od multiswitcha do każdego punktu 2×SAT/TV/R. Ułatwia to późniejsze modernizacje, zmianę dekodera, przejście na inne platformy, a także trzyma się zasad „zrób raz, a porządnie”, które w branży RTV-SAT bardzo się opłacają.
Na tym typie gniazda łatwo się pomylić, bo z pozoru wygląda ono jak zwykłe gniazdo RTV-SAT, tylko trochę „bogatsze”. Ktoś patrzy, widzi jedną puszkę na ścianie i odruchowo zakłada, że wystarczy jeden kabel koncentryczny, tak jak w prostych instalacjach zbiorczych. To jest jednak myślenie z klasycznych instalacji RTV z jednym kablem doprowadzającym sygnał naziemny i ewentualnie satelitarny po sumatorze. W systemach multiswitchowych, szczególnie tam gdzie stosuje się gniazda 2×SAT/TV/R, założenie „jeden kabel wystarczy” jest po prostu błędne technicznie. Jeden przewód nie jest w stanie zapewnić dwóch niezależnych kanałów sterowania multiswitchem (napięcia 13/18 V, przełączania pasm przez 22 kHz) dla dwóch osobnych wejść SAT. Gdyby podłączyć tylko jeden kabel, jedno z gniazd SAT byłoby martwe albo oba pracowałyby w sposób konfliktowy, zależny od ustawień dekodera, co w praktyce oznacza problemy z odbiorem i nagrywaniem. Czasem pojawia się też pomysł, że skoro są aż cztery wyjścia w gnieździe (dwa SAT, TV i R), to może trzeba doprowadzić trzy lub nawet cztery kable – osobno z multiswitcha dla każdego toru. To też nie pasuje do logiki instalacji multiswitchowej. Multiswitch już na swoim poziomie sumuje sygnały satelitarne i naziemne i wysyła je jednym kablem na każdy tor abonencki SAT oraz jednym wspólnym torem dla TV/R, który jest później rozdzielany w gnieździe. Nie prowadzi się osobnych przewodów tylko dla TV i tylko dla radia, bo to byłoby nieekonomiczne, sprzeczne z ideą systemu i powodowałoby niepotrzebne skomplikowanie instalacji. Dodatkowo więcej niż dwa kable do pojedynczego gniazda 2×SAT/TV/R oznaczałoby brak zgodności z typowymi schematami producentów, a także z zaleceniami projektowymi dla sieci w topologii gwiazdy. Typowy błąd myślowy polega na mieszaniu pojęć z instalacji magistralnych, przelotowych gniazd RTV albo z prostych rozgałęzień, z rozwiązaniami typowo multiswitchowymi, gdzie każdy abonent ma własny, niezależny tor lub dwa tory SAT. W dobrze wykonanej instalacji multiswitchowej patrzymy na liczbę złącz SAT w gnieździe końcowym i właśnie tyle niezależnych kabli koncentrycznych prowadzimy z multiswitcha. W tym przypadku są dwa złącza SAT, więc i dwa przewody. Więcej kabli nie ma sensu, mniej po prostu ogranicza funkcjonalność i łamie dobre praktyki branżowe.