W instalacjach podtynkowych na ścianie z cegieł, przy montażu kabli koncentrycznych, kluczowe jest zastosowanie elementów, które pozwalają pewnie zakotwić przewód w murze, a jednocześnie nie uszkadzają jego oplotu ani dielektryka. Z tego powodu prawidłowy jest wybór „Elementy 3” – są to typowe plastikowe kołki do kabli (często nazywane kołkami kablowymi lub uchwytami wtykowymi). Wwierca się w cegłę otwór o odpowiedniej średnicy, następnie kabel koncentryczny układa się w szczelinie kołka i całość wbija młotkiem. Kołek rozpiera się w murze, a pierścień obejmuje kabel, zapewniając stabilne i trwałe mocowanie. Takie rozwiązanie dobrze współpracuje z tynkiem: po wykonaniu bruzdy przewód jest unieruchomiony, nie wypływa z rowka i można spokojnie nałożyć warstwę tynku lub gładzi. Z mojego doświadczenia to właśnie takie kołki najlepiej trzymają kable koncentryczne w ścianach z cegły, szczególnie gdy instalacja jest długa i trzeba zachować stały promień gięcia. Dodatkowo kołki tego typu są zgodne z ogólnymi zasadami prowadzenia przewodów niskoprądowych opisanymi w normie PN‑HD 60364 – przewód jest mechanicznie zabezpieczony, nie ulega ściśnięciu ani przetarciu, a odstępy między mocowaniami można łatwo utrzymać w granicach 30–40 cm na odcinkach prostych i gęściej przy załamaniach. W praktyce monter najpierw planuje trasę, wykonuje bruzdy, wierci otwory pod kołki właśnie w cegle, przykleja lub spina nimi kabel koncentryczny i dopiero potem całość przykrywa tynkiem. Taki sposób montażu minimalizuje ryzyko późniejszych uszkodzeń mechanicznych, przesunięć kabla czy pęknięć tynku nad trasą przewodu.
Przy montażu kabli koncentrycznych w ścianie z cegieł, szczególnie gdy mówimy o instalacji podtynkowej, ogromne znaczenie ma sposób mechanicznego mocowania przewodu. Częstym błędem jest dobieranie elementów typowych dla instalacji natynkowych albo szaf sterowniczych i próba wykorzystania ich w murze. Różne rodzaje plastikowych podstawek, opasek czy uchwytów wyglądają podobnie, ale są projektowane do zupełnie innych zadań. Podstawki z otworem montażowym, które często przykleja się taśmą lub przykręca w rozdzielnicach, dobrze sprawdzają się wewnątrz szaf, na płaskich powierzchniach metalowych lub z tworzywa. W ścianie z cegły, w bruzdzie, takie elementy zwykle odstają, zabierają miejsce na tynk, a po zaszpachlowaniu mogą powodować pęknięcia. Do tego nie zapewniają rozpierania w materiale ściennym, więc przy obciążeniu kablem koncentrycznym mogą się po prostu poluzować. Podobnie opaski zaciskowe z różnymi klipsami i zatrzaskami są świetne do wiązkowania przewodów w korytach kablowych albo mocowania w gotowych przelotach, ale same w sobie nie są elementem zakotwienia w cegle. Jeśli ktoś myśli, że wystarczy „przypiąć trytytką do czegoś w bruździe i zalać tynkiem”, to w praktyce kończy się to tym, że kabel pływa w warstwie zaprawy, a po kilku latach przy ruchach konstrukcji mogą pojawić się mikropęknięcia lub uszkodzenie oplotu. Uchwyty mostkowe z dwoma otworami montażowymi również kojarzą się z estetycznym prowadzeniem przewodów, lecz są przeznaczone głównie do prowadzenia na tynku, gdzie śruby lub kołki są widoczne, a uchwyt trzyma przewód na wierzchu. W instalacji podtynkowej takie rozwiązanie jest niefunkcjonalne: wymaga więcej miejsca w bruździe, powoduje lokalne zgrubienia i utrudnia równomierne nałożenie tynku. Typowym błędem myślowym jest tutaj założenie, że „każdy plastikowy uchwyt będzie dobry byle trzymał kabel”. W praktyce dobór akcesoriów montażowych musi uwzględniać rodzaj podłoża, sposób zabudowy i późniejsze wykończenie powierzchni. Do cegły, pod tynk, używa się elementów wbijanych lub rozporowych, które po zamontowaniu nie wystają ponad przewód i tworzą z nim jednolitą, możliwie płaską linię. Dzięki temu przewód jest stabilny, a tynk pracuje równomiernie, zgodnie z zaleceniami norm instalacyjnych i zdrowym rozsądkiem montera.