Poprawnie wskazane zostało narzędzie 1, czyli specjalne ściągaczki do włókien światłowodowych. To narzędzie ma precyzyjnie obrobione gniazda o ściśle określonych średnicach, zwykle dopasowanych do włókien 125 µm oraz do zewnętrznych powłok 250 µm i 900 µm. Dzięki temu można kontrolowanie zdjąć najpierw zewnętrzną powłokę akrylową, a potem ewentualnie kolejne warstwy, nie naruszając samego szkła. W światłowodzie każde mikropęknięcie wprowadzane przez nieumiejętne zdejmowanie powłoki skutkuje później zwiększonym tłumieniem, a nawet ryzykiem zerwania włókna podczas spawania czy montażu złącza. Z mojego doświadczenia wynika, że dobre, ostre stripery do włókien są ważniejsze niż połowa reszty walizki instalatora – jak są tępe albo przypadkowe, to włókna po prostu pękają przy pierwszym zgięciu. Zgodnie z dobrymi praktykami i zaleceniami producentów osprzętu (np. Corning, Prysmian, OFS) do przygotowania włókna przed spawaniem stosuje się zawsze dedykowane narzędzie do stripowania, a nie uniwersalne kombinerki czy obcinaki. Najpierw odizolowuje się kabel zewnętrzny, potem tubę, a na końcu właśnie włókno przy pomocy takich szczypiec jak na zdjęciu 1. Po stripowaniu konieczne jest jeszcze dokładne czyszczenie włókna alkoholem izopropylowym i dopiero wtedy można je wkładać do spawarki lub złącza mechanicznego. Dobrze dobrane i wyregulowane stripery minimalizują ilość odpadów, przyspieszają pracę i przede wszystkim zapewniają powtarzalną jakość przygotowania końcówek, co bezpośrednio przekłada się na niskie tłumienie i stabilność całego toru optycznego.
W instalacjach światłowodowych bardzo łatwo pomylić różne szczypce i zaciskarki, bo na pierwszy rzut oka sporo z nich wygląda podobnie. Problem w tym, że włókno szklane jest bardzo delikatne i wymaga narzędzia zaprojektowanego specjalnie do zdejmowania cienkich powłok ochronnych. Użycie przypadkowych kombinerek, zaciskarki do konektorów czy jakichś uniwersalnych obcęgów kończy się zwykle mikropęknięciami, zarysowaniem powierzchni lub wręcz natychmiastowym złamaniem włókna. To później wychodzi na pomiarach – rośnie tłumienie, pojawiają się odbicia, a spawy są niestabilne. Typowym błędem myślowym jest założenie, że skoro do przewodów miedzianych używa się różnych ściągaczy izolacji, zaciskarek czy obcinaków, to do światłowodu też „coś podobnego” wystarczy. Niestety nie. Włókno o średnicy 125 µm z powłoką 250 µm ma zupełnie inne wymagania niż żyła miedziana 0,5 czy 1,5 mm². Narzędzia pokazane jako pozostałe odpowiedzi to w rzeczywistości różne typy zaciskarek i chwytaków do innych zadań: jedne służą do zaprasowywania tulejek i końcówek na przewodach elektrycznych, inne do montażu złączek, jeszcze inne są bardziej elementem uchwytu montażowego niż precyzyjnego stripera. Ich geometria szczęk, siła docisku i sposób prowadzenia przewodu są dostosowane do metalu i grubszej izolacji, a nie do cienkiej warstwy akrylu na szkle. Branżowe standardy i instrukcje producentów osprzętu optycznego wyraźnie wymagają zastosowania dedykowanych stripperów światłowodowych, które mają odpowiednio dobrane średnice otworów, ostrość krawędzi i ograniczony docisk. Moim zdaniem to jedna z tych rzeczy, na których naprawdę nie warto eksperymentować – raz źle przygotowane włókno potrafi zepsuć cały odcinek linii, a szukanie później przyczyny w reflektometrze to strata czasu. Dlatego w praktyce zawodowej przyjmuje się zasadę: do zdejmowania powłok z włókna używamy wyłącznie narzędzia do tego przeznaczonego, czyli takiego jak na ilustracji oznaczonej jako narzędzie 1, a wszystkie inne szczypce zostawiamy do ich właściwych zadań.