Poprawnie wyłapałeś, że szumy i odbicia obrazu nie są typowym objawem dla telewizji DVB-T, tylko raczej dla starej analogowej telewizji. W przekazie analogowym każde pogorszenie jakości sygnału od razu widać jako ziarnisty obraz, tzw. „śnieg”, albo charakterystyczne podwójne kontury (duchy) wynikające z odbić sygnału od budynków, gór czy innych przeszkód. W DVB-T mamy transmisję cyfrową opartą o modulację COFDM i korekcję błędów (FEC). Tu albo dane są odtworzone poprawnie, albo – po przekroczeniu pewnego progu błędów – zaczynają się typowe dla cyfry efekty: pikselizacja, zatrzymywanie klatek, chwilowe zaniknięcie dźwięku, całkowity brak sygnału. Z mojego doświadczenia wynika, że wielu użytkowników wciąż myśli „mam słaby sygnał, więc będę miał śnieg”, a w DVB-T po prostu nagle wszystko się rwie albo znika. To jest tzw. efekt klifu (cliff effect). W dobrych praktykach instalatorskich, opisanych choćby w zaleceniach ITU i dokumentach związanych z ETSI EN 300 744 (standard DVB-T), dąży się do takiego poziomu sygnału i jakości MER/BER, żeby uniknąć właśnie pikselizacji i zacięć. Szumy jako takie nadal istnieją w torze radiowym, ale są kompensowane przez system korekcji błędów i nie przekładają się bezpośrednio na „zaszumiony obraz”, tylko na cyfrowe artefakty albo całkowity zanik. Odbicia są z kolei w DVB-T w dużej mierze „oswojone” dzięki COFDM – system potrafi wykorzystać sygnały opóźnione, dlatego przy prawidłowo ustawionej antenie odbicia nie manifestują się jako duchy obrazu. W praktyce instalator, gdy widzi szumy i duchy, wie od razu, że to nie DVB-T, tylko jakaś analogowa resztka albo sygnał z innego systemu. W cyfrowej naziemnej telewizji typowe objawy problemów to pikselizacja, zacinanie i czasem rozjazd dźwięku z obrazem, a nie klasyczne szumy i odbicia.
W telewizji cyfrowej DVB-T sposób, w jaki objawiają się zakłócenia, jest zupełnie inny niż w dawnej telewizji analogowej i to często wprowadza w błąd. W analogowym sygnale każde pogorszenie poziomu lub jakości sygnału powodowało stopniowe pogarszanie obrazu: pojawiały się szumy, ziarnistość, tzw. śnieg, a przy odbiciach sygnału widoczne były podwójne kontury, czyli duchy. W cyfrowej emisji DVB-T standard opisany m.in. w ETSI EN 300 744 wykorzystuje modulację COFDM i zaawansowaną korekcję błędów FEC. To sprawia, że system albo odtwarza obraz i dźwięk poprawnie, albo po przekroczeniu określonego progu błędów zaczyna się kaskadowe sypanie danych. Stąd biorą się charakterystyczne dla DVB-T objawy: pikselizacja obrazu, zatrzymywanie lub klatkowanie obrazu, chwilowe przestoje dźwięku, całkowity zanik programu. Użytkownik często myśli kategoriami analogowymi: skoro coś jest nie tak z anteną, to spodziewa się szumów i odbić obrazu. To jest typowy błąd myślowy – przenoszenie doświadczeń z systemu analogowego na cyfrowy. W DVB-T szumy i odbicia nadal fizycznie istnieją w kanale radiowym, ale ich efekt jest maskowany przez strukturę sygnału i mechanizmy korekcji. Zamiast widocznego „śniegu” pojawia się nagła utrata pakietów danych, co odbiornik przekłada na kwadraciki na ekranie, zatrzymany kadr lub całkowity zanik. Podobnie z odbiciami: w COFDM sygnały opóźnione mogą być nawet wykorzystane konstruktywnie, więc nie zobaczymy klasycznych duchów, tylko przy bardzo złej sytuacji kanałowej zacznie rosnąć BER i system przestanie poprawnie dekodować strumień. Dlatego odpowiedzi sugerujące, że szumy i odbicia obrazu są typowym objawem problemów w DVB-T, wynikają z mylenia objawów analogu z cyfrową transmisją. W praktyce serwisowej, gdy przy DVB-T widać artefakty, zawsze myśli się w kategoriach jakości sygnału cyfrowego: MER, BER, margines sygnał/szum, a nie w kategoriach wizualnego „śniegu”. Rozróżnienie tych objawów jest kluczowe przy diagnozowaniu usterek instalacji antenowej i prawidłowej ocenie, czy ma się do czynienia z systemem analogowym, czy z cyfrowym DVB-T.