Prawidłowo – w przypadku anteny odbiorczej dla DVB-T kluczowym, podstawowym parametrem jest jej zysk. Zysk anteny opisuje, jak bardzo antena potrafi „skupić” odbierane fale radiowe w określonym kierunku w porównaniu z anteną wzorcową (najczęściej izotropową lub półfalową). W praktyce im większy zysk (podawany zwykle w dBi lub dBd), tym wyższy poziom sygnału na wyjściu anteny przy takim samym poziomie pola elektromagnetycznego w eterze. To się bardzo mocno przekłada na stabilny odbiór DVB-T, szczególnie przy słabszym sygnale albo większej odległości od nadajnika. Moim zdaniem w realnych instalacjach domowych to właśnie zysk i kierunkowość anteny najczęściej decydują, czy odbiornik ma zapas tzw. marginesu sygnał/szum, który jest wymagany przez standardy DVB-T/DVB-T2. Dla modulacji COFDM używanej w DVB-T ważne jest, żeby poziom sygnału na wejściu tunera przekraczał minimalne wartości określone w dokumentach ETSI EN 300 744 i powiązanych zaleceniach, a odpowiednio dobrana antena o sensownym zysku pomaga ten warunek spełnić bez przesadnego wzmacniania wszystkiego dodatkowym wzmacniaczem masztowym. W praktyce instalatorzy dobierają antenę właśnie pod kątem zysku i charakterystyki promieniowania – np. w terenie wiejskim stosuje się anteny kierunkowe o dużym zysku, żeby „dociągnąć” sygnał z odległego nadajnika, a w mieście często wystarcza mniejsza antena o średnim zysku, za to o szerszej charakterystyce. Dobrą praktyką jest, żeby zysk anteny był na tyle wysoki, aby na wyjściu uzyskać stabilny poziom sygnału, ale jednocześnie nie przesadzić tak, żeby nie przesterować wzmacniaczy lub wejścia tunera. W porządnie zaprojektowanych instalacjach antenowych parametrem startowym przy doborze anteny jest właśnie zysk, a dopiero później patrzy się na inne cechy, jak odporność mechaniczna, pasmo pracy czy dopasowanie impedancyjne.
W temacie anten odbiorczych DVB-T łatwo skupić się na parametrach, które intuicyjnie brzmią ważnie, ale w praktyce nie są tym podstawowym, na który patrzy się w pierwszej kolejności. Moc, tłumienie czy rezystancja oczywiście występują w opisach urządzeń radiowych, jednak ich rola w przypadku samej anteny odbiorczej jest zupełnie inna niż mogłoby się wydawać. Moc kojarzy się głównie z nadajnikiem, bo tam faktycznie podaje się moc wyjściową w watach. Antena odbiorcza sama z siebie żadnej mocy nie „wytwarza”, ona jedynie przechwytuje energię pola elektromagnetycznego i zamienia ją na napięcie na zaciskach. Dlatego mówienie o „mocy anteny odbiorczej” jako podstawowym parametrze jest mylące – w DVB-T interesuje nas poziom sygnału na wejściu tunera, a ten zależy od zysku anteny i warunków propagacji, a nie od jakiejś mocy generowanej przez antenę. Tłumienie częściej odnosi się do kabli koncentrycznych, złączy, rozgałęźników czy filtrów, czyli elementów toru antenowego pomiędzy anteną a odbiornikiem. Owszem, istnieje pojęcie strat w samej antenie, ale w praktyce użytkownik DVB-T nie dobiera anteny na podstawie jej tłumienia, tylko właśnie zysku. Typowym błędem myślowym jest wrzucanie wszystkiego do jednego worka: „im mniejsze tłumienie, tym lepiej, więc to chyba najważniejsze”. Tymczasem tłumienie kabla kompensujemy jego długością lub jakością, a antenę dobieramy ze względu na charakterystykę kierunkową i zysk. Rezystancja z kolei pojawia się w formie impedancji wejściowej anteny, zazwyczaj 75 Ω w instalacjach RTV. To ważne z punktu widzenia dopasowania do kabla koncentrycznego i uniknięcia odbić sygnału (VSWR, współczynnik fali stojącej), ale sama wartość 75 Ω jest po prostu standardem branżowym i większość anten RTV go spełnia. Nie wybiera się anteny „bo ma 75 Ω”, tylko zakłada się, że tak jest, i patrzy na inne parametry. W systemach DVB-T i DVB-T2 zgodnych z ETSI kluczowe jest uzyskanie odpowiedniego stosunku C/N i MER na wejściu odbiornika, a do tego najprościej dochodzi się właśnie przez dobór anteny o odpowiednim zysku i kierunku pracy, a nie przez analizę mocy, tłumienia czy samej rezystancji jako głównych kryteriów.