Prawidłowy wybór wyjścia testowego wzmacniacza to dokładnie to, co się stosuje w praktyce serwisowej instalacji RTV/SAT. Wyjście testowe jest specjalnie zaprojektowane po to, żeby mierzyć poziom sygnału bez istotnego wpływu na pracę całej instalacji i bez zakłócania urządzeń końcowych. Zazwyczaj ma ono stałe, określone tłumienie, np. 20 dB w stosunku do wyjścia liniowego, co jest opisane w dokumentacji producenta albo na tabliczce znamionowej. Dzięki temu technik, znając wartość tego tłumienia, może łatwo przeliczyć wynik z miernika na faktyczny poziom sygnału na wyjściu głównym wzmacniacza. W praktyce wygląda to tak: podłączasz miernik poziomu sygnału (miernik poziomu DVB-T/T2, DVB-C, czasem analizator widma) do wyjścia testowego, odczytujesz wartość w dBµV, dodajesz wartość tłumienia wyjścia testowego (np. +20 dB) i wiesz, jaki poziom masz realnie na wyjściu liniowym. To jest zgodne z dobrymi praktykami opisanymi w materiałach producentów sprzętu i ogólnymi wytycznymi dla instalacji zbiorczych RTV/SAT – chodzi o to, żeby nie rozłączać niepotrzebnie instalacji i nie obciążać dodatkowo wyjścia głównego wzmacniacza. Co ważne, pomiar na wyjściu testowym pozwala wyeliminować wpływ odbiorników podłączonych do sieci (telewizorów, tunerów, modemów kablowych). One mogą wprowadzać swoje obciążenie, a czasem nawet zakłócenia zwrotne. Na wyjściu testowym tego po prostu nie „widzimy”, mierzymy czysty sygnał wzmacniacza. Moim zdaniem to jedno z podstawowych narzędzi w rękach instalatora – kto raz zaczął korzystać z wyjść testowych, ten bardzo rzadko bawi się w pomiary bezpośrednio na torze głównym. W regulowanych wzmacniaczach dystrybucyjnych taki sposób pomiaru jest po prostu standardem: najpierw ustawiasz poziom i nachylenie charakterystyki na wyjściu testowym, potem ewentualnie korygujesz na podstawie pomiarów w gniazdach abonenckich, ale punkt odniesienia zawsze bierzesz właśnie z testowego.
W tego typu zadaniu bardzo łatwo pójść w stronę intuicji: skoro chcemy sprawdzić działanie wzmacniacza dystrybucyjnego, to aż się prosi, żeby mierzyć albo na wejściu, albo na wyjściu liniowym, bo przecież tam „dzieje się” właściwy sygnał. Tylko że w praktyce instalacyjnej takie podejście często prowadzi do błędnych wniosków. Pomiar na wejściu wzmacniacza mówi nam wyłącznie, jaki sygnał dostarczamy do urządzenia, a nie, jak ono pracuje i jak reguluje poziom. Dla serwisanta to jest informacja pomocnicza, ale nie kluczowa przy sprawdzaniu prawidłowości działania regulowanego wzmacniacza dystrybucyjnego. Można mieć idealny poziom na wejściu, a zła regulacja lub uszkodzenie stopnia wyjściowego sprawi, że na wyjściu liniowym będzie totalny chaos. Z kolei pomiar bezpośrednio na wyjściu liniowym, choć wydaje się „najbardziej logiczny”, ma dwa poważne problemy. Po pierwsze, na tym wyjściu jest normalnie obciążona cała instalacja: rozgałęźniki, odgałęźniki, przewody, gniazda abonenckie i oczywiście odbiorniki końcowe. Każde z tych urządzeń wprowadza swoje tłumienie, nierównomierność, a czasem nawet zakłócenia zwrotne. W efekcie miernik nie pokazuje czystego sygnału wzmacniacza, tylko zniekształcony obraz całej sieci. Po drugie, podpinanie miernika wprost do wyjścia liniowego może zmieniać warunki pracy, szczególnie jeśli robimy to „na żywo”, bez odłączania pozostałych elementów instalacji. To jest właśnie ten typowy błąd myślowy: założenie, że jak zmierzę „tam, gdzie idzie sygnał do klientów”, to dostanę najbardziej wiarygodny obraz pracy urządzenia. W praktyce standardy i dobre praktyki branżowe mówią coś odwrotnego – parametry wzmacniacza sprawdza się w punkcie odniesienia, który jest odseparowany od wpływu instalacji. Czasem spotyka się też pomysł, żeby mierzyć na wyjściu liniowym przez zewnętrzny tłumik 20 dB. Brzmi to niby rozsądnie, bo chronimy miernik i symulujemy mniejsze obciążenie, ale nadal pozostaje problem: wciąż mierzymy w miejscu, gdzie mieszają się efekty działania wzmacniacza i całej sieci dystrybucyjnej. Tłumik nie usuwa wpływu odbiorników, tylko obniża poziom sygnału. Profesjonalne wzmacniacze dystrybucyjne mają fabrycznie wbudowane wyjścia testowe z dokładnie określonym tłumieniem względem wyjścia głównego. Moim zdaniem ignorowanie tego złącza i kombinowanie z tłumikami na wyjściu liniowym to trochę wynajdywanie koła na nowo. Wyjście testowe jest właśnie po to, żeby wyeliminować wpływ urządzeń podłączonych do instalacji antenowej i uzyskać stabilny, powtarzalny punkt pomiarowy. Dlatego wszystkie pozostałe warianty pomiaru w tym pytaniu są niezgodne z przyjętymi dobrymi praktykami serwisowymi i mogą prowadzić do błędnych regulacji wzmacniacza, np. ustawienia zbyt wysokiego poziomu i przesterowania toru lub odwrotnie – zbyt niskiego poziomu i problemów z jakością odbioru w najdalszych gniazdach.