W takiej instalacji multiswitchowej kluczowe jest poprawne doprowadzenie wszystkich czterech torów z każdego konwertera quattro do multiswitcha. Konwerter quattro nie jest zwykłym LNB typu single czy twin – on rozdziela pasmo satelitarne na cztery niezależne wyjścia: pasmo dolne poziome (VL), dolne pionowe (VH), górne poziome (HL) i górne pionowe (HH). Multiswitch, zgodnie z normami instalacyjnymi (m.in. PN‑EN 50083), oczekuje na każdym z wejść konkretnego sygnału. Jeżeli któryś kabel między konwerterem a multiswitchem jest uszkodzony, przerwany, ma zwarcie do ekranu albo fatalnie zaciśnięte złącze F, to cały tor z danego satelity przestaje działać. W praktyce wygląda to często tak, że z jednego satelity odbierasz tylko część transponderów, a przy większym uszkodzeniu lub braku kilku przewodów – znika cała pozycja orbitalna. Moim zdaniem to jest najczęstsza usterka w takich układach: kabel naderwany przy czaszy, złącze zaśniedziałe na dachu, brak uszczelki na wtyku F. Dobrą praktyką jest zawsze sprawdzenie ciągłości przewodów miernikiem (pomiar rezystancji, ewentualnie reflektometr TDR) oraz pomiar poziomu i jakości sygnału na wejściach multiswitcha profesjonalnym miernikiem SAT (MER, C/N, BER). W serwisie robi się też prosty test: podłącza się dekoder bezpośrednio do konwertera z ominięciem multiswitcha. Jeśli kanały z danego satelity wtedy wracają – mamy praktycznie potwierdzenie, że problem leży w okablowaniu lub multiswitchu. Zgodnie z dobrymi praktykami branżowymi stosuje się kable klasy A lub A+, z żyłą 1,0 mm Cu, prawidłowe uziemienie i wyrównanie potencjałów oraz szczelne, kompresyjne złącza F odporne na warunki atmosferyczne. Dzięki temu minimalizuje się ryzyko właśnie takich awarii, jak w opisie zadania.
Opisana sytuacja – brak odbioru kanałów z jednego z dwóch satelitów w instalacji z multiswitchem – bardzo często bywa mylnie wiązana z różnymi przypadkowymi przyczynami. Pierwszy typ błędnego myślenia to obwinianie anteny naziemnej DVB‑T. Antena do telewizji naziemnej pracuje w zupełnie innym paśmie (VHF/UHF) niż system satelitarny (pasmo L, ok. 950–2150 MHz po konwersji w LNB) i jest do multiswitcha doprowadzona osobnym wejściem. Nawet jeśli byłaby źle ustawiona, skutkowałoby to jedynie słabym lub zerowym odbiorem DVB‑T, a nie zanikem sygnału z jednego satelity. Mieszanie tych dwóch torów to dość klasyczny błąd: użytkownik widzi jedną "antenę zbiorczą" i zakłada, że wszystko zależy od jej kierunku, a w rzeczywistości mamy kilka niezależnych podsystemów. Kolejne błędne założenie to winić kable między multiswitchem a gniazdami. Gdyby tutaj wystąpiło uszkodzenie, problem dotyczyłby zwykle konkretnego gniazda lub grupy gniazd, niezależnie od tego, z którego satelity korzystamy. Tor od multiswitcha do gniazd jest wspólny dla obu pozycji orbitalnych – dekoder wybiera satelitę, wysyłając odpowiednie komendy DiSEqC oraz napięcie/pasmo w stronę multiswitcha. Uszkodzenie na tym odcinku nie selekcjonuje jednego satelity, tylko degraduje cały sygnał SAT oraz często DVB‑T. To jest ważne rozróżnienie przy diagnostyce: jeśli wszystkie gniazda mają problem tylko z jedną pozycją, szukamy usterki bliżej konwertera i wejść multiswitcha, nie przy gniazdach. Pojawia się też pomysł, że mogła nastąpić „chwilowa zmiana pozycji przekaźnika satelitarnego”. W praktyce geostacjonarne satelity telekomunikacyjne są utrzymywane na bardzo stabilnych pozycjach orbitalnych, a wszelkie korekcje trajektorii są minimalne i planowe. Zmiana położenia o ułamki stopnia jest kompensowana przez projekt wiązek antenowych i nie powoduje nagłego zaniku sygnału w pojedynczej instalacji, szczególnie tylko u jednego odbiorcy. Jeżeli doszłoby do realnej awarii satelity, problem miałby charakter masowy i byłby szeroko komunikowany przez operatorów. Wniosek z tego wszystkiego jest taki, że w diagnozie instalacji multiswitchowych trzeba trzymać się logiki torów sygnałowych: patrzeć, które elementy są wspólne dla obu satelitów, a które osobne. Błędne odpowiedzi wynikają głównie z traktowania całej instalacji jak jednego „czarnego pudełka”, zamiast rozbicia jej na konkretne segmenty: antena, konwerter, okablowanie do multiswitcha, sam multiswitch, okablowanie abonenckie i gniazda. Dopiero takie myślenie pozwala trafnie wskazać rzeczywiste źródło problemu.