Montaż konwerterów na tzw. „zezie” polega na ustawieniu kilku LNB na jednym wysięgniku tak, aby każdy z nich patrzył w inny punkt ogniskowy czaszy, odpowiadający innej pozycji orbitalnej satelity. Dzięki temu jedna antena offsetowa może jednocześnie odbierać sygnały z kilku satelitów geostacjonarnych, np. z pozycji 13°E (Hot Bird), 19,2°E (Astra) i 23,5°E. To właśnie jest istota tej metody: rozszerzenie liczby dostępnych satelitów bez konieczności montowania kilku oddzielnych czasz. W praktyce stosuje się uchwyty wielokonwerterowe oraz przełączniki DiSEqC (zgodne ze standardami EN 50494 czy DiSEqC 1.0/1.1), które pozwalają tunerowi wybierać, z którego LNB w danej chwili korzysta. Z mojego doświadczenia to bardzo wygodne rozwiązanie w instalacjach domowych i małych zbiorczych, gdzie inwestor chce mieć dostęp do większej liczby pakietów programowych, ale nie ma miejsca albo budżetu na kilka anten. Trzeba jednak pamiętać, że kluczowe jest bardzo precyzyjne ustawienie czaszy na satelitę „głównego”, a potem dopiero delikatne dostrajanie konwerterów „zezujących” na pozostałe pozycje orbitalne. Dobrą praktyką jest też stosowanie większej czaszy (np. 80–90 cm), bo przy kilku LNB sygnały z satelitów „bocznych” są zwykle słabsze niż z tego w ognisku. W sumie, jeśli ktoś chce odbierać programy z wielu satelitów jedną anteną, montaż na „zezie” jest rozwiązaniem absolutnie standardowym i bardzo sensownym technicznie.
Na zdjęciu widać klasyczną instalację z kilkoma konwerterami zamontowanymi na jednym wysięgniku, czyli tzw. montaż na „zezie”. Częsty błąd polega na tym, że użytkownik kojarzy dodatkowe LNB z „lepszym sygnałem” albo „zapasem na awarię”, a to zupełnie nie o to chodzi. Każdy z tych konwerterów jest ustawiony tak, aby odbierać sygnał z innej pozycji orbitalnej satelity geostacjonarnego, a więc pełni niezależną funkcję, a nie jest kopią czy wzmacniaczem pozostałych. Nie ma tutaj żadnego sumowania sygnału w celu poprawy jakości odbioru z jednego satelity – jakość zależy głównie od średnicy czaszy, dokładności ustawienia, jakości LNB, tłumienia przewodów oraz poprawnej konfiguracji toru RF. W praktyce stosowanie kilku LNB do jednego satelity byłoby nieefektywne i kłopotliwe z punktu widzenia dopasowania impedancyjnego i zarządzania sygnałem. Czasem pojawia się też pomysł, że dodatkowe konwertery służą jako „duble” na wypadek awarii. W profesjonalnych systemach robi się co prawda redundancję (np. 1+1 w stacjach nadawczych), ale realizuje się to inaczej – przez równoległe moduły i automatyczne przełączniki, a nie przez zeza na czaszy odbiorczej. W typowej instalacji domowej taki zapasowy LNB po prostu nie ma sensu ekonomicznego. Kolejne nieporozumienie to łączenie montażu na „zezie” z możliwością nagrywania innego programu niż oglądany. Ta funkcja zależy przede wszystkim od typu tunera (PVR, twin tuner) oraz od liczby niezależnych wyjść z konwertera, czyli użycia LNB typu TWIN, QUAD lub systemów jednokablowych SCR/Unicable. Nawet z jednym satelitą można nagrywać i oglądać różne kanały, jeśli tor antenowy i tuner są do tego przystosowane. Montaż na „zezie” nie służy więc poprawie jakości jednego satelity, nie jest awaryjnym zdublowaniem sprzętu i nie warunkuje funkcji nagrywania – jego zadaniem jest wyłącznie umożliwienie odbioru sygnałów z kilku satelitów jedną czaszą, zgodnie z dobrą praktyką instalatorską.