Przedstawiony na zdjęciu montaż na tzw. „zezie” polega na zamocowaniu kilku konwerterów (LNB) na jednym talerzu satelitarnym, tak aby każdy z nich „patrzył” w trochę inny punkt ogniskowy czaszy. W praktyce oznacza to, że antena odbiera sygnał z kilku pozycji orbitalnych jednocześnie, mimo że fizycznie talerz jest ustawiony tylko na jedną główną satelitę. To właśnie dlatego prawidłowa odpowiedź mówi o odbiorze programów z kilku satelitów. Z mojego doświadczenia, typowym zestawem w Polsce jest np. odbiór z pozycji 13°E (Hot Bird) i 19,2°E (Astra), czasem dochodzi 23,5°E lub 9°E. Montując konwertery na „zez”, instalator wykorzystuje fakt, że czasza ma pewien zapas powierzchni i może skupić sygnał również z satelitów oddalonych o kilka stopni łuku geostacjonarnego. Oczywiście sygnał z konwerterów „zezujących” jest zwykle trochę słabszy niż z konwertera centralnego, dlatego dobrą praktyką jest stosowanie większej czaszy, np. 80–90 cm, a nie najmniejszej 60-tki. W branży przyjęło się też stosowanie uchwytów multifeed oraz przełączników DiSEqC, które pozwalają tunerowi automatycznie wybierać odpowiedni konwerter w zależności od wybranego na liście kanału satelity. Jest to zgodne z powszechnymi standardami instalacji DVB-S/S2 i zaleceniami producentów osprzętu. W praktyce taki montaż daje użytkownikowi większą elastyczność programową bez konieczności stawiania kilku oddzielnych anten lub instalowania anteny z obrotnicą. Moim zdaniem to jedno z najbardziej opłacalnych rozwiązań przy domowych instalacjach satelitarnych, zwłaszcza tam, gdzie chce się mieć dostęp do różnych pakietów czy kanałów FTA z kilku pozycji orbitalnych.
Montaż konwerterów na tzw. „zezie” bywa mylony z kilkoma innymi rozwiązaniami stosowanymi w instalacjach satelitarnych, co prowadzi do błędnych wniosków. Podstawowa idea „zeza” polega na tym, że jedna czasza obsługuje kilka pozycji orbitalnych satelitów dzięki kilku konwerterom ustawionym pod różnymi kątami. To nie ma bezpośredniego związku ani z nagrywaniem, ani z redundancją awaryjną, ani z poprawą jakości sygnału z jednego satelity. Częsty błąd myślowy polega na utożsamianiu większej liczby konwerterów z możliwością nagrywania innych programów niż oglądane. W rzeczywistości funkcja nagrywania zależy od typu tunera (PVR, twin tuner, multiroom) oraz od liczby niezależnych wyjść z LNB, a nie od tego, czy konwertery są na „zezie”. Do nagrywania innych kanałów z tej samej pozycji orbitalnej stosuje się konwertery typu TWIN, QUAD lub QUATTRO w połączeniu z multiswitchami, a nie kilka LNB skierowanych na różne satelity. Kolejne mylne założenie to traktowanie dodatkowych konwerterów jako rezerwy w razie awarii. Konwertery w montażu „zezującym” nie są kopiami, tylko każdy z nich obsługuje inną pozycję orbitalną. Gdyby jeden z nich się uszkodził, stracisz odbiór z konkretnego satelity, ale pozostałe nadal działają – to nie jest system redundantny w rozumieniu profesjonalnych instalacji, gdzie stosuje się aktywne i pasywne rezerwy oraz przełączniki awaryjne. Pojawia się też przekonanie, że kilka konwerterów poprawi jakość sygnału z jednego satelity, jakby „sumowały się” poziomy sygnału. Standardy DVB-S/S2 i praktyka instalatorska mówią jasno: sygnał z jednego transpondera pochodzi z jednego toru odbiorczego, a łączenie sygnałów z dwóch LNB na tę samą pozycję orbitalną bez specjalistycznych rozwiązań powodowałoby raczej zakłócenia niż zysk. Do poprawy jakości sygnału stosuje się większą czaszę, precyzyjne ustawienie, dobrej klasy konwerter o niskim współczynniku szumów i porządny kabel koncentryczny, a nie montaż „na zezie”. Montaż wielokonwerterowy ma więc bardzo konkretne, wąskie zastosowanie: umożliwia równoległy odbiór z kilku satelitów geostacjonarnych przy użyciu jednej anteny, zgodnie z dobrą praktyką projektowania instalacji RTV-SAT.