Skrót DVB-C oznacza „Digital Video Broadcasting – Cable”, czyli standard cyfrowej telewizji kablowej. Chodzi o sposób przesyłania cyfrowego sygnału telewizyjnego właśnie przez sieci kablowe operatorów. W praktyce, kiedy podłączasz telewizor do gniazdka od kablówki i skanujesz kanały DVB-C, to korzystasz bezpośrednio z tego standardu. Moim zdaniem warto to mieć dobrze w głowie, bo w technice RTV/SAT takie podstawy wracają cały czas. DVB-C wykorzystuje modulację QAM (np. 64-QAM, 256-QAM) do upakowania dużej ilości kanałów w jednym kanale częstotliwości. Dzięki temu operator może przesłać jednocześnie dziesiątki programów TV i usług dodatkowych, jak radio cyfrowe, EPG, VoD czy kanały w jakości HD i 4K. W sieciach kablowych stosuje się zwykle medium koncentryczne lub HFC (hybrid fiber-coax), a DVB-C jest zoptymalizowane właśnie pod takie warunki transmisji: stosunkowo dobry stosunek sygnału do szumu, stabilne parametry linii, ale za to wielu abonentów podłączonych do jednego segmentu sieci. Z mojego doświadczenia w serwisie RTV typowym zadaniem jest ustawienie telewizora lub dekodera, gdzie trzeba wybrać właściwy tryb tunera: DVB-C dla kablówki, DVB-T/T2 dla naziemnej i DVB-S/S2 dla satelity. Jeśli pomylisz ten standard, sprzęt po prostu nie znajdzie kanałów, mimo że sygnał fizycznie jest w kablu. Branżowe dobre praktyki mówią, żeby przy projektowaniu instalacji w budynkach wielorodzinnych wyraźnie rozdzielać linie przeznaczone pod DVB-C od instalacji antenowych DVB-T i DVB-S, bo każda z tych technologii ma inne wymagania co do poziomu sygnału, tłumienia, jakości przewodu i sposobu rozdziału. W kablówce szczególnie pilnuje się ekranowania przewodów i złącz, żeby uniknąć zakłóceń i „przebijania” sygnałów z sieci operatora do eteru i odwrotnie. Standard DVB-C jest też ściśle zdefiniowany w normach ETSI, co gwarantuje, że dekodery i telewizory różnych producentów będą ze sobą współpracować w jednej sieci kablowej, jeśli tylko spełniają te same specyfikacje techniczne.
Skrót DVB-C bardzo łatwo pomylić z innymi standardami z rodziny DVB, bo wszystkie brzmią podobnie, a różnią się tak naprawdę jedną literką na końcu. Właśnie stąd biorą się typowe błędy: ktoś kojarzy DVB z telewizją cyfrową, ale nie rozróżnia, czy chodzi o sygnał z anteny naziemnej, z satelity czy z kablówki. Tymczasem każda z tych technologii jest projektowana pod zupełnie inne warunki pracy i inne medium transmisyjne. Telewizja naziemna wykorzystuje standard DVB-T lub DVB-T2, gdzie litera „T” oznacza „terrestrial”. Ten system jest przystosowany do emisji z nadajników naziemnych, dużych odległości, odbić, zaników i zakłóceń typowych dla propagacji radiowej w eterze. Używa się tam modulacji COFDM, a cała idea jest taka, żeby odbiornik stojący w mieszkaniu, czasem z kiepską anteną, był w stanie coś sensownie odebrać. Z kolei telewizja satelitarna korzysta ze standardów DVB-S i DVB-S2. Litera „S” to „satellite”. Tutaj sygnał leci z transponderów na satelicie, przechodzi przez atmosferę, wymaga anteny parabolicznej (czaszy), konwertera LNB i jest przenoszony na inne pasmo częstotliwości. Modulacje, korekcja błędów i całe parametry transmisji są zoptymalizowane pod bardzo długą drogę sygnału i specyficzne zakłócenia. Systemy dozorowe, czyli monitoring wizyjny, w ogóle nie są związane z rodziną DVB. Owszem, mogą wykorzystywać transmisję cyfrowego obrazu, ale używają zupełnie innych standardów, jak np. IP, H.264/H.265, czasem jeszcze stare analogowe systemy CVBS czy AHD, TVI, CVI. DVB-C nie ma z tym nic wspólnego, bo jego celem jest masowa dystrybucja sygnału telewizyjnego do wielu abonentów, a nie transmisja z kilku kamer do rejestratora. Typowy błąd myślowy polega na tym, że ktoś patrzy na literkę „DVB” i uznaje, że skoro widział ją przy antenie naziemnej lub dekoderze satelitarnym, to każda jej odmiana oznacza to samo. W praktyce trzeba zawsze patrzeć na końcówkę: C – cable, T – terrestrial, S – satellite. To jest też istotne przy konfiguracji telewizora: jeśli wybierzesz DVB-T, a sygnał jest z kablówki, odbiornik nie przeskanuje poprawnie multipleksów i nic nie znajdzie, mimo że fizycznie sygnał w kablu jest obecny. Z mojego punktu widzenia w technice RTV umiejętność rozróżniania tych standardów to absolutny fundament, który później ułatwia zrozumienie bardziej zaawansowanych zagadnień, jak modulacja QAM, COFDM czy planowanie częstotliwości w instalacjach zbiorczych.