W tej instalacji kluczowe jest to, że tylko dekoder DS1 nie odbiera programów satelitarnych, a jednocześnie DS2 działa normalnie, podobnie jak odbiór DVB-T na obu telewizorach. To od razu podpowiada, że konwerter Twin, sumator SAT/DVB-T oraz wspólne odcinki kabli działają poprawnie, bo gdyby tam było uszkodzenie, problemy wystąpiłyby na obu stanowiskach. Moim zdaniem to jest właśnie typowa sytuacja serwisowa: jeden punkt abonencki „pada”, a reszta sieci chodzi jak złoto – wtedy prawie zawsze winne jest gniazdo lub kawałek lokalnej instalacji. W poprawnej odpowiedzi wskazano gniazdo abonenckie Gn1. To ma sens techniczny, bo gniazdo SAT/DVB-T zawiera w sobie odpowiednie tory filtrujące i rozdzielające: osobny tor dla sygnału satelitarnego (950–2150 MHz, z możliwością przepuszczenia zasilania 13/18 V i sygnału 22 kHz do konwertera) oraz osobny tor dla sygnału naziemnego DVB-T (pasmo VHF/UHF). Jeśli w gnieździe Gn1 uszkodzi się tor satelitarny – np. przerwie się ścieżka, upali się rezystor separujący, wygnie się lub zaśniedzieje złącze F wewnątrz – dekoder DS1 nie będzie w stanie ani zasilić konwertera, ani odebrać sygnału z pasma IF SAT. Jednocześnie tor DVB-T w tym samym gnieździe może działać normalnie, więc TV1 nadal odbiera telewizję naziemną. To bardzo częsty przypadek w praktyce. Dobre praktyki mówią, żeby w instalacjach multiswitchowych i z sumatorami stosować gniazda końcowe dedykowane do SAT/DVB-T, z pełnym przelotem DC w torze SAT i odpowiednim ekranowaniem (klasa A lub lepsza, zgodnie z EN 50083). W serwisie zazwyczaj sprawdza się takie gniazdo przez: podmianę na nowe, pomiar miernikiem sygnału SAT na wyjściu SAT gniazda albo chociaż prosty test – podłączenie dekodera bezpośrednio do kabla wychodzącego z sumatora. Jeśli po ominięciu gniazda DS1 zaczyna działać, to praktycznie pewne, że winne jest właśnie Gn1. Warto też pamiętać o poprawnym zarabianiu przewodu koncentrycznego (RG-6, pełna miedź, odpowiednia długość odizolowania dielektryka), bo słabe połączenie w samym gnieździe też potrafi skutkować identycznymi objawami jak uszkodzenie elementów wewnętrznych.
Opisany przypadek jest dość typowy w instalacjach z konwerterem Twin i sumatorem SAT/DVB-T: jeden dekoder satelitarny nie odbiera programów, a drugi działa prawidłowo. Intuicyjnie wiele osób od razu podejrzewa „coś wspólnego”, czyli konwerter, sumator albo tor określonego pasma, jednak tu logika diagnostyczna i podstawy działania systemu satelitarnego prowadzą do innego wniosku. Zacznijmy od konwertera satelitarnego Twin. Ten element ma dwa niezależne wyjścia, każde obsługujące osobny dekoder. Gdyby konwerter był uszkodzony globalnie (np. oscylator lokalny, zasilanie wewnętrzne), problem pojawiłby się na obu dekoderach jednocześnie. Jeżeli nawet uszkodzone byłoby tylko jedno wyjście konwertera, to zwykle skutkowałoby to brakiem odbioru wszystkich transponderów na danym kablu, ale wtedy także zaniknęłoby zasilanie z tego dekodera do konwertera, co często wpływa na stabilność całego toru. W naszym przypadku DS2 działa w pełni poprawnie, co praktycznie eliminuje uszkodzenie samego konwertera Twin jako główną przyczynę. Czasem pojawia się też pomysł, że winny jest „tor górnego pasma konwertera sygnału satelitarnego”, czyli pasmo powyżej 11700 MHz na satelicie, odpowiadające wyższemu zakresowi IF (około 1100–2150 MHz). Jednak gdyby faktycznie był uszkodzony tor górnego pasma, objawy byłyby widoczne na obu dekoderach, bo konwerter i sumator obsługują to pasmo wspólnie. Dodatkowo użytkownik zwykle traci tylko część kanałów (te z konkretnego pasma lub polaryzacji), a nie wszystkie programy satelitarne naraz. W treści zadania jest jasno napisane o braku możliwości odbioru jakichkolwiek programów przez DS1, więc to nie pasuje do awarii pojedynczego zakresu częstotliwości. Kolejna błędna intuicja to podejrzenie odcinka kabla pomiędzy sumatorem a gniazdem Gn1. Oczywiście, uszkodzony kabel koncentryczny jest w praktyce częstą usterką, ale tu trzeba zwrócić uwagę na fakt, że przez ten sam kabel przesyłany jest zarówno sygnał SAT, jak i DVB-T (sumowane w jednym przewodzie). Skoro odbiornik TV1 odbiera poprawnie telewizję naziemną, to tor przewodu od sumatora do gniazda jest w dużej mierze sprawny: ekran i żyła główna przewodzą sygnał wysokiej częstotliwości. Całkowite przerwanie kabla spowodowałoby zanik obu rodzajów sygnału. Uszkodzenie częściowe, selektywne tylko dla pasma SAT, byłoby bardzo nietypowe i raczej wiązałoby się z poważną deformacją, zgnieceniem czy zwarciem kabla, co zwykle w praktyce daje objawy również w paśmie DVB-T. Kluczowy błąd myślowy w tych niepoprawnych odpowiedziach polega na pomijaniu informacji porównawczej: jeden punkt abonencki nie działa, drugi działa. Według dobrych praktyk serwisowych zawsze należy najpierw porównać punkty działające i niedziałające i szukać różnic lokalnych: gniazdo, złącza F, krótki odcinek przewodu, ewentualnie sam dekoder. Skoro dekoder DS1 jest wykluczony jako uszkodzony, a wszystkie elementy wspólne dla obu torów funkcjonują poprawnie, to pozostaje lokalny element w torze DS1, czyli gniazdo Gn1. To tam najczęściej występuje przerwa w torze SAT, uszkodzony filtr lub brak przelotu DC. Z mojego doświadczenia właśnie ignorowanie tej prostej zależności „działa / nie działa na równoległym torze” najczęściej prowadzi do błędnych diagnoz typu: wymiana konwertera, niepotrzebna wymiana kabla czy grzebanie przy sumatorze, zamiast sprawdzenia najprostszego elementu – gniazda abonenckiego.