Prawidłowa odpowiedź wskazuje na prowadzenie kabla koncentrycznego w pionie i poziomie w stosunku do ścian i stropów, i to jest dokładnie to, czego wymagają dobre praktyki instalacyjne. Chodzi o tzw. prowadzenie tras kablowych „po liniach prostych”, równolegle lub prostopadle do elementów konstrukcyjnych budynku. Dzięki temu instalacja jest przewidywalna, łatwa do zlokalizowania przy serwisie i zgodna z zasadami estetyki oraz bezpieczeństwa. W normach dotyczących okablowania strukturalnego i instalacji niskoprądowych (np. PN-EN 50174, chociaż bardziej IT niż TV) wyraźnie sugeruje się, aby trasy kablowe były uporządkowane, prowadzone w korytach, peszlach lub kanałach instalacyjnych, właśnie w pionie i poziomie. W instalacjach telewizyjnych, szczególnie zbiorczych (SMATV, CATV), prowadzenie kabli koncentrycznych po wyznaczonych pionach i poziomach ułatwia późniejsze rozbudowy, pomiary poziomów sygnału oraz lokalizację ewentualnych uszkodzeń. Z mojego doświadczenia, kiedy kable są prowadzone „jak popadnie”, serwisant traci masę czasu na śledzenie trasy przewodu między szafą a gniazdem abonenckim. Natomiast gdy kable idą pionem instalacyjnym, a potem poziomem wzdłuż sufitu lub przy listwach, wszystko jest logiczne i czytelne. Dodatkowo takie prowadzenie ogranicza ryzyko przypadkowego uszkodzenia przewodu, na przykład przy wierceniu w ścianie czy montażu mebli. W praktyce oznacza to, że od szafy serwerowej wychodzimy na wysokości trasy kablowej, idziemy poziomo do najbliższego pionu, następnie pionem do kondygnacji z gniazdem, a potem znów poziomo do puszki lub gniazda. Taka geometria trasy jest też ważna przy zachowaniu minimalnych promieni gięcia kabla koncentrycznego i unikaniu zbędnych załamań, które mogą pogarszać parametry sygnałowe (tłumienie, dopasowanie impedancji). Moim zdaniem to jest jedna z tych „nudnych” zasad, które potem bardzo procentują przy każdej awarii i modernizacji instalacji.
W instalacjach telewizyjnych prowadzenie kabla koncentrycznego „byle jak” to jedna z najczęstszych pułapek, w które wpadają początkujący instalatorzy. Pomysł, żeby po prostu położyć kabel luźno po podłodze przy ścianie, może wydawać się szybki i wygodny, ale w praktyce jest sprzeczny z zasadami poprawnego wykonania instalacji niskoprądowych. Taki przewód łatwo uszkodzić mechanicznie: ktoś przejedzie krzesłem, przytnie go meblem, zahaczy odkurzaczem. Do tego dochodzi kwestia bezpieczeństwa – kabel na podłodze to ryzyko potknięcia, a w obiektach biurowych czy użyteczności publicznej kompletnie nie do przyjęcia. Kolejna błędna koncepcja to podejście „jak najkrótszą drogą” lub „dowolnie, byle dojść do gniazda”. Tu typowy błąd myślowy polega na tym, że instalator skupia się tylko na długości przewodu i chwilowej oszczędności czasu, a nie na całym cyklu życia instalacji. Trasa poprowadzona po skosie przez ścianę, sufit czy podłogę jest potem praktycznie nielokalizowalna. Przy wierceniu otworów, montażu półek, karniszy czy szafek łatwo taki kabel przewiercić, bo nikt nie spodziewa się przewodu w przypadkowym miejscu. Dobre praktyki branżowe i normy dotyczące okablowania zalecają prowadzenie kabli w sposób uporządkowany: w pionie i poziomie względem ścian i stropów, najczęściej w dedykowanych kanałach, peszlach, korytach kablowych lub listwach instalacyjnych. Taka organizacja ułatwia serwis, dokumentowanie instalacji i późniejsze pomiary sygnału. Jeżeli kabel biegnie „jak mu się udało”, trudno zachować minimalne promienie gięcia, łatwo o ostre załamania, które pogarszają parametry transmisyjne kabla koncentrycznego i mogą powodować odbicia sygnału. Dochodzi jeszcze kwestia separacji od innych instalacji, np. energetycznej – przypadkowe trasy sprzyjają prowadzeniu zbyt blisko przewodów zasilających, co w praktyce może generować zakłócenia. Moim zdaniem takie odpowiedzi wynikają z patrzenia na instalację tylko na etapie montażu, a nie z perspektywy serwisu, bezpieczeństwa i trwałości. Profesjonalna instalacja telewizyjna to nie tylko „żeby działało dziś”, ale też żeby była czytelna, bezpieczna i łatwa do modernizacji za kilka lat.