Poprawny zakres 1 GHz ÷ 2,7 GHz wynika bezpośrednio z charakteru sygnału satelitarnego w typowych instalacjach DVB-S / DVB-S2. Na odcinku między konwerterem LNB a rozgałęźnikiem aktywnym, a dalej między rozgałęźnikiem a tunerami, przesyłany jest tzw. sygnał pośredniej częstotliwości satelitarnej (IF), który standardowo mieści się mniej więcej w paśmie 950–2150 MHz. Z tego powodu cały tor sygnałowy, w tym rozgałęźnik aktywny, musi poprawnie pracować właśnie w zakresie około 1–2,7 GHz, bo tylko wtedy nie będzie tłumił ani zniekształcał użytecznego sygnału. W praktyce producenci często podają zakres pracy urządzeń typu multiswitch, wzmacniacz satelitarny czy aktywny rozgałęźnik jako 5–2400 MHz lub 950–2400 MHz. Ten górny zapas do 2,4–2,7 GHz jest celowy – zapewnia margines bezpieczeństwa, kompatybilność z różnymi standardami i kablami, a także lepszą charakterystykę na skraju pasma. Moim zdaniem warto zapamiętać, że wszystko co „SAT” to zwykle gigaherce, a nie kilo- czy megaherce. W praktycznej instalacji, jeśli zastosujesz rozgałęźnik aktywny o paśmie np. tylko do 862 MHz (czyli typowo naziemne DVB-T/T2), to tunery satelitarne w ogóle nie zobaczą poprawnego sygnału z LNB – będą problemy z poziomem, brak locka, zacinanie i pikselizacja. Dobrą praktyką jest stosowanie elementów oznaczonych wyraźnie jako „SAT” lub „SAT/TV” i sprawdzanie na karcie katalogowej, czy obsługują pasmo co najmniej 950–2150 MHz. W profesjonalnych systemach SMATV, np. w hotelach czy dużych budynkach mieszkalnych, wszystkie aktywne rozgałęźniki, multiswitche i wzmacniacze są dobierane właśnie pod to szerokie pasmo gigahercowe, żeby zapewnić stabilny odbiór na wielu gniazdach jednocześnie i zgodność z normami branżowymi, takimi jak EN 50083.
W instalacjach telewizji satelitarnej kluczowe jest zrozumienie, w jakim paśmie naprawdę pracuje sygnał, który wychodzi z konwertera LNB i trafia do rozgałęźników, multiswitchy oraz tunerów. Częsty błąd polega na myleniu częstotliwości nośnych z zakresami spotykanymi w elektronice ogólnej, gdzie operuje się hercami, kilohercami czy megahercami. Sygnał satelitarny po konwersji w LNB jest przenoszony na tzw. pośrednią częstotliwość satelitarną IF, mieszczącą się w paśmie mniej więcej 950–2150 MHz. To oznacza, że jesteśmy już w obszarze mikrofal, czyli gigaherców, a nie niskich częstotliwości. Odpowiedzi sugerujące pasma 1 Hz ÷ 2,7 Hz albo 1 kHz ÷ 2,7 kHz dotyczą de facto sygnałów skrajnie wolnych, charakterystycznych raczej dla badań naukowych, sejsmologii, obwodów zasilających czy transmisji bardzo niskiej częstotliwości, a nie dla systemów radiowych i telewizyjnych. W takim paśmie nie da się przenieść modulowanych sygnałów szerokopasmowych typu DVB-S/S2, bo wymagają one setek megaherców przepustowości. Zakres 1 MHz ÷ 2,7 MHz to z kolei typowe okolice fal długich i średnich, ewentualnie niektórych systemów specjalistycznych, ale nadal daleko poniżej pasma satelitarnego. Tu można by co najwyżej mówić o transmisji radiowej AM, a nie o sygnale z anteny offsetowej. Z mojego doświadczenia wynika, że uczniowie często patrzą tylko na liczby „1 do 2,7” i nie zwracają uwagi na przedrostek – Hz, kHz, MHz czy GHz. A to jest klucz. W telewizji satelitarnej pracujemy w gigahercach, bo pierwotne pasmo na satelicie to rzędu 10–12 GHz (np. pasmo Ku), a LNB jedynie przesuwa je niżej, ale nadal bardzo wysoko w skali częstotliwości. Jeśli rozgałęźnik aktywny byłby zaprojektowany tylko na megaherce, to jego charakterystyka tłumienia w okolicach 1–2 GHz byłaby katastrofalna: ogromne straty, brak dopasowania impedancyjnego 75 Ω, odbicia sygnału, intermodulacje. Dobre praktyki branżowe mówią jasno: elementy toru satelitarnego muszą mieć deklarowane pasmo pracy do co najmniej 2150–2400 MHz. Wszystko, co kończy się na Hz, kHz czy niskich MHz, po prostu nie jest przeznaczone do SAT, nawet jeśli fizycznie da się to podłączyć do kabla koncentrycznego. To typowy błąd myślowy: „skoro wtyk pasuje, to urządzenie też będzie pasować”. Niestety w radiotechnice tak to nie działa – liczy się zgodność pasma, a nie tylko złącz.