Współczynnik błędu modulacji MER (Modulation Error Ratio) zawsze podajemy w decybelach, czyli dB. To jest parametr jakościowy, a nie „ilościowy” jak napięcie czy prąd. MER opisuje, jak bardzo rzeczywisty sygnał zmodulowany różni się od idealnej, teoretycznej modulacji. W praktyce można to sobie wyobrazić jako stosunek mocy „dobrego” sygnału do mocy błędów modulacji, zapisany właśnie w skali logarytmicznej dB. Im wyższy MER, tym czyściej zmodulowany sygnał, mniej zniekształceń i mniej błędów przy odbiorze DVB-T/T2. W pomiarach instalacji TV naziemnej mierniki serwisowe zgodne z zaleceniami ETSI i DVB (np. EN 300 744 dla DVB-T, EN 302 755 dla DVB-T2) pokazują MER właśnie w dB, obok takich parametrów jak poziom sygnału (w dBµV), C/N, BER. W gnieździe abonenckim instalator sprawdza, czy MER nie spada poniżej wartości granicznych – dla DVB-T2 przyjmuje się zazwyczaj, że poniżej ok. 24–25 dB zaczyna się ryzyko problemów z odbiorem, a dobre instalacje mają często 30 dB i więcej. Moim zdaniem w praktyce serwisowej MER w dB to jeden z najważniejszych wskaźników, bo sam poziom sygnału w dBµV nie mówi nic o jakości modulacji. Możesz mieć wysoki poziom, ale z kiepskim MER i odbiornik będzie się „dławił”. Dlatego w nowoczesnych miernikach pomiar MER w dB to standard branżowy i podstawa przy odbiorze i przeglądach instalacji RTV/SAT, zwłaszcza w budynkach wielorodzinnych zgodnych z normą PN-EN 50083 i pokrewnymi.
Przy tym pytaniu bardzo łatwo pomylić pojęcia, bo w technice telewizyjnej i antenowej non stop operujemy napięciem, prądem, mocą, a tutaj nagle pojawia się parametr jakościowy, czyli MER. Wiele osób automatycznie myśli: skoro mierzony jest sygnał w gnieździe, to pewnie jednostką będzie mV, bo przecież poziom sygnału TV naziemnej klasycznie podaje się w dBµV, a czasem przelicza na miliwolty. To jednak zupełnie inny parametr. Napięcie w mV opisuje wielkość sygnału na zaciskach, a nie jego jakość modulacji. MER jest stosunkiem mocy sygnału idealnego do mocy błędów modulacji, a takie stosunki w technice radiowej i cyfrowej opisujemy w skali logarytmicznej, czyli w dB. Podobny błąd myślowy pojawia się przy skojarzeniu z mA. Skoro mamy mV, to może ktoś uznać, że równie dobrze można mówić o prądzie w miliamperach, bo to przecież też wielkość elektryczna. Tylko że przy ocenie jakości transmisji cyfrowej w DVB-T/T2 nie interesuje nas prąd płynący w kablu, ale stosunek sygnału użytecznego do błędów modulacji. Prąd mierzony w mA jest parametrem czysto obwodowym, nie mówi nic o tym, jak „czysta” jest konstelacja QAM czy OFDM, więc nie nadaje się jako jednostka dla MER. Jeszcze inna ścieżka kojarzenia to moc w kW. W nadawaniu telewizji naziemnej faktycznie operuje się mocami nadajników rzędu kilowatów czy nawet wyższych, i w dokumentacji emisji DVB-T/T2 moc ERP albo e.r.p. jest podawana w kW. Ale to dotyczy nadajnika, a nie parametru jakości modulacji na wyjściu gniazda abonenckiego. MER jest mierzony na poziomie sygnału odbieranego w instalacji odbiorczej i służy do oceny, czy ten sygnał spełnia wymagania norm (np. PN-EN 60728, EN 300 744, EN 302 755). Moc w kW w ogóle nie pasuje do tej skali – jest to wartość bezpośrednio związana z energią wypromieniowywaną przez antenę nadawczą, a nie z błędem modulacji w torze odbiorczym. Typowy błąd polega więc na tym, że miesza się parametry „ilościowe” (napięcie, prąd, moc) z parametrami jakościowymi (MER, C/N, SNR), które z definicji są podawane w decybelach. W praktyce serwisowej, kiedy bierzesz miernik do ręki, zobaczysz poziom w dBµV, C/N w dB i właśnie MER w dB. Jeśli w głowie trzymasz ten prosty podział, dużo łatwiej uniknąć takich pomyłek przy doborze jednostek i interpretacji wyników pomiarów.