Współczynnik błędu modulacji MER (Modulation Error Ratio) zawsze podajemy w decybelach, czyli w dB. To nie jest zwykły poziom napięcia czy mocy, tylko miara jakości sygnału zmodulowanego. W praktyce MER porównuje „idealną” konstelację sygnału (np. DVB-T/DVB-T2 – QAM/COFDM) z rzeczywistą, zniekształconą przez szumy, zakłócenia, nieliniowości wzmacniaczy, odbicia itd. Ponieważ jest to stosunek wielkości, a dokładniej stosunek mocy sygnału użytecznego do mocy błędu modulacji, naturalnie wyraża się go właśnie w dB, tak jak SNR (Signal to Noise Ratio). W pomiarach instalacji RTV-SAT, zgodnie z dobrymi praktykami i zaleceniami producentów mierników (Rover, Promax, Televes, itp.) oraz wymaganiami norm (np. ETSI dla DVB-T/T2), parametr MER jest jednym z kluczowych wskaźników jakości w gnieździe abonenckim. Instalator, który sprawdza gniazdo TV naziemnej, zwykle patrzy na: poziom sygnału w dBµV, MER w dB oraz BER (błędy przed i po korekcji). Poziom sygnału mówi, czy sygnał w ogóle „dochodzi” z odpowiednią amplitudą, ale to MER w dB mówi, czy ten sygnał jest „czysty” i ile mamy zapasu jakościowego. Moim zdaniem w praktyce serwisowej MER jest często ważniejszy niż sam poziom, bo przy wysokim poziomie, ale niskim MER (np. z powodu przesterowania wzmacniacza) odbiornik może się zacinać, pojawią się klocki na obrazie albo całkowite zrywanie sygnału. Typowe wartości uznawane za bezpieczne w DVB-T to np. powyżej 25–28 dB, choć zależy to od modulacji i wymagań operatora. W skrócie: gdy widzisz MER – myśl „jakość modulacji w dB”, a nie napięcie czy prąd.
Współczynnik błędu modulacji MER jest parametrem jakościowym, a nie prostym pomiarem wielkości elektrycznej jak napięcie, prąd czy moc. Błędne skojarzenie z jednostkami typu mV, mA czy kW wynika zwykle z przyzwyczajenia, że „jak coś mierzymy miernikiem”, to od razu musi to być napięcie albo moc. Tymczasem w technice telewizji cyfrowej MER opisuje, jak bardzo rzeczywiste punkty konstelacji modulacji odbiegają od ich idealnych pozycji. Matematycznie jest to stosunek mocy sygnału idealnego do mocy błędu modulacji i dlatego naturalną jednostką są decybele. Gdy ktoś wybiera mV, często myśli o poziomie sygnału w kablu, bo w instalacjach antenowych mówimy czasem o mV albo w praktyce częściej o dBµV. To jest jednak zupełnie inny parametr: poziom sygnału w gnieździe abonenckim określa „ile” sygnału dociera, natomiast MER mówi „jak dobry jakościowo” jest ten sygnał. Można mieć poprawny poziom napięcia, a jednocześnie dramatycznie zły MER i problemy z odbiorem. Z kolei mA kojarzy się z prądem, np. zasilaniem wzmacniaczy masztowych przez przewód koncentryczny. Prąd zasilania to istotna rzecz przy projektowaniu i serwisowaniu instalacji, ale nie ma on nic wspólnego z opisem błędów modulacji. MER nie informuje o poborze prądu, tylko o stosunku mocy sygnału użytecznego do mocy zakłóceń i zniekształceń. Jeszcze inny trop to kW, czyli kilowaty, które pojawiają się przy opisie mocy nadajników DVB-T/DVB-T2 na obiektach nadawczych. Moc nadajnika określa, jak „mocno” nadajnik świeci w eter, ale nie opisuje, jak odbiornik widzi jakość modulacji w konkretnym gnieździe abonenckim. Typowy błąd myślowy polega na mieszaniu parametrów „energetycznych” (moc, napięcie, prąd) z parametrami jakościowymi sygnału cyfrowego (MER, BER, SNR). MER jest zawsze wartością logarytmiczną podawaną w dB i służy do oceny marginesu jakości transmisji. Dlatego w pomiarach instalacji RTV-SAT dobrym nawykiem jest rozróżnianie: poziom sygnału w dBµV, jakość modulacji jako MER w dB oraz błędy transmisji jako BER w wartościach bezwymiarowych. Takie podejście jest zgodne z normami i praktyką serwisową i pozwala uniknąć mylenia jednostek.