Poprawna jest odpowiedź MER, bo to właśnie wskaźnik jakości modulacji, który bardzo dobrze nadaje się do ciągłego monitorowania jakości transmisji cyfrowej w sieci. MER (Modulation Error Ratio) mówi, jak bardzo rzeczywiste punkty konstelacji sygnału odbiegają od idealnych położeń w diagramie konstelacyjnym QAM/PSK. W praktyce im wyższy MER (podawany w dB), tym stabilniejsza modulacja i większy margines bezpieczeństwa wobec zakłóceń, szumów, zniekształceń nieliniowych czy błędów synchronizacji. W systemach DVB-C, DVB-T/T2, DVB-S/S2, DOCSIS czy w sieciach HFC to jest podstawowy parametr, który się monitoruje na głowicach, CMTS-ach, odbiornikach pomiarowych i analizatorach widma z funkcją MER. Moim zdaniem to jest taki „temperatura” dla transmisji cyfrowej – jak zaczyna spadać, to wiadomo, że zaraz będą kłopoty z BER i pojawią się błędy w strumieniu. W dobrych praktykach operatorskich przyjmuje się minimalne progi MER, poniżej których uznaje się, że kanał jest zagrożony, mimo że BER może być jeszcze skorygowany przez FEC. Przykładowo w DVB-C dla modulacji 256-QAM operatorzy często wymagają MER rzędu co najmniej 32–34 dB, a w nowoczesnych sieciach dąży się nawet do 36 dB i więcej. MER ma tę zaletę, że reaguje na problemy wcześniej niż BER – gdy pojawia się zakłócenie impulsowe, zniekształcenie wprowadzane przez wzmacniacz, echo, intermodulacja albo słaba ekranizacja kabla, MER od razu się pogarsza. Dzięki temu system monitoringu może szybko wyłapać degradację jakości i zgłosić alarm zanim abonent zauważy problemy z obrazem czy dostępem do internetu. W standardach pomiarowych, takich jak zalecenia ITU-T czy wytyczne ETSI dla systemów DVB, MER jest wymieniany jako kluczowy parametr do oceny jakości cyfrowej transmisji RF. W praktyce serwisowej technik, który jedzie w teren, bardzo często patrzy najpierw właśnie na MER, a dopiero potem analizuje BER i poziom sygnału. To pokazuje, jak mocno ten parametr jest związany z realnym stanem sieci i jak dobrze sprawdza się do ciągłego monitoringu jakości.
W tym pytaniu haczyk polega na tym, że wszystkie wymienione parametry są związane z jakością transmisji cyfrowej, ale nie wszystkie nadają się tak samo dobrze do ciągłego monitorowania zmian jakości w sieci. W praktyce sieci kablowych, satelitarnych czy naziemnych telewizji cyfrowej bardzo łatwo pomylić pojęcia i uznać, że skoro coś dotyczy jakości, to automatycznie jest najlepszym wskaźnikiem do monitoringu. To jest dość typowy błąd myślowy: mieszanie parametrów „skutków” z parametrami „przyczyn” i z parametrami o charakterze bardziej statycznym. BER (Bit Error Rate) oczywiście jest kluczowy, bo mówi, jaki procent bitów dociera błędnie. Problem w tym, że nowoczesne systemy FEC (np. w DVB czy DOCSIS) bardzo mocno korygują błędy. W efekcie przez długi czas BER na wyjściu korektora może wyglądać idealnie, a transmisja już jest na granicy stabilności. Do ciągłego monitoringu to bywa zdradliwe: widzimy „0 błędów”, a realnie margines bezpieczeństwa jest minimalny. Dlatego w dobrych praktykach traktuje się BER bardziej jako wynik końcowy, a nie najczulszy wskaźnik pogarszania się kanału. Poziom sygnału brzmi kusząco, bo łatwo go zmierzyć i wszyscy go kojarzą. Tyle że sam poziom nic nie mówi o tym, jak sygnał jest zniekształcony, zaszumiony czy zinterferowany. Można mieć wysoki poziom, ale fatalną jakość modulacji, na przykład przez silne echo, przesterowanie wzmacniacza lub zakłócenia z sąsiednich kanałów. Monitoring wyłącznie poziomu to częsta praktyka „po kosztach”, ale z mojego doświadczenia to jest po prostu za mało do świadomego zarządzania siecią cyfrową. Odstęp sygnału od szumu (SNR) wydaje się bardzo logiczny jako kandydat, bo przecież bez dobrego SNR nie ma dobrej transmisji. Tylko że klasyczny SNR mierzony w paśmie RF nie zawsze dobrze odzwierciedla realną jakość sygnału zmodulowanego, szczególnie przy skomplikowanych modulacjach QAM i w obecności zniekształceń nieliniowych, jittera fazowego czy interferencji międzykanałowej. Może być tak, że SNR liczony szeroko wygląda jeszcze akceptowalnie, a punkty konstelacji już „pływają” i realny margines jest bardzo mały. Właśnie z tego powodu w nowoczesnych standardach i narzędziach pomiarowych stosuje się MER jako bardziej „inteligentny” odpowiednik SNR dla modulacji cyfrowej. MER uwzględnia nie tylko szum, ale i różne rodzaje błędów modulacji, które klasyczny SNR może nie pokazać wprost. Podsumowując: BER, poziom sygnału i odstęp sygnału od szumu są ważne i trzeba je znać, ale do ciągłego monitorowania zmian jakości transmisji cyfrowej w sieci branża przyjęła MER jako podstawowy i najbardziej czuły wskaźnik. To jest po prostu zgodne z tym, co zalecają producenci sprzętu, standardy DVB/ETSI i praktyka operatorów, którzy na co dzień walczą o stabilną, przewidywalną sieć.