Prawidłowa odpowiedź wynika wprost z podstaw fizyki materiałów przewodzących. Stal ma znacznie większą rezystywność niż miedź, czyli gorzej przewodzi prąd stały. W kablu ze stalową żyłą miedziowaną (tzw. CCS – Copper Clad Steel) tylko cienka warstwa zewnętrzna jest miedziana, a rdzeń jest stalowy. Przy prądzie stałym prąd płynie przez cały przekrój przewodnika, więc wypadkowa rezystancja takiej żyły jest większa niż w przypadku żyły wykonanej w 100% z miedzi o tym samym przekroju geometrycznym. To właśnie dlatego mówi się, że kabel CCS ma większą rezystancję stałoprądową. W praktyce oznacza to większe spadki napięcia przy zasilaniu DC, większe straty mocy i konieczność dokładniejszego liczenia długości linii, jeśli przez ten przewód ma płynąć istotny prąd stały albo niskoczęstotliwościowy. Z mojego doświadczenia w instalacjach sieciowych i CCTV jest tak, że kable stalowe miedziowane bywają kuszące ceną, ale do zasilania kamer na duże odległości potrafią narobić kłopotów – właśnie przez wyższą rezystancję. Dlatego w dobrych praktykach projektowych (choćby zalecenia producentów okablowania strukturalnego, normy typu ISO/IEC 11801 czy wytyczne producentów systemów alarmowych) zwykle podkreśla się, żeby do przesyłu zasilania i sygnałów niskoczęstotliwościowych używać pełnomiedzianych przewodów. Kable stalowe miedziowane są bardziej sensowne tam, gdzie dominuje prąd wysokiej częstotliwości (np. RF), bo wtedy efekt naskórkowy powoduje, że prąd płynie głównie w miedzianej warstwie zewnętrznej i wyższa rezystancja rdzenia staje się mniej istotna. Do typowego zasilania DC albo transmisji na niskich częstotliwościach – zdecydowanie lepiej wypada żyła całkowicie miedziana, właśnie dzięki znacznie niższej rezystancji stałoprądowej i mniejszym spadkom napięcia.
W tym zadaniu łatwo dać się zwieść pozorom, bo stalowa żyła miedziowana brzmi „solidniej” niż zwykła miedź, a to automatycznie sugeruje większą wytrzymałość, odporność czy nawet lepsze parametry elektryczne. Tyle że z punktu widzenia przewodzenia prądu stałego liczy się przede wszystkim materiał przewodnika i jego rezystywność, a dopiero potem cała reszta. Stal ma dużo większą rezystywność niż miedź, więc jeśli bierzemy dwa przewody o takim samym przekroju geometrycznym, to ten z rdzeniem stalowym i tylko cienką powłoką miedzianą zawsze będzie miał większą rezystancję stałoprądową. To obala od razu intuicję, że będzie „lepiej przewodził” albo że będzie miał mniejszą tłumienność dla składowej stałej czy niskich częstotliwości. Tłumienność w kablach transmisyjnych zależy od częstotliwości – przy wysokich częstotliwościach wchodzi w grę efekt naskórkowy i wtedy rzeczywiście prąd płynie głównie po powierzchni, w miedzianej warstwie. Ale pytanie dotyczy rezystancji stałoprądowej, więc nie można mieszać tych dwóch zjawisk. Kolejnym częstym błędem jest przekonanie, że skoro jest stal, to kabel musi ważyć więcej. W praktyce stal ma mniejszą gęstość niż miedź, więc przy tym samym przekroju przewód CCS często będzie lżejszy, a nie cięższy. Taka odpowiedź wynika z mylenia „twardszy” z „cięższy”. Podobnie z korozją: sama obecność stalowego rdzenia nie czyni automatycznie przewodu mniej podatnym na korozję. Wręcz przeciwnie, jeżeli powłoka miedziana zostanie uszkodzona, stal może korodować szybciej, a zjawiska elektrochemiczne na styku różnych metali potrafią sytuację jeszcze pogorszyć. Dlatego w praktyce telekomunikacyjnej i energetycznej stosuje się zabezpieczenia antykorozyjne i odpowiednie powłoki, a nie liczy tylko na to, że „stal wszystko wytrzyma”. W dobrych standardach okablowania, np. przy projektowaniu sieci LAN czy linii zasilających, podkreśla się, że do zasilania i transmisji o niskiej częstotliwości lepszym wyborem jest pełna miedź: ma niższą rezystancję, mniejsze spadki napięcia i przewidywalne parametry. Stal miedziowana ma swoje miejsce, głównie tam, gdzie liczy się mechanika (wytrzymałość, możliwość podwieszania) albo praca w paśmie radiowym, ale nie poprawia ona parametrów stałoprądowych, tylko je pogarsza względem czystej miedzi.