Prawidłowo – w przypadku złączy SC/APC pierwszą, podstawową i w zasadzie obowiązkową czynnością jest zawsze profesjonalne czyszczenie feruli, czyli końcówki złącza, przy użyciu dedykowanych narzędzi: kasety czyszczącej i czyścika do złączy światłowodowych. To jest dokładnie to, o czym mówią zalecenia większości producentów osprzętu oraz normy i dobre praktyki branżowe, np. IEC 61300-3-35 – zanim cokolwiek zmieniasz w instalacji, najpierw czyścisz i inspekcjonujesz złącza. Ferula (ceramiczna tulejka z czołem włókna) bardzo łatwo łapie kurz, tłuszcz z palców, resztki alkoholu izopropylowego, a nawet mikroskopijne drobinki szkła. To wszystko powoduje dodatkowe tłumienie, odbicia i niestabilność połączenia. U złączy APC (skośne czoło, zwykle 8°) zabrudzenie jest szczególnie krytyczne, bo zakłóca geometrię skośnego styku i pojawiają się większe odbicia, mimo że samo APC jest zaprojektowane, żeby te odbicia minimalizować. Kasety czyszczące i czyściki (tzw. one-click cleaner, stick cleaner) mają specjalną włókninę o odpowiedniej strukturze, która nie rysuje czoła feruli, nie zostawia nitek i dobrze zbiera brud. W praktyce wygląda to tak: odłączasz patchcord, ewentualnie krótkie przedmuchanie sprężonym powietrzem, kilka pociągnięć końcówką po taśmie w kasecie w jednym kierunku, kliknięcie czyścikiem w złącze adaptera i dopiero potem ponowny pomiar reflektometrem albo miernikiem mocy. W dobrych firmach standardem jest zasada „clean and inspect”: czyścisz, a potem – jeśli masz – sprawdzasz pod mikroskopem inspekcyjnym, czy nie zostały żadne zanieczyszczenia. Moim zdaniem, kto raz zobaczy pod mikroskopem, jak wygląda „niby czyste” złącze po dotknięciu palcem, ten już nigdy nie będzie lekceważył czyszczenia. W praktyce serwisowej bardzo często okazuje się, że kłopoty z jakością linku FTTH, CCTV czy w sieci kampusowej znikają po zwykłym, poprawnym czyszczeniu. Żadnego szlifowania, żadnych cudownych żeli – po prostu właściwe narzędzia, właściwa procedura i nagle tłumienie spada o 0,5–1 dB. To jest dokładnie ta „pierwsza rzecz do zrobienia”, zanim zaczniemy podejrzewać spawy, kable czy aktywne urządzenia.
W światłowodach bardzo łatwo wpaść w pułapkę myślenia na zasadzie: „coś świeci słabo, to może coś tam dorobię, posmaruję, przeszlifuję i będzie lepiej”. Tymczasem przy złączach SC/APC obowiązują dość twarde zasady i jeśli się ich nie trzyma, to można narobić więcej szkody niż pożytku. Podstawowa sprawa: fabrycznie polerowane złącza mają ściśle określoną geometrię czoła feruli (promień krzywizny, offset włókna, kąt APC itd.). To jest robione na precyzyjnych polerkach i potem kontrolowane pod mikroskopem zgodnie z normami typu IEC 61755. Jakiekolwiek „ręczne poprawki” papierem ściernym to w praktyce zniszczenie tej geometrii. Niby można coś tam zmatowić, ale kończy się to większym tłumieniem, gorszym dopasowaniem i ryzykiem mikropęknięcia włókna przy samym wyjściu z feruli. Pomysł wprowadzania żelu optycznego do złącza to też ślepa uliczka. Żele czy pasty stosuje się w zupełnie innych sytuacjach, np. w stałych złączach mechanicznych, w mufach, gdzie producent przewidział konkretny środek o danym współczynniku załamania. W standardowym, rozłącznym złączu SC/APC wpinanym w adapterze taki żel będzie tylko łapał brud, może spłynąć na inne elementy i wcale nie poprawi stabilności połączenia. Z mojego doświadczenia to raczej sposób na to, żeby technik, który przyjdzie po nas, miał sporo roboty z doczyszczeniem wszystkiego. Użycie zwykłej chusteczki higienicznej do czyszczenia feruli to kolejny typowy błąd. Chusteczki domowe pylą, mają dodatki chemiczne, często zostawiają włókna i smugi. Pod mikroskopem widać potem całe „dywany” mikrowłókien na czole złącza. To prowadzi do niestabilnych pomiarów: raz jest ok, za chwilę tłumienie skacze, bo drobinka przesunęła się na środek rdzenia. Dobre praktyki branżowe mówią jasno: do czyszczenia stosujemy dedykowane waciki bezpyłowe, kasety czyszczące, czyściki typu one-click, ewentualnie w połączeniu z IPA o wysokiej czystości, a nie cokolwiek, co akurat jest pod ręką. Kluczowym błędem myślowym przy tych niepoprawnych podejściach jest traktowanie złącza światłowodowego jak zwykłego złącza elektrycznego: „przetrę, posmaruję, przeszlifuję, będzie dobrze”. Tymczasem tu pracujemy na mikrometrowych powierzchniach, gdzie drobinka kurzu porównywalna z grubością włosa potrafi całkowicie zakłócić przejście sygnału. Dlatego pierwszym i podstawowym działaniem, zgodnym z zaleceniami producentów złączy, operatorów sieci FTTH i norm branżowych, jest zawsze profesjonalne czyszczenie feruli przy użyciu odpowiednich narzędzi, a nie eksperymenty z papierem ściernym, żelami czy chusteczkami z kieszeni.