Prawidłowy jest przyrząd 3, czyli specjalne ściągaczki do włókien światłowodowych. To narzędzie ma precyzyjne gniazda o określonych średnicach (typowo 250 µm i 900 µm), dzięki którym można zdjąć lakier z włókna bez uszkadzania samego szkła. W praktyce wygląda to tak, że najpierw zdejmujesz powłokę zewnętrzną kabla narzędziem do kabli, odsłaniasz luźną tubę lub tight-buffer, a dopiero później, na pojedynczym włóknie, używasz właśnie takich szczypiec jak na rysunku 3. Z mojego doświadczenia wynika, że dobre stripery światłowodowe mają bardzo gładne krawędzie, sprężynę ułatwiającą pracę jedną ręką oraz ogranicznik, żeby nie zaciągnąć za daleko. Zgodnie z zaleceniami producentów spawarek i normami typu IEC 61300, przed wykonaniem spawu trzeba usunąć 30–40 mm powłoki, oczyścić odsłonięte włókno alkoholem izopropylowym i dopiero potem je cleavować (przycinać w specjalnym nożu do włókien). Klasyczne nożyczki czy ściągacze do przewodów miedzianych nie zapewnią odpowiedniej kontroli siły i geometrii, przez co włókno łatwo mikropęka, co potem wychodzi przy pomiarach OTDR albo powoduje zwiększone tłumienie. Dlatego w profesjonalnym serwisie FTTH, sieciach szkieletowych czy data center standardem jest używanie dokładnie takich narzędzi jak przyrząd 3, ściśle dedykowanych do fibre strippingu, a nie uniwersalnych kombinerek czy stripperów koncentrycznych.
W przypadku przygotowania włókna światłowodowego do spawania kluczowe jest rozróżnienie narzędzi do obróbki zewnętrznej powłoki kabla od narzędzi przeznaczonych do samego włókna. Nożyczki, nawet porządne, świetnie nadają się do przycinania kevlaru, płaszcza zewnętrznego czy taśm, ale przy samym włóknie są po prostu zbyt brutalne. Cięcie lub „skubanie” lakieru ostrzem nożyczek powoduje punktowe naprężenia, mikropęknięcia i zarysowania szkła. W efekcie włókno może pęknąć już przy wkładaniu do prowadnicy spawarki albo później, po kilku cyklach nagrzewania i chłodzenia. Podobny problem pojawia się przy narzędziach przeznaczonych do przewodów miedzianych lub kabli koncentrycznych. Stripery do kabli, takie jak widoczne na zdjęciach z podziałką czy z okrągłym otworem do przewodów typu RG, mają zupełnie inną geometrię szczęk i ostrzy. Są projektowane pod średnice rzędu milimetrów, pod izolację PVC lub PE, a nie pod lakier akrylowy na włóknie 125 µm. Ściągają płaszcz zewnętrzny, dielektryk lub ekran, ale nie nadają się do precyzyjnego usuwania warstwy 250 µm z delikatnego szkła. Typowym błędem myślowym jest założenie, że skoro narzędzie „ściąga izolację”, to zadziała również na światłowodzie. W praktyce prowadzi to do zgniecenia włókna, przesunięcia powłoki, a czasem do niewidocznych gołym okiem uszkodzeń, które potem skutkują wysokim tłumieniem spawu lub jego niestabilnością. Dobre praktyki, zalecane przez producentów okablowania i normy branżowe, mówią jasno: do usuwania lakieru z pojedynczego włókna używamy dedykowanych stripperów światłowodowych o ściśle dobranych średnicach i gładkich krawędziach roboczych. Narzędzia ogólnego przeznaczenia zostawiamy do obróbki płaszcza, tub i elementów wzmacniających, ale nie do samego włókna.