Poprawna jest odpowiedź z kablem optycznym jednomodowym, bo tylko takie medium realnie pozwala przesłać sygnał DOCSIS na dystans rzędu 50 km bez konieczności pośredniego wzmacniania po drodze. Światłowód jednomodowy ma bardzo małe tłumienie, typowo około 0,18–0,25 dB/km dla długości fali 1550 nm, co przy 50 km daje wciąż poziom strat możliwy do skompensowania standardowymi wzmacniaczami optycznymi, np. EDFA. Dzięki temu sygnał RF przenoszony w paśmie DOCSIS po przetworzeniu na sygnał optyczny (HFC – Hybrid Fiber Coax) może być transportowany z głównej stacji czołowej do odległych węzłów optycznych. W praktyce właśnie tak buduje się nowoczesne sieci kablowe: od headendu do węzła idzie światłowód jednomodowy, a dopiero dalej do abonenta odcinek współosiowy. Z mojego doświadczenia w branży, wszelkie dłuższe odcinki szkieletowe i dystrybucyjne w sieciach CATV i DOCSIS robi się na jednomodzie, bo to zgodne z dobrymi praktykami i rekomendacjami producentów sprzętu CMTS i OLT. Standard DOCSIS sam z siebie opisuje warstwę RF, ale operatorzy wdrażają go w architekturach HFC, R-PHY czy DAA, gdzie sekcja optyczna to prawie zawsze G.652D lub podobne włókno jednomodowe. Jednomód ma też dużo większą przepustowość i mniejszą dyspersję modalną niż wielomod, więc nadaje się do połączeń dalekiego zasięgu, magistrali między miastami czy połączeń do dużych węzłów agregacyjnych. W realnych projektach sieci kablowych odcinki 20–60 km po jednym światłowodzie jednomodowym to zupełna norma. Można tam bez problemu puścić sygnały DOCSIS, IPTV, sygnały radiowe, a nawet transmisje 10G/40G Ethernet na tych samych włóknach przy użyciu WDM. Dlatego właśnie wybór jednomodowego kabla optycznego jest tu technicznie i praktycznie jedyną sensowną opcją dla 50 km bezpośredniego odcinka.
W tym pytaniu haczyk polega głównie na zasięgu i fizycznych ograniczeniach poszczególnych mediów transmisyjnych. DOCSIS to standard warstwy dostępowej oparty na sygnale RF, ale sam fakt, że coś działa „na kablu koncentrycznym”, nie oznacza jeszcze, że da się to bez problemu pociągnąć na 50 km jednym odcinkiem. W praktyce sieci kablowe HFC używają koncentryka tylko na krótkich dystansach: od kilkuset metrów do kilku kilometrów, z kaskadą wzmacniaczy i rozgałęźników. Przy 50 km tłumienie kabla współosiowego, szum własny, intermodulacja i problemy z zasilaniem wzmacniaczy zrobiłyby z tego kompletne nieporozumienie. To jest typowy błąd myślowy: skoro DOCSIS historycznie kojarzy się z koncentrykiem, to ktoś zakłada, że wystarczy „więcej tego samego kabla” i wszystko zadziała. Niestety fizyka jest nieubłagana. Podobnie z kablem miedzianym symetrycznym: skrętka czy kable xDSL są projektowane raczej na kilkaset metrów do kilku kilometrów, i to przy bardzo ostrożnych wymaganiach co do pasma i jakości linii. Na 50 km ani skrętka, ani klasyczny kabel telefoniczny nie mają żadnych szans na stabilne przeniesienie szerokopasmowego sygnału DOCSIS bez ogromnej ilości aktywnych urządzeń po drodze. To się po prostu ekonomicznie i technicznie nie spina. Wielomodowy światłowód na pierwszy rzut oka wydaje się lepszy, bo „światłowód to światłowód”. Jednak wielomod jest przewidziany głównie do zastosowań kampusowych i centrów danych, zwykle do kilkuset metrów, sporadycznie kilku kilometrów, i pracuje najczęściej przy 850 nm lub 1300 nm. Ogranicza go dyspersja modalna, która przy długich dystansach rozmywa impulsy i degraduje sygnał. Dlatego przy 50 km wielomod zwyczajnie odpada, mimo że też jest to kabel optyczny. W profesjonalnych projektach szkieletów sieci kablowych, sieci operatorów i ISP przyjmuje się jako dobrą praktykę stosowanie światłowodów jednomodowych (np. G.652D) dla odległości powyżej kilku kilometrów, właśnie ze względu na małe tłumienie i bardzo dobrą charakterystykę dyspersyjną. Jeśli w teście zastanawiasz się, które medium „pociągnie” dziesiątki kilometrów bez cudów i kombinowania, to najbezpieczniej mentalnie odrzucać wszelką miedź i wielomod, a zostaje jednomód jako technicznie poprawne i zgodne ze standardami rozwiązanie.