Poprawna jest odpowiedź z kablem optycznym jednomodowym, bo tylko taki tor transmisyjny zapewni stabilne, bezpośrednie przesłanie sygnału DOCSIS na dystansie rzędu 50 km bez kombinowania z repeaterami po drodze. Światłowód jednomodowy (SM, np. G.652D czy G.657) jest projektowany właśnie do transmisji dalekiego zasięgu, z bardzo małym tłumieniem rzędu 0,2–0,35 dB/km w paśmie 1310/1550 nm. Jak to przemnożysz przez 50 km, to wychodzi tłumienie, które da się sensownie skompensować odpowiednim budżetem mocy nadajników optycznych i ewentualnie wzmacniaczami, zgodnie z praktyką w sieciach operatorskich HFC/FTTx. W systemach opartych o DOCSIS (3.0, 3.1 i nowsze) operatorzy bardzo często robią architekturę typu „Remote PHY/Remote MACPHY”, gdzie sygnał DOCSIS jest transportowany po światłowodzie właśnie na duże odległości między headendem a węzłem optycznym. Moim zdaniem to jest dziś standard branżowy – miedź kończy się relatywnie blisko klienta, a szkielet i dystrybucja idą po światłowodzie jednomodowym. W praktyce oznacza to, że można mieć główną stację czołową w jednym mieście, a węzły optyczne z modemami kablowymi obsługującymi DOCSIS kilkadziesiąt kilometrów dalej, bez dramatycznej utraty jakości sygnału. Jednomod pozwala też łatwo przejść na wyższe przepływności, modulacje QAM/OFDM o dużej gęstości i szerokie kanały downstream/upstream, bo ma dużo lepsze parametry dyspersji niż wielomod. W porządnych projektach sieci kablowych przyjmuje się, że dla takich dystansów nie ma co się bawić w rozwiązania miedziane, tylko od razu stosuje się SM, zgodnie z zaleceniami ITU-T i praktyką operatorów CATV. To jest po prostu najbezpieczniejsze technicznie i ekonomicznie.
W przypadku tego pytania łatwo się złapać na intuicję typu „DOCSIS to przecież kabel koncentryczny, więc wystarczy dobry miedziany współosiowy i jakoś te 50 km pociągnie”. Problem w tym, że od strony fizycznej taki dystans na czystej miedzi jest kompletnie nierealny bez całej kaskady wzmacniaczy, regeneracji sygnału i bardzo gęstej infrastruktury aktywnej. W nowoczesnych sieciach kablowych HFC koncentryk jest używany na ostatnich odcinkach, zwykle do kilkuset metrów, czasem kilku kilometrów, a nie do 50 km w jednym strzale. Tłumienie, szumy, zniekształcenia nieliniowe i ograniczenia pasma sprawiają, że sygnał DOCSIS po prostu by się rozpadł albo wymagałby tylu wzmacniaczy, że całość nie miałaby sensu technicznego ani ekonomicznego. Podobnie kabel miedziany symetryczny, nawet bardzo dobrej klasy, jest projektowany do innych zastosowań i dystansów. Owszem, na skrętce czy kablu symetrycznym można robić transmisje na kilka kilometrów używając specjalizowanych systemów xDSL czy SHDSL, ale nie jest to ani standard DOCSIS, ani typowa praktyka w sieciach kablowych. Dla sygnałów o szerokim paśmie i wysokich modulacjach, jakie oferuje DOCSIS 3.0/3.1, miedź ma zbyt duże tłumienie wysokich częstotliwości i za dużą podatność na zakłócenia zewnętrzne. Ktoś mógł też pomyśleć o kablu optycznym wielomodowym, bo to przecież też światłowód, więc „na pewno daleko pójdzie”. Niestety, wielomod jest zoptymalizowany pod krótsze odcinki – typowo do setek metrów, czasem kilku kilometrów przy niskich prędkościach, głównie w sieciach LAN, centrach danych, połączeniach w budynku. Jego główny problem przy długich dystansach to dyspersja modalna: różne mody światła idą z różnymi prędkościami i impulsy się rozmywają, co ogranicza zarówno odległość, jak i możliwą przepływność. Przy 50 km dyspersja i tłumienie byłyby całkowicie nieakceptowalne. Typowy błąd myślowy przy takich pytaniach to skupienie się na samym standardzie DOCSIS i jego kojarzeniu tylko z koncentrykiem, zamiast na fizyce medium transmisyjnego i praktykach operatorów. W rzeczywistych sieciach operatorskich sygnał DOCSIS jest przenoszony na duże odległości po światłowodzie jednomodowym, a dopiero potem „schodzi” na miedź na odcinku ostatniej mili. Dlatego wybór któregokolwiek z kabli miedzianych albo światłowodu wielomodowego dla 50 km jest sprzeczny z realnymi możliwościami transmisyjnymi tych mediów i z tym, jak się dziś projektuje sieci zgodnie z dobrymi praktykami branżowymi.