Prawidłowa odpowiedź to „odstęp sygnału od szumu”, czyli stosunek sygnału do szumu (SNR – Signal to Noise Ratio). W szerokopasmowych sieciach analogowych właśnie ta wielkość najlepiej opisuje jakość transmisji, bo uwzględnia jednocześnie poziom użytecznego sygnału i poziom zakłóceń. Sama moc sygnału jeszcze nic nie mówi – możesz mieć bardzo silny sygnał, ale jeśli szum jest równie duży, to obraz, dźwięk czy dane będą zniekształcone i mało czytelne. Odstęp sygnału od szumu wyrażamy najczęściej w decybelach [dB] i w praktyce sieci kablowych, telewizyjnych czy radiowych dąży się do możliwie wysokiego SNR, np. powyżej 40 dB dla dobrej jakości obrazu w systemach TV analogowej. Z mojego doświadczenia w serwisowaniu instalacji RTV/SAT technicy przy pomiarach najpierw patrzą właśnie na SNR, a dopiero potem na poziom sygnału. Jest to zgodne z dobrymi praktykami i zaleceniami producentów sprzętu oraz normami branżowymi, np. EN 50083 dla sieci kablowych. W sieciach HFC czy w nowoczesnych głowicach kablowych mierniki pokazują takie parametry jak: poziom sygnału, SNR, MER, BER, ale to SNR jest podstawową miarą jakości analogowej transmisji w szerokim paśmie. Warto też wiedzieć, że poprawa SNR o kilka dB potrafi zrobić większą różnicę w jakości niż podbicie samego poziomu sygnału. W praktyce osiąga się to przez dobre ekranowanie kabli, prawidłowe uziemienie, stosowanie wzmacniaczy o niskim szumie własnym i unikanie zbędnych złącz. Moim zdaniem to jedno z kluczowych pojęć, które naprawdę warto mieć „w małym palcu”, bo przewija się praktycznie wszędzie: od telewizji kablowej, przez radiokomunikację, aż po pomiary w laboratorium.
W szerokopasmowych sieciach analogowych łatwo się złapać na myśleniu, że wystarczy patrzeć na sam poziom sygnału albo na sam szum. Intuicyjnie brzmi to sensownie: jak sygnał jest mocny, to powinno być dobrze, a jak szumu jest mało, to też jest super. Problem w tym, że jakość transmisji zależy zawsze od relacji między tymi dwiema wielkościami, a nie od nich osobno. Dlatego poziom szumu w kanale, choć bardzo istotny, nie jest sam w sobie miarą jakości transmisji. Możesz mieć niski poziom szumu, ale jeśli sygnał też jest niski, to i tak odbiornik będzie pracował na granicy czułości i będą zakłócenia. Z drugiej strony sama moc sygnału odebranego też nie wystarcza. W praktyce sieci kablowych często podbija się poziom wzmacniaczem, ale jeżeli wzmacniacz jest kiepskiej jakości, to wzmacnia razem z sygnałem również szum i zakłócenia. Efekt jest taki, że wskazanie „moc sygnału” na mierniku wygląda ładnie, a obraz dalej zaszumiony. To typowy błąd początkujących instalatorów: patrzą tylko na poziom w dBµV, ignorując stosunek sygnał/szum. W sieciach analogowych, zgodnie z dobrymi praktykami i normami (np. EN 50083 dla sieci kablowych), za miarę jakości przyjmuje się właśnie odstęp sygnału od szumu, czyli SNR. On opisuje, o ile sygnał jest „silniejszy” od szumu. Im większy ten odstęp, tym czystszy obraz, wyraźniejszy dźwięk, mniejsze zniekształcenia. Warto też odróżnić sytuację w analogowej szerokopasmowej transmisji od typowo cyfrowej. Elementowa stopa błędów, czyli BER, jest kluczowym parametrem w cyfrowych systemach transmisji (Ethernet, DVB-C, LTE itd.), bo tam odbiornik pracuje na poziomie bitów i korekcji błędów. W klasycznej analogowej sieci szerokopasmowej BER nie jest podstawową miarą jakości – bo tam nie liczy się pojedynczych błędnych bitów, tylko patrzy na parametry analogowe: SNR, zniekształcenia nieliniowe, intermodulację, pasmo. Stąd wybór BER jako miary jakości dla szerokopasmowej sieci analogowej jest po prostu nietrafiony koncepcyjnie. Podsumowując: sama moc sygnału ani sam poziom szumu nie wystarczą, a BER dotyczy głównie transmisji cyfrowej. Prawidłowe, technicznie uzasadnione podejście w analogu to ocena odstępu sygnału od szumu, który realnie odzwierciedla jakość odbieranego sygnału i jest spójny z praktyką pomiarową w branży.