Poprawna odpowiedź to zwielokrotnianie w dziedzinie czasu, czyli klasyczne TDM (Time Division Multiplexing). Na rysunku widać dokładnie, że każdy kanał dostaje swój osobny „kawałek” czasu: najpierw transmitowane są bity z kanału 1, potem z kanału 2, potem z kanału 3 itd. Ramka kanału zwielokrotnionego składa się z kolejnych szczelin czasowych przypisanych do poszczególnych użytkowników. Przepływność pojedynczego kanału jest B, a kanału zwielokrotnionego – n·B, co jest typowe dla TDM zgodnie z klasycznym opisem np. w standardach E1 (2,048 Mb/s, 32 kanały po 64 kb/s) czy T1. W praktyce takie podejście stosuje się w sieciach WAN, w liniach dzierżawionych, w starszych systemach PDH/SDH, a także w systemach komórkowych drugiej generacji, gdzie ramka czasowa jest dzielona na szczeliny dla różnych użytkowników. Moim zdaniem warto zapamiętać, że w TDM fizyczne pasmo częstotliwości jest współdzielone, ale użytkownicy są rozdzielani w osi czasu, co upraszcza projektowanie toru transmisyjnego i synchronizacji. Przełączniki i multipleksery TDM działają jak bardzo szybkie „przełączniki czasowe” – w odpowiednim momencie wpuszczają dane z danego kanału do wspólnej linii. Z punktu widzenia dobrych praktyk projektowych ważna jest tu precyzyjna synchronizacja zegarów i odpowiednie planowanie opóźnień, żeby żadna szczelina czasowa nie nakładała się na inną. W nowoczesnych sieciach pakietowych idea TDM trochę się rozmywa, ale nadal jest fundamentem zrozumienia QoS, kolejkowania i gwarantowanych pasm w sieciach operatorów.
Na ilustracji pokazano klasyczny przykład zwielokrotniania w dziedzinie czasu, czyli TDM, a nie w dziedzinie kodu, częstotliwości czy długości fali. Błędne skojarzenia biorą się zwykle z tego, że w praktyce wszystkie te techniki mają wspólny cel: upchnąć jak najwięcej niezależnych kanałów w jednym medium transmisyjnym. Różni je jednak sposób rozdzielenia zasobów. Zwielokrotnianie w dziedzinie kodu kojarzy się z CDMA, gdzie różni użytkownicy korzystają z tego samego pasma i tego samego czasu, ale rozróżnia się ich po unikalnych sekwencjach kodowych. Na wykresie z zadania nie ma żadnych kodów rozpraszających, korelacji, ani sumowania sygnałów o tej samej szerokości pasma – są po prostu przesunięte w czasie prostokątne impulsy. To typowy błąd: ktoś słyszał o „wielodostępie kodowym” w sieciach komórkowych i automatycznie dopasowuje to do każdego schematu z wieloma użytkownikami. Zwielokrotnianie w dziedzinie częstotliwości (FDM) polega na dzieleniu dostępnego pasma na kilka węższych podpasm, z których każde przenosi inny kanał. Widać to np. w telewizji kablowej, w analogowej telefonii, w OFDM. Gdyby tu chodziło o FDM, na rysunku mielibyśmy widmo z kilkoma nośnymi lub przynajmniej różne częstotliwości sygnałów, a nie kolejne prostokąty ustawione obok siebie w czasie. W tym zadaniu przepływność pojedynczego kanału B pozostaje taka sama, a całkowita rośnie do n·B, co idealnie pasuje do TDM, gdzie dodajemy nowe szczeliny czasowe. Wreszcie zwielokrotnianie w dziedzinie długości fali to w zasadzie szczególny przypadek FDM w światłowodach, nazywany WDM lub DWDM. Zamiast różnych częstotliwości radiowych mamy różne długości fali światła, każda niesie niezależny strumień danych. W praktyce oznacza to wiele barw światła w jednym włóknie, a na schematach prezentuje się to jako kilka równoległych „kolorowych” kanałów optycznych. Rysunek z zadania tego w ogóle nie sugeruje, za to bardzo mocno pokazuje podział osi czasu na szczeliny przypisane do kanałów. Z mojego doświadczenia najczęstszy błąd to patrzenie na etykiety typu „kanał 1, kanał 2, kanał 3” i automatyczne dopisywanie sobie częstotliwości albo fali, zamiast spokojnie przeanalizować, że cała sztuczka polega tutaj na przeplataniu sygnałów w czasie, zgodnie z zasadą TDM.