Prawidłowa odpowiedź podkreśla kluczową cechę sieci HFC i standardu DOCSIS: to CMTS (Cable Modem Termination System) centralnie steruje zarówno przydziałem kanału, jak i szczeliny czasowej (timeslotu) dla transmisji upstream z modemu kablowego. Modem nie nadaje „kiedy chce” i „jak chce”, tylko działa według bardzo precyzyjnych poleceń z CMTS. Dzięki temu w jednym segmencie sieci może pracować wiele modemów, a ich transmisje się nie zagłuszają. W praktyce wygląda to tak, że CMTS wysyła do modemów komunikaty MAP, w których informuje, w jakich szczelinach czasowych dany modem może wysłać swoje dane w kanale zwrotnym. Modem tylko grzecznie się do tego dostosowuje. Cały mechanizm jest opisany w specyfikacjach DOCSIS (np. DOCSIS 3.0, 3.1) i stanowi podstawę działania usług internetowych w kablówkach. Z mojego doświadczenia wynika, że kto dobrze rozumie tę centralną rolę CMTS, temu dużo łatwiej ogarnąć takie tematy jak QoS, priorytety ruchu, czy diagnozowanie problemów z przeciążonym upstreamem. W praktyce, przy konfiguracji CMTS-a określasz dostępne kanały upstream (częstotliwości, modulację, szerokość pasma) oraz parametry planowania szczelin czasowych. To właśnie na tym poziomie ustawia się np. maksymalne przepływności dla abonentów, sposób obsługi ruchu krytycznego (VoIP, IPTV) czy mechanizmy zapobiegania kolizjom. Modem jest tu urządzeniem „klienckim”, które musi się zsynchronizować z CMTS-em, zsłuchać jego poleceń i nadawać dokładnie wtedy i tam, gdzie CMTS mu pozwoli. Dobrą praktyką w eksploatacji takich sieci jest regularne monitorowanie obciążenia kanałów upstream oraz parametrów sygnałowych, bo przy zbyt dużej liczbie modemów w jednym kanale CMTS musi coraz ciaśniej upychać szczeliny czasowe, co od razu widać w opóźnieniach i jakości usług czasu rzeczywistego.
W tym zagadnieniu łatwo wpaść w pułapkę myślenia, że skoro modem „wysyła” dane, to on decyduje o szczegółach transmisji. W rzeczywistości w sieciach opartych na DOCSIS logika jest odwrotna: cała kontrola nad kanałem i czasem nadawania jest po stronie CMTS, czyli urządzenia operatorskiego w głowicy sieci kablowej. Błędne odpowiedzi wynikają zwykle z przenoszenia schematów znanych z prostych sieci Ethernet, gdzie urządzenie po prostu nadaje, gdy ma dane, albo z Wi‑Fi, gdzie stacja kliencka sama podejmuje próbę transmisji na zasadzie CSMA/CA. W DOCSIS upstream jest ściśle planowany i przydzielany. Jeżeli zakładamy, że to modem wybiera kanał lub szczelinę czasową, to ignorujemy podstawowy mechanizm zarządzania dostępem do medium. Modem kablowy po uruchomieniu dopiero wyszukuje sygnał downstream z CMTS, potem pobiera konfigurację, a następnie dostaje przydział kanałów upstream oraz harmonogram nadawania. To CMTS przydziela częstotliwość (kanał) i określa, w których timeslotach konkretny modem ma prawo nadawać. Dzięki temu wiele modemów może współdzielić to samo medium bez chaotycznych kolizji. Gdyby każdy modem sam sobie wybierał kanał albo moment nadawania, sieć bardzo szybko stałaby się nieprzewidywalna, szczególnie przy większej liczbie abonentów. Mylenie ról CMTS i modemu często wynika też z intuicji wyniesionej z konfiguracji domowych routerów, gdzie użytkownik ustawia kanał Wi‑Fi i wydaje się, że urządzenie klienckie ma tu coś do powiedzenia. W DOCSIS jest inaczej: modem jest w praktyce „zdalnie sterowany” przez CMTS. Standardy DOCSIS jasno definiują mechanizmy request-grant, MAP i planowanie ramek, które jednoznacznie wskazują, że źródłem decyzji jest CMTS. Z punktu widzenia dobrych praktyk operatorskich kluczowe jest zawsze patrzenie na segment upstream właśnie od strony CMTS: tam się analizuje obciążenie, tam się planuje podział na kanały, tam się ustawia modulacje i tam widać, jak przydział szczelin czasowych wpływa na jakość usług. Dlatego wszystkie odpowiedzi sugerujące, że modem sam określa kanał lub szczelinę czasową, mijają się z tym, jak ta technologia realnie działa i jak jest opisana w dokumentacji branżowej.