Prawidłowa odpowiedź to 64QAM, bo właśnie modulacje wielopoziomowe QAM (Quadrature Amplitude Modulation) są projektowane pod kątem bardzo wysokiej efektywności widmowej. W prostych słowach: w wąskim kanale potrafią „upchnąć” dużo bitów na sekundę. 64QAM przenosi 6 bitów w jednym symbolu (2^6 = 64 stanów), więc przy tej samej szerokości pasma możemy przesłać wielokrotnie więcej danych niż np. przy 2FSK czy nawet QPSK. To jest dokładnie to, o co chodzi w kanałach dosyłowych (backhaul): maksymalna przepływność przy ograniczonym paśmie radiowym. W praktyce 64QAM spotkasz w radioliniach mikrofalowych, w LTE, w Wi-Fi (np. 802.11n/ac) i w nowoczesnych systemach transmisyjnych punkt-punkt. W standardach telekomunikacyjnych bardzo często podaje się tzw. efektywność widmową w bit/s/Hz. Dla 64QAM jest ona dużo wyższa niż dla prostych modulacji dwustanowych czy czterostanowych. Oczywiście jest pewien haczyk: im wyższy rząd QAM (16QAM, 64QAM, 256QAM…), tym większe wymagania co do stosunku sygnał/szum (SNR) i jakości łącza. Taka modulacja jest bardziej wrażliwa na zakłócenia, zaniki sygnału, błędy fazy i amplitudy. Dlatego w dobrych praktykach projektowania sieci radiowych stosuje się adaptacyjne modulacje i kodowanie (AMC): gdy warunki są dobre, system przełącza się na 64QAM albo wyżej, żeby wycisnąć maksymalny throughput; gdy pogoda kiepska, deszcz, duże tłumienie, schodzi się do 16QAM, QPSK czy nawet BPSK. Moim zdaniem właśnie zrozumienie tego kompromisu między przepływnością a odpornością na zakłócenia jest kluczowe w technice radiowej. W kanałach dosyłowych, gdzie zwykle mamy dobrze zaplanowane trasy, anteny kierunkowe i stabilne łącze, 64QAM (a nawet wyższe rzędy) to standardowa, sprawdzona w boju modulacja dla szybkiej transmisji w wąskim paśmie.
W tym pytaniu chodzi o modulację, która daje bardzo dużą efektywność widmową, czyli pozwala przesłać dużo bitów w jednostce czasu przy ograniczonej szerokości kanału. To jest kluczowe w kanałach dosyłowych, np. w radioliniach między stacjami bazowymi, gdzie pasmo częstotliwości jest ograniczone i drogie. Częsty błąd polega na myleniu prostoty modulacji z jej „sprawnością”. 2FSK jest modulacją częstotliwości z dwoma poziomami, bardzo prostą i odporną, ale ma małą efektywność widmową – w jednym symbolu niesie tylko 1 bit, a do tego wymaga stosunkowo szerokiego pasma dla danej prędkości transmisji. Świetnie się nadaje do łącz o małej przepływności, systemów telemetrycznych, prostych radiomodemu, ale nie do typowego kanału dosyłowego wysokiej przepływności. QPSK to już bardziej zaawansowana modulacja fazowa, przenosi 2 bity na symbol, więc jest znacznie lepsza od FSK pod względem efektywności widmowej. W wielu systemach satelitarnych czy w starszych standardach radiolinii QPSK było szeroko stosowane. Jednak przy współczesnych wymaganiach przepływności w backhaulu wciąż jest to za mało, jeśli patrzymy na „gęstość” informacji w paśmie – 64QAM daje po prostu dużo większą liczbę bitów na symbol. Kolejna pułapka to odpowiedź ADPCM. To w ogóle nie jest modulacja w sensie radiowym, tylko metoda kompresji i kodowania sygnału mowy (Adaptive Differential Pulse Code Modulation). ADPCM działa na poziomie kodowania źródła (jak reprezentujemy sygnał audio w postaci cyfrowej), a nie na poziomie modulacji fali nośnej w kanale radiowym. Typowy błąd myślowy to wrzucanie do jednego worka wszystkich „technik cyfrowych”: kodowanie, kompresja, modulacja – a to są różne warstwy systemu. W kanałach dosyłowych dobiera się zazwyczaj modulacje QAM wyższego rzędu (16QAM, 64QAM, 128QAM, 256QAM), bo zgodnie z dobrymi praktykami branżowymi takie schematy pozwalają osiągnąć wysoką efektywność widmową przy odpowiednio dobrej jakości łącza. FSK, QPSK czy techniki typu ADPCM mają swoje miejsce, ale nie spełniają kryterium „szybkiej transmisji w kanale o małej szerokości” w takim stopniu jak 64QAM i pokrewne modulacje wielopoziomowe.