Ilustracja przedstawia klasyczne złącze światłowodowe typu ST. Rozpoznaje się je głównie po metalowym cylindrycznym korpusie i charakterystycznym pierścieniu bagnetowym z nacięciami, który trzeba lekko wcisnąć i obrócić, żeby złącze zablokować w gnieździe. W środku widoczny jest biały ferul (najczęściej ceramiczny 2,5 mm), w którym centruje się włókno światłowodowe. Ten sposób mocowania na tzw. bagnet (bayonet coupling) jest typowy właśnie dla złączy ST i odróżnia je od innych typów. Z mojego doświadczenia ST spotyka się często w starszych instalacjach LAN, w systemach CCTV IP na światłowodzie, w przemysłowych sieciach sterowania, gdzie liczy się prosta obsługa i odporność mechaniczna. W praktyce technik przy serwisie po prostu przekręca pierścień o około ćwierć obrotu, wypina wtyk, czyści czoło ferruli specjalnym czyścikiem zgodnie z dobrymi praktykami IEC 61300-3-35 i wpina z powrotem. To szybkie i dość intuicyjne. W nowoczesnych sieciach szkieletowych i FTTx dominuje dziś LC lub SC, ale umiejętność rozpoznania ST nadal jest ważna przy utrzymaniu starszej infrastruktury oraz w zastosowaniach przemysłowych, gdzie te złącza wciąż są zamawiane ze względu na swoją trwałość. Dobrą praktyką jest zawsze oznaczać na patchpanelu typ zastosowanych złączy oraz używać patchcordów z ferulą polerowaną zgodnie ze standardem (PC lub UPC), żeby zapewnić niski tłumik wtrąceniowy i odbiciowy. Warto też pamiętać, że ST występuje zarówno dla włókien jednomodowych, jak i wielomodowych, ale sam kształt złącza pozostaje taki sam – rozróżniamy je po kolorze kabla, opisie oraz parametrach oznaczonych w dokumentacji instalacji.
Na zdjęciu widać złącze światłowodowe typu ST, ale łatwo je pomylić z innymi, jeśli patrzy się tylko "z grubsza" na kształt. Wiele osób kojarzy złącza optyczne ogólnie jako małe, metalowe lub plastikowe wtyczki i nie zwraca uwagi na mechanizm blokowania oraz kształt obudowy. To właśnie prowadzi do typowego błędu: wybierania FC, LC lub SC tylko dlatego, że nazwy są znane, a złącze wygląda na pierwszy rzut oka podobnie. W przypadku FC mamy również metalowy korpus i ferrulę 2,5 mm, ale złącze FC ma gwintowaną nakrętkę – dokręca się je jak małą śrubę. Na zdjęciu nie widać takiej nakrętki, tylko pierścień z wycięciami charakterystyczny dla bagnetu. FC jest częściej używane w aparaturze pomiarowej, urządzeniach laboratoryjnych, starych łączach telekomunikacyjnych, gdzie ważna jest bardzo stabilna, dokręcana mechanika. LC to zupełnie inna liga: mały, kompaktowy wtyk z ferrulą 1,25 mm, najczęściej w obudowie plastikowej, zwykle w parach (duplex) z zatrzaskiem przypominającym miniaturowe RJ-45. Tutaj na zdjęciu wtyk jest wyraźnie większy, metalowy i pojedynczy, więc LC odpada. SC z kolei to prostokątne, plastikowe złącze z mechanizmem push-pull, bez żadnego pierścienia do obracania. W patchpanelach wygląda jak prostokątne gniazdo z prowadnicą. Na fotografii nie ma prostokątnego korpusu, tylko okrągły metalowy kształt, więc SC też nie pasuje. Podstawą poprawnego rozpoznawania złączy jest patrzenie na trzy rzeczy: kształt obudowy (okrągły czy prostokątny), sposób blokowania (bagnet, gwint, zatrzask push-pull) oraz rozmiar ferruli. Dobrą praktyką w pracy technika jest wyrobienie sobie nawyku, żeby przy każdej instalacji nie tylko "kojarzyć nazwę", ale faktycznie przyjrzeć się mechanice złącza. Dzięki temu uniknie się sytuacji, że zamówi się złe patchcordy lub adaptery do patchpanela, co potem blokuje uruchomienie łącza. Warto też w dokumentacji projektowej zawsze zapisywać typ złącza (np. ST/UPC) i pilnować spójności w całej instalacji.