Prawidłowa odpowiedź wskazuje na poprawę stosunku sygnał/szum na wyjściu wzmacniacza i to jest dokładnie to, do czego w praktyce często używa się wkładki tłumika międzystopniowego. Tłumik umieszczony między stopniami wzmacniacza obniża poziom sygnału, ale jednocześnie potrafi znacząco ograniczyć wpływ szumów generowanych przez kolejne stopnie, zwłaszcza gdy następny stopień ma tendencję do przesterowania lub pracy w nieliniowym zakresie. W dobrze zaprojektowanych torach w.cz. czy m.cz. zakłada się, że pierwszy stopień nadaje główny poziom wzmocnienia i kształtuje podstawowy SNR, a tłumik między stopniami pozwala „uspokoić” dalszą część toru, poprawiając stabilność i powtarzalność parametrów. Moim zdaniem, w praktyce serwisowej i projektowej najczęściej spotyka się takie rozwiązanie w odbiornikach radiowych, wzmacniaczach pomiarowych, przedwzmacniaczach mikrofonowych i ogólnie w torach o dużym wzmocnieniu, gdzie łatwo o samowzbudzenie lub modulację szumem. Wkładka tłumika powoduje też, że następny stopień widzi bardziej przewidywalny poziom sygnału i pracuje w swoim optymalnym, „bezpiecznym” zakresie dynamicznym. To przekłada się na mniejsze zniekształcenia intermodulacyjne i mniejsze podbicie szumów własnych kolejnych stopni. W dobrych praktykach projektowania RF (np. wg typowych zaleceń producentów układów scalonych RF i w notach aplikacyjnych) często zaleca się wstawienie niewielkiego tłumika 3–6 dB pomiędzy stopniami, żeby poprawić ogólną kulturę pracy układu: stabilność, odporność na sprzężenia zwrotne i właśnie końcowy SNR. Z mojego doświadczenia wynika, że nawet niewielki tłumik potrafi „zrobić robotę” – układ przestaje się wzbudzać, a szumy od dalszych, bardziej głośnych stopni nie są tak mocno przenoszone na wyjście. Oczywiście zawsze jest kompromis: trochę tracimy na poziomie sygnału, ale zyskujemy na jakości i przewidywalności całego toru. I dokładnie o tę poprawę jakości, rozumianą jako lepszy stosunek sygnał/szum, chodzi w tym pytaniu.
Wkładka tłumika międzystopniowego w torze wzmacniacza bywa często intuicyjnie kojarzona z „naprawianiem” wszystkiego naraz: nieliniowości, dopasowania, pasma przenoszenia. To dość typowy skrót myślowy, bo skoro coś wstawiamy w tor sygnału, to wydaje się, że wszystko poprawi. Niestety, z punktu widzenia teorii obwodów i praktyki projektowania wzmacniaczy tak to nie działa. Nieliniowość pracy wzmacniacza wynika głównie z charakterystyki aktywnych elementów (tranzystorów, układów scalonych) oraz z punktu pracy i poziomu wysterowania. Tłumik sam w sobie jest elementem liniowym: w idealnym świecie po prostu osłabia sygnał o określoną wartość w dB w całym paśmie. Nie „prostuje” charakterystyki nieliniowej tranzystora, tylko co najwyżej ogranicza poziom sygnału doprowadzanego do kolejnego stopnia, zmniejszając ryzyko wejścia w zakres przesterowania. To nie jest poprawa nieliniowości samego wzmacniacza, tylko ograniczenie warunków, w których nieliniowość mocno się ujawnia. Często też zakłada się, że skoro tłumik ma określoną impedancję wejściową i wyjściową, to automatycznie poprawia dopasowanie falowe całego wzmacniacza. W praktyce dopasowanie falowe to kwestia zgodności impedancji widzianych na wejściu i wyjściu poszczególnych bloków z impedancją linii (np. 50 Ω, 75 Ω). Tłumik może być zaprojektowany na określoną impedancję, ale jeśli stopnie wzmacniacza nie są do niej dopasowane, to sama wkładka nie załatwia sprawy. Dobre dopasowanie wymaga świadomie zaprojektowanych obwodów dopasowujących, a nie tylko wrzucenia tłumika pomiędzy dwa „jakieś” stopnie. Jeśli chodzi o nierównomierność pasma przenoszenia, to kolejny częsty mit. Tłumik o poprawnej konstrukcji jest z natury elementem szerokopasmowym o w miarę płaskiej charakterystyce tłumienia. On nie wyrównuje pasma wzmacniacza, tylko w miarę równo osłabia wszystko, co przechodzi. Jeżeli wzmacniacz ma np. górkę w okolicach kilku MHz, to wstawienie zwykłego tłumika po prostu osłabi cały sygnał, razem z tą górką – kształt charakterystyki pozostanie podobny, tylko przesunięty w dół. Korekcja pasma wymaga filtrów, sieci kompensacyjnych, czasem sprzężeń zwrotnych o określonej częstotliwościowej charakterystyce, a nie zwykłego tłumika. Typowy błąd myślowy polega na mieszaniu pojęcia „ogólnej poprawy kultury pracy układu” z konkretnymi parametrami: nieliniowością, dopasowaniem, pasmem. Wkładka tłumika rzeczywiście potrafi poprawić zachowanie toru jako całości, ale głównie przez wpływ na stabilność, poziomy sygnałów i ostatecznie na stosunek sygnał/szum. Pozostałe efekty są uboczne, ograniczone lub wręcz pozorne. Z punktu widzenia dobrych praktyk projektowych nie traktuje się tłumika jako uniwersalnego lekarstwa na problemy z nieliniowością czy pasmem, tylko jako świadomie dobrany element zarządzania poziomem sygnału i szumami w torze.