Prawidłowa odpowiedź odnosi się do liczby odbiorników optycznych i to ma jak najbardziej sens z punktu widzenia projektowania sieci dostępowych. Znaczące podwyższenie przepływności usługi dostępu do Internetu dla abonentów oznacza, że jeden strumień danych o określonej pojemności można rozdzielić na większą liczbę użytkowników końcowych, oczywiście przy rozsądnym planowaniu oversubskrypcji. W praktyce, w sieciach FTTH, HFC czy PON, zwiększenie dostępnej przepływności w warstwie dosyłowej pozwala na podłączenie większej liczby ONT/ONU lub innych odbiorników optycznych do tego samego węzła optycznego bez przekroczenia akceptowalnych parametrów jakościowych (opóźnienia, przepływność gwarantowana, jitter). Z mojego doświadczenia, operatorzy bardzo często podnoszą przepływności na łączach szkieletowych i agregacyjnych właśnie po to, żeby móc dołożyć kolejnych abonentów do istniejącej infrastruktury optycznej, zamiast od razu budować nowe węzły. Oczywiście trzeba trzymać się dobrych praktyk: kontrola współczynnika podziału (split ratio) w PON, monitorowanie średniego i szczytowego wykorzystania pasma, stosowanie QoS i mechanizmów kolejkowania zgodnych np. z zaleceniami ITU-T G.984/G.987 czy dokumentami CableLabs dla sieci HFC. W dobrze zaprojektowanej sieci optycznej zwiększona przepływność przekłada się na możliwość obsługi większej liczby terminali optycznych przy zachowaniu odpowiedniego marginesu na rozwój usług (wideo 4K/8K, VoIP, usługi chmurowe). Moim zdaniem kluczowe jest tu myślenie w kategoriach pojemności całego segmentu sieci: jeśli segment ma większą przepływność, można bezpiecznie podpiąć więcej odbiorników optycznych, zanim pojawi się ryzyko przeciążenia. To się potem bezpośrednio przekłada na ekonomię sieci i opłacalność inwestycji operatora.
W tego typu pytaniu łatwo skupić się na samych elementach toru sygnałowego, a zgubić sedno, czyli pojemność transmisyjną i zarządzanie pasmem. Podniesienie przepływności usługi dostępu do Internetu dotyczy głównie warstwy transmisji danych, a nie prostego „dokręcenia” poziomów sygnału czy dokładania wzmacniaczy. Częsty błąd polega na myleniu mocy sygnału z jego przepływnością. Zwiększenie przepływności nie oznacza automatycznie, że trzeba podnosić poziom sygnału w kanale zwrotnym ani w kanale dosyłowym. Poziomy sygnałów RF czy optycznych ustala się według wymagań dla jakości transmisji (SNR, MER, BER), zgodnie z normami, np. EN 50083, DOCSIS czy zaleceniami ITU-T, a nie według tego, jakie taryfy internetowe sprzedaje operator. Przesadne zwiększanie poziomu w kanale zwrotnym może wręcz spowodować przesterowanie wzmacniaczy, wzrost szumów i zakłóceń w całej sieci HFC, co jest sprzeczne z dobrą praktyką. Podobnie z kanałem dosyłowym: to, że oferujemy wyższe przepływności, zwykle realizuje się przez zmianę modulacji, szersze kanały, lepsze kodowanie, migrację do nowych standardów (np. DOCSIS 3.1, XGS-PON), a nie przez samo podniesienie poziomu sygnału. Kolejne mylne skojarzenie to przekonanie, że większa przepływność wymusza zwiększanie liczby wzmacniaczy budynkowych. W praktyce dąży się do odwrotnego kierunku: minimalizowania liczby elementów aktywnych, skracania toru koncentrycznego, przechodzenia na topologie bardziej optyczne (FTTB, FTTH), bo każdy wzmacniacz to dodatkowe szumy, nieliniowości i punkt awarii. Zwiększona przepływność na dosyle pozwala obsłużyć większą liczbę abonentów bez konieczności „rozmnażania” wzmacniaczy, o ile projekt okablowania i budynkowa infrastruktura są poprawnie wykonane. Typowy błąd myślowy polega na traktowaniu przepływności jak czegoś, co załatwia się śrubokrętem w szafce RTV – w rzeczywistości to temat zarządzania pasmem, modulacją i topologią sieci, a nie prostego podkręcania poziomów sygnału czy dokładania wzmacniaczy.