Ocena organoleptyczna świeżych drożdży prasowanych tuż po dostawie do magazynu to absolutna podstawa w praktyce magazynowania surowców piekarniczych. Tak naprawdę to pierwsza linia obrony przed ewentualnym przyjęciem produktu słabej jakości. Organoleptyka polega na sprawdzeniu zapachu, barwy, konsystencji i ogólnego wyglądu drożdży – wszystko to robi się, zanim zacznie się jakiekolwiek dokładniejsze, laboratoryjne badania. Przykładowo, zapach drożdży nie powinien być kwaśny ani zgniły, konsystencja powinna być jednolita, bez śladów rozpływania się czy pleśni. Takie praktyki są standardem w branży, nawet w dużych zakładach, bo pozwalają szybko wyłapać ewidentne wady i nie dopuścić do przetwarzania surowców, które mogą zaszkodzić całej produkcji. Z mojego doświadczenia wiem, że organoleptyczna kontrola często pozwala wykryć problemy, zanim sięgnie się po droższe i czasochłonne metody laboratoryjne. Według norm i procedur HACCP oraz GHP/GMP, każda partia surowców powinna przejść ocenę organoleptyczną – to taki branżowy abecadło. Nawet jeśli nie zawsze wszystko da się wychwycić nosem czy wzrokiem, to w praktyce ta metoda jest nie do przecenienia, szczególnie przy świeżych drożdżach, które są bardzo wrażliwe na warunki transportu i przechowywania. Warto też wiedzieć, że nieprawidłowa organoleptyka od razu powinna być sygnałem do odrzucenia partii lub skierowania jej do szczegółowych badań.
W branży piekarniczej i cukierniczej wiele osób myśli, że kontrola jakości świeżych drożdży prasowanych musi od razu obejmować skomplikowane badania laboratoryjne czy zaawansowane analizy chemiczne. Szczerze mówiąc, to tylko częściowo prawda i nie dotyczy etapu przyjęcia towaru do magazynu. Mikroorganizmy obecne w drożdżach można oczywiście badać metodami mikrobiologicznymi, ale takie analizy są czasochłonne, wymagają odpowiedniego wyposażenia i personelu oraz nie da się ich zrobić “od ręki” na rampie magazynowej. Skład chemiczny również jest istotny, lecz jego analiza to domena laboratoriów, nie codziennej praktyki magazyniera. Podobnie z zawartością enzymów – to już wysoka szkoła jazdy i przeprowadzenie takich badań na bieżąco przy każdej dostawie byłoby zupełnie niepraktyczne. Najczęściej spotykanym błędem myślowym jest przekonanie, że bez badań laboratoryjnych nie da się ocenić jakość drożdży. Tymczasem w rzeczywistości pierwszym i najważniejszym krokiem jest właśnie kontrola organoleptyczna – dokładnie zgodnie z dobrymi praktykami produkcyjnymi i systemem HACCP. To ona pozwala w szybki sposób wyeliminować partie potencjalnie wadliwe zanim trafią do dalszego obrotu. Organoleptyka to po prostu najprostsze, ale i najskuteczniejsze narzędzie na tym etapie – i to nie jest nieprofesjonalne podejście, tylko standard potwierdzony przez branżowe procedury. Badania mikrobiologiczne, chemiczne czy enzymatyczne mają swoje miejsce, ale raczej wtedy, gdy organoleptyka wzbudzi jakieś wątpliwości albo pojawią się reklamacje od klienta. Dlatego praktyczny magazynier zawsze zaczyna od patrzenia, wąchania i dotykania, a nie od próbówek i mikroskopów – i to jest właśnie zgodne ze sztuką.