Chałki wyrabia się właśnie z linek ciasta o cieńszych końcach – to w sumie taki mały detal, który robi ogromną różnicę w wyglądzie i strukturze gotowego wypieku. Gdy formujemy chałkę, te zwężone końcówki pozwalają uzyskać charakterystyczny, równomierny splot, zwłaszcza jeśli chodzi o tradycyjne chałki trzy-, cztero- czy nawet sześcio-żyłowe. Dzięki temu splot wygląda schludnie i profesjonalnie, a całość trzyma kształt podczas rozrostu oraz pieczenia. W praktyce, jeśli końce byłyby równej grubości albo nawet grubsze, splot wychodzi bardzo nieforemny, czasem wręcz toporny. Dobre praktyki w piekarnictwie domowym i rzemieślniczym zawsze powtarzają: delikatnie rozwałkować ciasto na linki, lekko wydłużając i zwężając końce – to podobno też pomaga przy łączeniu ich na początku i końcu chałki, dzięki czemu wypiek się nie rozplącze. Moim zdaniem to jedna z tych rzeczy, które na początku wydają się mało ważne, ale jak się popatrzy na chałkę w cukierni, to od razu widać, kto się przyłożył i zna technikę. Zresztą, w podręcznikach do piekarstwa i branżowych kursach ten etap podkreślają jako kluczowy przy formowaniu wyrobów zaplatanych – nie tylko chałek, ale i np. wieńców pszenno-drożdżowych. Warto o tym pamiętać, bo wpływa to nie tylko na estetykę, ale też na równomierne pieczenie i strukturę miękiszu.
W kontekście formowania chałek pojawia się sporo nieporozumień, zwłaszcza jeśli chodzi o grubość i kształt linek ciasta. Często spotyka się opinię, że najlepiej, aby linki miały jednakową grubość, bo wtedy splot będzie równy. To jednak w praktyce prowadzi do tego, że końce chałki są zbyt masywne i nieestetycznie odstają, a w miejscach łączenia powstają zgrubienia, które utrudniają zarówno splot, jak i późniejsze równomierne pieczenie. Podobnie, gdy końce linek są grubsze – taki zabieg powoduje, że chałka wychodzi nienaturalnie zdeformowana, a splot jest bardzo ciężki do zapanowania, przez co całość traci swój charakterystyczny, delikatny wygląd. Zakończenie linek kuleczkami też jest rozwiązaniem, które właściwie nie znajduje zastosowania w branży piekarskiej; to raczej pomyłka wynikająca ze skojarzenia z innymi wypiekami, gdzie stosuje się „zawijanie” końcówek, ale absolutnie nie w chałkach. Praktyka pokazuje, że najbardziej funkcjonalne i estetyczne są właśnie linki zwężane na końcach, bo wtedy splot łatwo się układa, a gotowy wypiek po rozroście i pieczeniu zachowuje proporcje oraz nie ma problemu z rozpadem. W branżowych standardach, zarówno w małych piekarniach, jak i podczas egzaminów czeladniczych, zwraca się uwagę właśnie na prawidłowe przygotowanie linek – odpowiednia długość i delikatnie zwężone końce to według mnie podstawa, o której niestety sporo osób zapomina. W rezultacie błędne założenia o jednakowej grubości czy grubszych końcach prowadzą do typowych problemów z wyglądem i strukturą chałki.