Prawidłowa odpowiedź wynosi 233 kcal, bo przy kalkulowaniu wartości odżywczej produktu trzeba pamiętać o dokładnym przeliczeniu procentowych udziałów makroskładników na gramy, a potem pomnożeniu przez ich odpowiednią wartość energetyczną. Dla 100 g chleba wiejskiego: 6% białka to 6 g, 50% węglowodanów to 50 g, a 1% tłuszczu to 1 g. Potem: białko 6 g x 4 kcal = 24 kcal, węglowodany 50 g x 4 kcal = 200 kcal, tłuszcze 1 g x 9 kcal = 9 kcal. Całość to 24 + 200 + 9 = 233 kcal. Tak się to powinno liczyć zgodnie z praktyką dietetyczną i normami Instytutu Żywności i Żywienia. Osobiście uważam, że często ludzie zapominają o tłuszczach, bo wydaje się ich mało, ale nawet 1 gram tłuszczu robi różnicę. Takie wyliczenia są podstawą w pracy technologa żywności lub dietetyka. No i też przy planowaniu diety – stosując taką zasadę, można dosyć precyzyjnie układać jadłospis. Warto pamiętać, że drobne różnice w liczbach mają znaczenie, zwłaszcza jeśli chodzi o osoby na dietach redukcyjnych czy sportowców. Moim zdaniem, nawet do domowego wykorzystania taka wiedza się przydaje, bo pozwala lepiej rozumieć, co naprawdę jemy.
Wartość odżywcza chleba wiejskiego w tym zadaniu wywołuje trochę zamieszania, bo wielu osobom wydaje się, że jeśli tłuszczu jest mało, to można go w zasadzie pominąć albo zaokrąglać wyniki. Jednak takie podejście jest niezgodne z rzeczywistością. Podstawowy błąd to nieuwzględnianie dokładnych proporcji makroskładników, a przede wszystkim zapominanie, ile energii daje nawet śladowa ilość tłuszczu – 1 g tłuszczu to aż 9 kcal, co przy 100 g produktu robi już różnicę. Często źle wylicza się białko i węglowodany, przemnażając nieprawidłowe wartości albo nie sprawdzając proporcji względem 100 g. Pojawia się też mylne założenie, że suma procentów musi dać całość makroskładników i że błędy są pomijalne, ale w praktyce nawet niewielkie pomyłki oznaczają spore różnice, zwłaszcza gdy planuje się jadłospis dla większej liczby osób lub sportowców gdzie precyzja jest kluczowa (standardy np. Instytutu Żywności i Żywienia wyraźnie wskazują na wagę dokładnych wyliczeń). Czasem spotykam się też z błędnym założeniem, że jeśli w zadaniu jest podana liczba 150 czy 210 kcal, to brzmi ona „realistycznie”, ale to tylko pozorne wrażenie. Tak naprawdę te wartości powstają najczęściej przez nieuwzględnienie jednego ze składników albo błędne zaokrąglenia. Dobre praktyki w dietetyce i technologii żywności wymagają rzetelnego policzenia każdego makroskładnika osobno i sumowania wyniku bez skracania drogi. Z mojego doświadczenia wynika, że najlepiej opierać się na sztywnych przelicznikach (4 kcal – białka i węglowodany, 9 kcal – tłuszcze) i uczyć się systematycznego podejścia do podobnych zadań, bo to potem procentuje w codziennej pracy oraz życiu.