Prawidłowa odpowiedź wynika z bardzo jasnych wymagań dotyczących bezpieczeństwa żywności. Jeżeli w mące podczas oceny organoleptycznej zauważono oprzędy czy larwy mklika mącznego, to niestety, ale taki surowiec nie powinien być dalej używany – nawet w żadnej formie przemysłowej. Mąka zanieczyszczona owadami lub ich pozostałościami jest według polskich i unijnych norm wyrobem nienadającym się do spożycia. Takie zanieczyszczenie oznacza, że mąka nie spełnia podstawowych warunków higienicznych. Moim zdaniem przemilczenie tego problemu może prowadzić do poważnych konsekwencji — nie tylko dla zdrowia konsumenta, ale też dla całego zakładu produkcyjnego, bo inspekcja sanitarna trzyma się tutaj wyśrubowanych standardów. Praktyka branżowa wyraźnie mówi: w przypadku takiego skażenia produkt musi zostać bezwzględnie wycofany i zutylizowany, nie ma miejsca na półśrodki. Warto dodać, że próby segregowania czy podgrzewania nie eliminują ryzyka obecności alergenów, toksyn, czy fragmentów owadów, które są po prostu nieakceptowane. Bezpieczeństwo żywności to podstawa, a takie sytuacje – choć na pierwszy rzut oka wydają się „do ogarnięcia” – zawsze muszą kończyć się jednym: usunięciem produktu. To się może wydawać surowe, ale lepiej zapobiegać niż potem tłumaczyć się przed klientem czy sanepidem. Z własnego doświadczenia wiem, że nawet małe zaniedbania mogą przynieść więcej szkody niż pożytku.
Wybór innej odpowiedzi sugeruje pewne nieporozumienia związane z bezpieczeństwem żywności i obowiązującymi w tej branży normami. Przekonanie, że zanieczyszczoną mąkę można jakoś „uratować”, na przykład przez szybkie zużycie albo podgrzewanie, jest bardzo powszechne, ale niestety mylne. W rzeczywistości obecność oprzędów czy larw mklika mącznego jest wyraźnym sygnałem, że cała partia mąki została naruszona i nie spełnia już wymogów jakościowych ani higienicznych. Wielu osobom wydaje się, że wystarczy przesiać mąkę lub ją podgrzać, żeby pozbyć się problemu. To duży błąd myślowy, ponieważ w ten sposób nie usuniemy drobnoustrojów, toksyn, odchodów owadów czy nawet bardzo drobnych cząstek, które pozostają w produkcie i stanowią zagrożenie dla zdrowia konsumenta. „Zużyć w jak najkrótszym czasie” – takie podejście ignoruje całkowicie fakt, że produkt już jest skażony i nie nadaje się do spożycia, niezależnie od tempa jego zużycia. „Podgrzewanie” nie eliminuje wszystkich zagrożeń, bo wiele substancji szkodliwych po owadach jest odpornych na wysoką temperaturę. Z kolei „przesiewanie” nie zapewnia czystości mikrobiologicznej ani nie usuwa wszelkich alergenów i pozostałości po owadach, które są bardzo szkodliwe. W branży spożywczej obowiązuje zasada zerowej tolerancji dla tego typu zanieczyszczeń – tak wynika z przepisów HACCP, a także krajowych i unijnych norm. Próba wykorzystania takiej mąki, nawet po jakiejkolwiek „obróbce” czy segregacji, to poważne naruszenie standardów. Moim zdaniem takie podejście wynika raczej z chęci minimalizowania strat lub niepełnego zrozumienia, jak poważne mogą być skutki dla zdrowia konsumenta. Praktyka i zdrowy rozsądek podpowiadają zawsze jedno: produkt z widoczną obecnością szkodników należy bezwzględnie usunąć.