Obliczenie zapotrzebowania na drożdże to dosyć typowa sytuacja w pracy piekarza, zwłaszcza przy przygotowywaniu większych partii ciasta. W przepisie wyjściowym drożdże podano w zakresie 1,5–2,0 kg, ale trzeba pamiętać, że ta ilość odnosi się do 100 kg mąki (suma: 98 kg mąki pszennej + 2 kg żytniej = 100 kg). W zadaniu mamy 500 kg mąki, więc wszystko mnożymy razy pięć – zarówno proporcje, jak i ilość drożdży. Stąd: 1,5 x 5 = 7,5 kg i 2,0 x 5 = 10,0 kg. W praktyce, w zależności od warunków fermentacji i oczekiwanego tempa rozrostu ciasta, piekarze wybierają wartość z tego zakresu. Często przy cieplejszych warunkach albo szybszej produkcji idzie się bliżej górnej granicy, a gdy fermentacja ma trwać dłużej i zależy nam na głębszym smaku – bierze się mniejsze ilości drożdży. Moim zdaniem znajomość tych proporcji to podstawa zawodu – nie tylko do zdania testu, ale też w codziennej pracy, gdzie często trzeba adaptować recepturę do innej ilości mąki albo nietypowych warunków. To też fajnie pokazuje, jak praktyczne są takie wyliczenia – zamiast wkuwać na pamięć, lepiej rozumieć, jak skalować receptury według zapotrzebowania – to oszczędza czas i minimalizuje błędy, a taki przelicznik przydaje się praktycznie codziennie.
Dość często można spotkać się z błędnym oszacowaniem ilości drożdży przy przeliczaniu receptury na inną ilość mąki. Wynika to przede wszystkim z nieuwzględnienia podstawowej zasady przeliczania składników proporcjonalnie do sumy mąki w przepisie. Jeżeli wyjściowa ilość drożdży podana jest jako 1,5–2,0 kg na 100 kg mąki (łącznie: pszenna i żytnia), to przy produkcji z 500 kg mąki należy przemnożyć ten zakres przez 5. Wybór odpowiedzi typu 3,0–4,0 kg czy 5,5–7,0 kg świadczy o błędnym założeniu, że drożdże podaje się na mąkę pszenną luksusową albo tylko na jej część, ewentualnie ktoś zapomina, że mąka żytnia do kształtowania też się liczy do całości. Często uczniowie mylą się też, bo zakładają liniowe skalowanie tylko dla jednej wartości, a nie dla zakresu. Odpowiedź 9,5–12,5 kg to z kolei przykład przeszacowania, być może wynikający z nieprawidłowego pomnożenia przez zły współczynnik lub nieuwzględnienia poprawnej sumy mąk z tabeli. Praktyka piekarnicza jasno pokazuje: zawsze przeliczamy wszystkie składniki względem całkowitej ilości mąki, bez względu na typ czy przeznaczenie. Takie błędy przeliczeniowe mogą skutkować problemami technologicznymi w produkcji – ciasto może być zbyt mocno lub za słabo spulchnione, co wpływa na jakość i wygląd pieczywa. Z mojego doświadczenia wynika, że warto zawsze wrócić do podstaw recepturowych i bazować na sumie mąk, a nie tylko jednej pozycji czy szacowaniu na oko. To wymaga chwili skupienia, ale znacząco ułatwia pracę i pozwala unikać strat surowca oraz reklamacji gotowego produktu.