Drożdże piekarskie najlepiej rozmnażają się w temperaturze 26–32°C, bo taki zakres zapewnia im najdogodniejsze warunki metaboliczne. W tej temperaturze enzymy drożdżowe działają najsprawniej, więc podział komórek zachodzi błyskawicznie i efektywnie – to przekłada się na szybkie namnażanie się masy drożdżowej. W piekarnictwie bardzo często wykorzystuje się właśnie takie temperatury podczas przygotowywania zaczynów i ciast, bo daje to nie tylko szybki przyrost komórek, ale też korzystnie wpływa na rozwój aromatów i strukturę ciasta. Moim zdaniem to trochę niedoceniany temat, bo wiele osób sądzi, że drożdże wystarczy wsypać i samo się zrobi. A tu jednak temperatura to podstawa – za niska i drożdże będą niemrawe, za wysoka i się „ugotują”. Branżowe wytyczne – np. zalecenia Polskiej Akademii Nauk czy podręczniki do technologii piekarskiej – jasno wskazują, że właśnie 26–32°C to optimum dla dynamicznego rozmnażania Saccharomyces cerevisiae. W praktyce, jeśli w cieście chcesz szybko „rozbujać” drożdże, to ciepłe miejsce o tej temperaturze gwarantuje, że ciasto wyrośnie, a drożdże zdążą się odpowiednio namnożyć przed wypiekiem. Warto też wiedzieć, że przekroczenie tych wartości może zahamować rozwój drożdży lub prowadzić do ich śmierci, co często kończy się zakalcem lub brakiem wyrośnięcia ciasta. To, jak dla mnie, bardzo praktyczna wiedza nie tylko na egzamin, ale i do codziennej pracy.
Wiele osób sądzi, że drożdże piekarskie mogą efektywnie rozmnażać się przy niższych lub wyższych temperaturach niż faktycznie optymalne. Trzeba jednak pamiętać, że ich aktywność silnie zależy od środowiska termicznego. W temperaturze 10–16°C drożdże wprawdzie nie giną, ale ich procesy metaboliczne są mocno spowolnione, więc praktycznie nie dochodzi do intensywnego namnażania – raczej można mówić o przechowywaniu czy minimalnej fermentacji, a nie rozmnażaniu. Podobnie, 16–20°C to dla wielu drożdży piekarskich jeszcze za chłodno, aby dynamicznie się dzieliły. To przedział, w którym ciasto może powoli wyrastać, ale nie uzyska się efektu szybkiego rozwoju populacji drożdży, a sam proces fermentacji trwa o wiele dłużej. W praktyce, jak się zostawi ciasto w takim chłodzie, to raczej na nocne wyrastanie, a nie na szybki wypiek. Z kolei zakres 38–44°C jest już zdecydowanie za wysoki – drożdże zaczynają obumierać powyżej 35°C, a przy około 40°C większość ich enzymów ulega denaturacji. W tej sytuacji zamiast korzystnej fermentacji następuje wyginięcie komórek, co kończy się zwykle opadnięciem ciasta lub kompletnej klapy wypieku. Typowym błędem myślowym jest tutaj założenie, że „cieplej równa się szybciej”, ale dla drożdży zbyt wysoka temperatura to po prostu śmierć. Dlatego zarówno branżowe normy, jak i praktyka technologiczna wskazują na przedział 26–32°C jako optimum dla procesu rozmnażania. Każde odchylenie w górę lub w dół to ryzyko niewłaściwej pracy drożdży, co widać choćby w zakalcach, zbyt wolnym wyrastaniu lub braku aromatu. Warto więc dobrze przemyśleć rolę temperatury i polegać na sprawdzonej wiedzy technologicznej, a nie na intuicji czy domowych doświadczeniach.